One-Shot

Nienawidzę wtorków ,nienawidzę ,nienawidzę ,nienawidzę! Czemu musimy mieć większość lekcji ze Ślizgonami ,historia magii i bez nich jest torturą ,eliksiry są nie do zniesienia ,opieka nad magicznymi stworzeniami jest jeszcze gorsza ,na niej mogą bezkarnie się do nas odzywać… Ja się pytam kto układał nam plan zajęć?
-Mellissa ,może łaskawie zaczniesz uważać!-wrzasnął na mnie nauczycie eliksirów.
-Uważam panie profesorze.-postarałam się odpowiedzieć jak najspokojniej.
Większość Ślizgonów wybuchła śmiechem ,tylko On przez chwilę wyglądał tak ,jakby się mną przejął…dziwne… a z resztą pewnie dopadnie mnie po lekcji i wyśmieje ,tak jak każdy Ślizgon.
-A więc wymień nam składniki wywaru żywej śmierci.-zażądał nauczyciel.
Wstałam i wyrecytowałam wszystkie składniki oraz instrukcję jak należy eliksir przygotować specjalnie nie spoglądając na tablicę ,na której mogłabym znaleźć jakąkolwiek podpowiedź. Wszyscy idioci od razu zamilkli a ja uśmiechnęłam się z samozadowoleniem. Nauczyciel zacisnął zęby i starając się udawać ,że jest obojętny kazał mi usiąść.
Reszta lekcji minęła jakoś znośnie…przynajmniej Ślizgoni się odwalili.
Kiedy usłyszałam dzwonek kończący lekcje wybiegłam z klasy jak najszybciej… i wpadłam na Niego ,na razie uważałam go za jedynego Ślizgona ,który się nie czepia innych…chyba się pomyliłam.
-Przepraszam ,powinienem uważać.-powiedział.
Zatkało mnie ,Ślizgon mnie przeprasza. Chwila jak on się nazywał…Adrian ,nie ,to było coś na „H”…
-Mellissa tak?-zapytał.
-Eeee…yhym…a ty to…H…-zająknęłam się.
-Hadrian ,obiecałem sobie ,że uduszę rodziców za to imię…nie mogli mnie nazwać normalnie?-odpowiedział i…i uśmiechną się.
Zaczęłam zbierać z podłogi podręczniki ,które wcześniej wypadły mi z rąk a on mi pomógł.
-Proszę.-powiedział podając mi podręcznik do obrony przed czarna magią.
-Dzięki. Słuchaj…nie to ,żeby coś…nie chcę być wścibska czy niemiła…ale powiedz mi ,czemu ty jeden jesteś dla mnie miły? Wszyscy inni z twojego domu mają coś do mnie ,ty jeden…jesteś taki inny ,ale w dobry sposób.
-To głupota ,żeby sobie skakać do gardeł ,kiedyś Gryffindoru i Slytherin byli przyjaciółmi ,czemu przez jedną kłótnię ,która była nie wiadomo jak dawno temu ,my mamy się nienawidzić?
-Sama tego nie rozumiem…to takie bez sensu ,przecież to ,w jakim domu jesteśmy nie powinno nas dzielić ,mnie nie obchodzi gdzie ktoś jest przydzielony ,kim są jego rodzice i tak dalej ,ważne jaki ten człowiek jest.
-Właśnie.
Nie zauważyłam ,że dotarliśmy do Wielkiej Sali. Zatrzymałam się pomiędzy stołami Ślizgonów i Gryfonów pierwszy raz zastanawiając się czy nie zmienić miejsca.
-Hadrian ,zostaw tą…sam wiesz ,chodź do nas!-zawołał ktoś ze Slytherinu.
-Zamknij się Marcus!-wrzasnął mój rozmówca.
-Lissa ,chodź do nas!-zawołała do mnie Kate.
-Sama zdecyduję Kate!
Nagle wszyscy obecni w sali ,nawet nauczyciele ,zaczęli nas uważnie obserwować ,ludzie zaczynali szeptać między sobą.
Świetnie ,właśnie wywołaliśmy w szkole aferę.
Zaczerwieniłam się i postarałam ukryć twarz w moich długich ,brązowych włosach.
-No to będzie się działo.-westchnęłam.
Dobiegli do nas Kate i ten cały Marcus.
-Spadajcie od mojej przyjaciółki!-wrzasnęła Kate.
-Zabieraj swoje brudne łapy! Hadrian ,odbija ci? Chyba ,że chciałeś rzucić na nią przekleństwo.-Marcus wcale nie był spokojniejszy.
-Odwal się od niej ,nic ci nie zrobiła.-powiedział Hadrian do swojego kumpla.
-Chyba muszę cię zabrać do skrzydła szpitalnego…-stwierdził drugi Ślizgon.
-Lissa ,odbiło ci? Zawsze miałaś dość Ślizgonów…zapomniałaś jak nas wkurzają?-zabrała głos Kate.
-On jest inny.-odpowiedziałam.
-Nie wypowiadaj się o czymś o ,czym nie masz pojęcia!-Marcus wydarł się na Kate.
-Jasne ,nie mam pojęcia ,to wy zawsze zaczynacie!-wrzasnęła moja przyjaciółka.
-Zawsze nasza wina tak!? Bo my mamy być ci źli!
-Skoro sami się o to staracie!
-To wy nas tak traktujecie tylko przez to ,że Slytherin nie lubił szlam ,bo Voldemort był w naszym domu! Wszystko przez kilku ludzi ,którzy już nie żyją!
-Nie przez to ,tylko za to jak traktujecie innych i uważacie się za lepszych!
-Jaaasne! Weź ty się puknij!
-Może się ogarniecie ,oboje!-wydarłam się na skłóconą dwójkę.
-Spokojnie siostro…-Marcus odsuną się o kilka kroków.
Poczułam jak włosy mi się elektryzują ,zawsze tak miałam kiedy się denerwowałam.
-Żadna siostro ,tylko się uspokójcie.-syknęłam.
-Dobra już ,dobra.-mruknęła zawstydzona Kate.
Od stołu nauczycielskiego wstało kilka osób i ruszyło w naszą stronę.
-Nic się nie dzieje ,staram się tylko ich pogodzić!-zawołał do nauczycieli Hadrian.
-Wężomóżdżek.-warknęła Kate.
-Jak się złościsz jesteś ładna.-odpowiedział przewrotnie Marcus.
Kate strzeliła Ślizgonowi w twarz ,ja i Hadrian od razu ich rozdzieliliśmy.
-I weź tu powiedz dziewczynie ,że jest ładna.-mruknął Marcus rozcierając policzek.
Roześmiałam się.
-Ja bym nie uwierzyła.-stwierdziłam.
-Jesteś ładna.-powiedział Hadrian.
I nagle atmosfera się rozprężyła ,zaśmialiśmy się wszyscy ,no poza trochę obrażoną Kate.
-Człowieku nie irytuj się.-Marcus delikatnie ją szturchną.
-Nie dotykaj mnie.-mruknęła Kate.
-Ehhh…dziewczyny.-westchną Marcus-A myślałem ,że te od nas są nieznośne.
-Czyli jestem ładna ,głupia i nieznośna? Jeżeli czegoś chcesz to powiedz a nie ze mną pogrywasz.-dziewczyna strzeliła focha.
Parsknęłam śmiechem.
-Niezła z was para.-stwierdził Hadrian.
-Ja i On…niemożliwe.-prychnęła Kate.
-A może jednak?-spytał Marcus i uśmiechną się rozbrajająco.
-Prędzej świnie zaczną latać…-zaczęła ale zorientowała się kto ,to powiedział-Eee…-zaczerwieniła się.
-Po prostu się pocałujcie!-wrzasnął ktoś z końca sali.
Wszyscy uczniowie wybuchli śmiechem ale ,co bardzo mnie zdziwiło ,to zadziałało i Marcus i Kate pocałowali się.
-A wszystko dzięki nam.-szepną do mnie Hadrian.
-I pomyśleć ,że pół godziny temu uważałam was wszystkich za skończonych dupków.-zaśmiałam się.
-Cieszę się ,że zmieniam twój światopogląd.
-Od dzisiaj lubię wtorki.-stwierdziłam.
-Nie ma za co.-uśmiechną się Ślizgon-Może uda mi się zmienić coś jeszcze w twoim życiu ,jakbyś chciała to mam wolne popołudnie.
-Hmmm…chętnie.-odpowiedziałam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sama nie wiem co mnie napadło kiedy to pisałam ,po prostu mi odbiło ,miał być jakiś romans wyszła komedia… Nie wińcie mnie ,to mój mózg wariuje xD. No ale na sam koniec świata ,w końcu, jest One-Shot =). Jeżeli ktoś by chciał mogę powiązać z tą historią następną ,wystarczy napisać ,ja chętnie coś wymyślę.
Wesołych Świąt i pijanego Sylwestra jak to ktoś mi dzisiaj życzył =D.
Ps. jakby ktoś miał pomysł jak mogę zatytułować to opowiadanie to chętnie przyjmę pomoc ,u mnie z tytułami jest ciężko =D.

2 komentarze: