niedziela, 23 września 2012

1.Koniec wakacji.

Całą noc spałam dobrze dopóki ktoś nie postanowił mnie obudzić.
-Hej Des ,wstawaj.-usłyszałam dobrze znany mi głos który należał do mojego najlepszego przyjaciela ,Jamesa.
-Która godzina?-zapytałam głosem stłumionym przez poduszkę.
-Ósma ,no chodź ,rusz ten swój leniwy tyłek.-odpowiedział James.
-Zamknij się i daj mi spać ,ja i mój leniwy tyłek mamy wakacje.-mruknęłam nie otwierając oczu.
-Des ,wstawaj bo nie wyrobimy się na dworzec ,chyba nie chcesz biec przez pół miasta tak jak ostatnio.-James mi nie odpuszczał.
-Co ty znowu gadasz? Wakacje są.-powiedziałam.
-Jakbyś zapomniała wakacje się wczoraj skończyły.-przypomniał mi chłopak.
-Co?!-zawołałam zrywając się z łóżka co wywołało napad śmiechu u Jamesa.
-Czy mówiłem ci już jak tym potrafisz człowieka rozbawić?-chłopak śmiał się w najlepsze.
Stwierdziłam ,że czarnowłosemu przyda się powrót do rzeczywistości więc porządnie przywaliłam mu poduszką.
-A to za co?-zapytał.
-Za nic ,chciałam żebyś się ogarną.-pokazałam mu język.
-Dzieciaki ,chodźcie na śniadanie!-z dołu zawołała nas mama Jamesa ,Ginny Potter.
Jak co roku większość wakacji spędziłam u Potterów ,sami mnie do siebie zapraszali odkąd poznałam Jamesa a ja nie odmawiałam ,może to wydawać się trochę dziwne ale o wiele bardziej wolałam spędzać czas z Potterami niż z moja rodziną która tylko działała mi na nerwy.
No tak ,może powinnam od razu wspomnieć ,że trochę różnię się od mojej rodziny zaczynając od tego ,że poza jakąś dalszą rodziną jestem jedyną czarownicą w rodzinie ,moi dziadkowie ,rodzice i ich rodzeństwo ,i mój młodszy brat którego nazywam Gremlinem ,wszyscy są mugolami a to przez to ,że kiedyś tam ,dawno temu w mojej bardzo dalekiej rodzinie zamiast czarodzieja urodził się ktoś nie posiadający magicznych zdolności i od niego wzięli się moi dziadkowie ,któreś z rodziców i ja i Gremlin. No a poza tym ,że jestem czarownicą są też inne rzeczy odróżniające mnie od rodziców i brata ,zaczynając od niebieskiego koloru oczy i blond włosów które tylko ja ,w znanej mi części rodziny ,posiadam ,a kończąc na upodobaniach co do muzyki ,książek i filmów.
Zeszłam razem z Jamesem do kuchni i zajęliśmy miejsca przy stole rozmawiając o tym co nam może się przydarzyć w tym roku w Hogwarcie ,znając nas to nie będzie spokojny rok ,rodzice Jamesa nazywali nas „Nowymi Huncwotami” i chociaż nie rozumieliśmy do końca o co chodzi podobało nam się to.
-Cześć dzieciaki.-przywitał nas tata Jamesa ,Harry.
Przez cztery lata znajomości z Jamesem i jego rodziną już przyzwyczaiłam się do faktu ,że słynny Harry Potter jest ojcem mojego najlepszego przyjaciela.
-Hej tato.-James uśmiechną się w ten swój niepowtarzalny sposób.
-Dzieeeeeeńdobry.-przywitałam się ziewając.
Po chwili dołączyli do nas na śniadaniu Albus i Lily ,młodsze rodzeństwo Jamesa.
Al wyglądał na kompletnie nieprzytomnego Lily z resztą też ,od brata różniła się tylko tym ,że na głowie miała coś podobnego do ptasiego gniazda zrobionego z rudych włosów ,ja pewnie z moimi długimi blond włosami miałam coś podobnego.
Pani Potter podała nam śniadanie ,specjalnie na pierwszego września zrobiła naleśniki w niebieskim kolorze a ja już tłumaczę czemu byłby niebieskie.
W zeszłym roku szkolnym udało mi się wybłagać od rodziców na urodziny i za dobre wyniki egzaminów własnego laptopa i w wakacje pozamawiałam z internetu różne rzeczy których nie mogłam dostać w sklepach dlatego do Potterów przyjechałam z dodatkową torbą pełną słodyczy z różnych stron świata i to nie były tylko mugolskie cukierki ,udało mi się znaleźć kilka stron założonych przez czarodziei ,a przy okazji wydawania pieniędzy ,które dostałam na urodziny ,święta i tak po prostu za dobre zdanie egzaminów ,kupiłam też jadalny niebieski barwnik który obiecałam pani Potter za wszystkie rzeczy które ona i jej rodzina zrobili dla mnie.
James i ja zgarnęliśmy pierwsze dwie wielkie porcje naleśników tylko dla siebie ,zawsze tak było a wszyscy się dziwili ,że chodź tyle jemy nadal jesteśmy chudzi.
-James ,Destiny ,jeżeli już się najedliście to idźcie się przebrać i sprawdźcie czy wszystko spakowaliście ,przed jedenastą musimy być na King’s Cross ,niedługo przyjdą Hermiona i Ron z Rose i Hugo.-powiedziała do nas mama Jamesa.
-Jasne.-odpowiedzieliśmy równo i już nas nie było w kuchni.
Wróciłam do pokoju który zajmowałam kiedy byłam u Potterów w Londynie ,wiedziałam ,że dom wcześniej należał do Syriusza Blacka o którym opowiadał nam już kiedyś tata Jamesa.
W pokoju na moim łóżku siedział czarny kot o żółtych oczach z białą plamką w kształcie księżyca na czole ,kiedy zwierzak mnie zobaczył szybko zeskoczył z łóżka i po chwili chodził przede mną po całym pokoju jakby wiedział gdzie będę iść.
-No widzę ,że masz dobry humor Hades.-zaśmiałam się widząc jak kot zamiast normalnie chodzić podskakuje podobnie jak ludzie w dobrym nastroju.
Hades odwrócił czarną głowę ,popatrzył na mnie i odpowiedział mi swoim „miau” które odebrałam jako potwierdzenie.
Otworzyłam szkolny kufer spakowany poprzedniego dnia i wyciągnęłam z niego czarne rurki ,bluzkę w fioletowo-czarne paski i fioletowe conversy.  
Usiadłam przed lustrem i zaczęłam walczyć z moimi poplątanymi włosami aż w końcu się ułożyły ,później pomalowałam oczy czarna kredką i tuszem oczywiście z Hadesem siedzącym mi na kolanach i podziwiającym się w lusterku.
-Ty wiesz ,że wracamy dzisiaj do szkoły co?-zapytałam kota ,wiem ,że to może wydawać się dziwne ale Hades zawsze mnie rozumiał ,był inteligentny ,no ale był kotem kupionym w czarodziejskim sklepie więc musiał być magiczny.
Hades odpowiedział mi dwoma machnięciami ogona i miauknięciem co w jego języku zawsze znaczyło „tak”.
-Hej ,gotowa?-do pokoju wszedł James ubrany jak zawsze w czarne jeansy i białą koszulkę ,czarne włosy ,których postanowił nie ścinać zaczynając od zeszłych wakacji ,miał już uczesane.
-Czekaj ,muszę zgarnąć parę rzeczy.-odpowiedziałam i zaczęłam biegać po pokoju i zbierać wszystko co zostawiłam na wierzchu ,szczotkę ,kosmetyki ,laptopa ,ładowarkę do laptopa ,ładowarkę do telefonu ,słuchawki ,prostownicę do włosów ,suszarkę i wiele innych rzeczy których używałam jeszcze poprzedniego wieczoru albo dzisiaj rano.
-No to wszystko.-stwierdziłam z zadowoleniem.
-Jesteś pewna Des?-zapytał James.
-No a c…-nie skończyłam bo chłopak pomachał mi przed nosem moim telefonem.
-Ty beze mnie głowę zgubisz.-stwierdził czarnowłosy.
-Ty beze mnie też.-odpowiedziałam sięgając po Mapę Huncwotów którą chłopak zgubił u mnie wczoraj.
Mapa Huncwotów była mapa Hogwartu pokazującą wszystkie osoby obecne w zamku i tajne przejścia ukryte w szkole ,James dostał ją od ojca na Boże Narodzenie trzy lata temu kiedy byliśmy na pierwszym roku.
-Wczoraj cały dzień jej szukałem ,myślałem ,że ją spakowałem!-zawołał chłopak ze zdziwieniem.
-Najbardziej w twoim zdani zdziwiło mnie słowo myślałem.-powiedziałam uśmiechając się-Dobra ,mapa za telefon.-dodałam i podaliśmy sobie nasze zguby.
-A tak w ogóle co ty dzisiaj masz taki dobry humor?-zapytał James kiedy schodziliśmy po schodach ciągnąc za sobą nasze kufry.
-Wiesz ,tak myślę sobie ,że wracamy do szkoły gnębić Ślizgonów i wkurzać ludzi a kiedy my będziemy niszczyć kolejne kociołki na eliksirach to Gremlin będzie musiał siedzieć na matmie ,albo będzie wkuwał słówka z niemieckiego kiedy my będziemy grać w Quidditcha.-odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy wyobrażając sobie jakie piekło mój nieznośny młodszy brat będzie miał w szkole.
-Taaa ,wiesz ,tylko raz spotkałem tego dzieciaka i już się cieszę ,że otrzyma taką karę ,może w końcu sobie uświadomi ,że nie jest pępkiem świata.-przyznał mój przyjaciel.
-W cuda wierzysz.-zaśmiałam się ,znałam mojego brata już tak długo ,że wiedziałam ,że on się nie zmieni.
Ustawiliśmy nasze kufry w korytarzu i poszliśmy do salonu pooglądać telewizję.
Rozsiedliśmy się na kanapie a na kolanach usiadły nam nasze koty ,o moim Hadesie już mówiłam ,Nike Jamesa była białą kotką o niebieskich oczach i czarną plamką w kształcie wieloramiennej gwiazdy na czole. No i mimo ,że mogło się wydawać ,że Hades i Nike są swoimi przeciwieństwami oba koty bardzo się lubiły ,ja i James kupiliśmy je tego samego dnia i pamiętam ,że od zawsze zwierzaki uwielbiały spędzać ze sobą czas.
-James ,akurat zaczyna się Dr.House.-przypomniałam chłopakowi ,oboje lubiliśmy ten serial chociaż był mugolski i już dawno skończyły się nowe odcinki ,odkryliśmy go tego lata i akurat zaczęliśmy oglądać trzeci sezon.
Po czterdziestu minutach spędzonych przed telewizorem musieliśmy zacząć zbierać się do wyjścia ,w kuchni siedzieli wszyscy poza nami i rozmawiali rodzeństwo Jamesa i jego kuzyni o tym co ich czeka w Hogwarcie a dorośli o różnych sprawach które mało nas interesowały ,chociaż często zdarzało się ,że tata Jamesa i jego wujek ,Ron ,opowiadali nam historie z czasów kiedy oni chodzili do szkoły albo walczyli z Lordem Voldemortem ,był tylko jeden warunek ,mama Jamesa i jego ciotka nie mogły nic o tym wiedzieć bo by się czepiały ,że ich mężowie będą odpowiedzialni za nasze dziwne pomyły ,prawda była taka ,że nasze wybryki były spowodowane jedynie tym ,że mało przejmowaliśmy się tym ,co powiedzą o nas inni a ta cecha chyba była dziedziczna chociaż sama nie wiedziałam po kim ja ją mam.
-Hej mamo ,jest już dziesiąta dwadzieścia.-przypomniał James wchodząc do kuchni.
-Dobrze ,za dziesięć minut wychodzimy.-odpowiedziała mu pani Potter.
Pół godziny przed odjazdem pociągu wyszliśmy z domu ,ja i James mieliśmy na sobie czarne ,skórzane kurtki w których chodziliśmy zawsze kiedy było chłodniej ,reszta dzieciaków miała na sobie swetry. Nasze szkolne kufry pomniejszyli dorośli bo ciężko by było przejść przez miasto z sześcioma wielkimi kuframi. Albus niósł klatkę ze swoja fretką ,a Lily z sową ,Hades i Nike szły przed nami doskonale wiedząc gdzie chcemy dotrzeć.
-Te koty są lepsze niż GPS.-zaśmiałam się kiedy oba zwierzaki pomogły nam obejść najbardziej zatłoczone ulice.
-Bo to są nasze koty.-stwierdził James.
-No tak ,tylko magnaci posiadają tak zacne koty milordzie.-powiedziałam.
-Ależ milordzie ,zacność zwierzaka zależy od zacności właściciela.-mój przyjaciel podchwycił ton rozmowy.
-Milordzie dziękuję za ten zacny komplement.-uśmiechnęłam się.
-Ależ proszę milordzie.-James tez się uśmiechną.
Wszyscy poza nami wybuchnęli śmiechem ,zawsze to my rozbawialiśmy wszystkich chociaż często nawet nie mieliśmy takiego zamiaru.
Dziesięć minut przed jedenastą dotarliśmy na dworzec i uważając żeby żaden mugol nie zauważył przeszliśmy przez magiczną barierę pomiędzy peronem dziewiątym i dziesiątym prosto na peron numer dziewięć i trzy czwarte na którym stał już czerwony ekspres do Hogwartu. Peron był zatłoczony przez uczniów i ich rodziców ,wszędzie było słychać pohukiwanie sów ,miauczenie kotów ,rozmowy podekscytowanych pierwszoroczniaków albo starszych uczniów witających się ze swoimi znajomymi. Zawsze pierwszego września panowała taka przyjemna atmosfera a jedyne co mogło ja zepsuć to perspektywa siedzenia na historii magii ale o tym nikt nie chciał się dołować.
Wszyscy pożegnaliśmy się z Potterami i Weasley’ami i wsiedliśmy do pociągu. Razem z Jamesem zajęłam jeden z wolnych przedziałów a jego rodzeństwo i kuzyni zajęli inny.
Wyciągnęliśmy nasze kufry i powiększyliśmy je czarami ,na szczęście od wejścia do ekspresu Londyn-Hogwart mogliśmy używać czarów.
Jeszcze zanim pociąg odjechał ze stacji dosiedli się do nas nasi przyjaciele ,Aron i Yuri.
Aron był wzrostem równy z Jamesem czyli obaj przewyższali mnie i Yuri ale tylko o kilka centymetrów ,poza tym chłopak miał jasnobrązowe włosy które zawsze ,przysięgam zawsze ,sięgały mu do policzków i były pofalowane ,poza tym miał mocno zielone oczy ,jak liście późna wiosną i z Jamesem byli tak dopasowani charakterami ,że istniały między nimi tylko małe różnice.
Yuri była mojego wzrostu ,miała białe włosy z końcówkami w różowo-pudrowym kolorze ,czarne oczy i w naszej paczce była tą najrozsądniejszą osobą ,dzięki niej udawało nam się zdawać historię magii za co byłam jej wdzięczna.
Pociąg w końcu ruszył a my ostatni raz pomachaliśmy rodzicom Jamesa a kiedy znikli nam z oczu zaczęliśmy opowiadać sobie jak spędziliśmy wakacje.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A jednak udało mi się napisać ten rozdział ,momentami wątpiłam ,że mi się uda ale się uparłam ;).