Znowu jestem ,specjalnie dla Hermiony musiałam się rozprawić z moim
leniem ,więc proszę ,mam nadzieję ,że Twoja wątroba przetrwała oczekiwanie na
nn ^^ ale przepraszam ,jeszcze jakiś czas musisz poczekać na wyjaśnienia ,nie
ma tak łatwo xD. Rozdział dedykuję: Hermionie Granger ,Wice i Wiktorii (coś
popularne to imię xD) ,miłego czytania =D.
Obudziło mnie wiadro zimnej wody wylane prosto na mnie.
-No wstawać nasze rybki!-zawołali Alex i James.
-Zabiję was!-wrzasnęłam i używając moich boskich mocy oblałam ich morska wodą ,która pojawiła się z nikąd.
-Nieźle!-zaśmiał się Ian ,sam był cały mokry ale dla naszej dwójki nie było to problemem ,po chwili tylko Alex i James byli mokrzy.
Dwóch przemoczonych synów Zeusa stało w naszym domku ,James na głowie dodatkowo miał parę wodorostów co wywołało u mnie napad śmiechu.
Gdzieś na dworze usłyszałam jakiś hałas ,koci syk ,wesołe szczeknięcie psa…chyba Hades właśnie spotkał się z Piekielnym Ogarem…oj będą kłopoty.
Wybiegłam na zewnątrz akurat ,żeby zobaczyć jak mój kot chlasta psa ,kilkadziesiąt razy większego od siebie ,pazurami w nos ,pies się skulił i odsunął. Wybuchłam śmiechem.
-Oj Hades…
-Dokładnie taki jak ty…-zaśmiał się James.
Obudziło mnie wiadro zimnej wody wylane prosto na mnie.
-No wstawać nasze rybki!-zawołali Alex i James.
-Zabiję was!-wrzasnęłam i używając moich boskich mocy oblałam ich morska wodą ,która pojawiła się z nikąd.
-Nieźle!-zaśmiał się Ian ,sam był cały mokry ale dla naszej dwójki nie było to problemem ,po chwili tylko Alex i James byli mokrzy.
Dwóch przemoczonych synów Zeusa stało w naszym domku ,James na głowie dodatkowo miał parę wodorostów co wywołało u mnie napad śmiechu.
Gdzieś na dworze usłyszałam jakiś hałas ,koci syk ,wesołe szczeknięcie psa…chyba Hades właśnie spotkał się z Piekielnym Ogarem…oj będą kłopoty.
Wybiegłam na zewnątrz akurat ,żeby zobaczyć jak mój kot chlasta psa ,kilkadziesiąt razy większego od siebie ,pazurami w nos ,pies się skulił i odsunął. Wybuchłam śmiechem.
-Oj Hades…
-Dokładnie taki jak ty…-zaśmiał się James.
-I dobrze.-pokazałam Potterowi język.
-Dobra ,a teraz ruszcie się do stołówki bo jestem głodny.-odezwał się Alex i zgarnął nas na spóźnione śniadanie.
W stołówce czekała mnie niezbyt przyjemna niespodzianka a mianowicie Bellatrix i jakaś dziewczyna od tych od Anubisa…ehh ,sama nie wiem kto gorszy…
-Hej ,Destiny prawda?-podeszła do mnie ta od Anubisa.
Miała czarne włosy starannie uczesane w kucyka ,jasną skórę i brązowe oczy ,tym ,co ją wyróżniało była wąska blizna na podbródku.
-Tak ,a teraz daj mi coś zjeść.-odpowiedziałam oschle i chciałam iść dalej ale zatrzymała mnie.
-Chcę tylko pogadać ,przysięgam nie jestem taka ,jak większość mojego rodzeństwa .-poprosiła.
-Dobra ,a teraz ruszcie się do stołówki bo jestem głodny.-odezwał się Alex i zgarnął nas na spóźnione śniadanie.
W stołówce czekała mnie niezbyt przyjemna niespodzianka a mianowicie Bellatrix i jakaś dziewczyna od tych od Anubisa…ehh ,sama nie wiem kto gorszy…
-Hej ,Destiny prawda?-podeszła do mnie ta od Anubisa.
Miała czarne włosy starannie uczesane w kucyka ,jasną skórę i brązowe oczy ,tym ,co ją wyróżniało była wąska blizna na podbródku.
-Tak ,a teraz daj mi coś zjeść.-odpowiedziałam oschle i chciałam iść dalej ale zatrzymała mnie.
-Chcę tylko pogadać ,przysięgam nie jestem taka ,jak większość mojego rodzeństwa .-poprosiła.
Spojrzałam na nią podejrzliwie.
-Nawet cię nie znam…
-Githany Sherwood ,to porozmawiamy?
Westchnęłam ale zgodziłam się. Wyszłyśmy ze stołówki i usiadłyśmy na marmurowych schodach prowadzących do Wielkiego Domu. Letnie słońce ogrzewało nas przyjemnie ,dookoła chodzili inni półbogowie zajęci swoimi sprawami ,kilka osób zajęło się Piekielnym Ogarem ,który okazał się jednak nie być dzikim potworem tylko wyrośniętym ponad wszelkie normy czarnym mastiffem o czerwonych oczach. Na kolana wskoczył mi Hades i zamruczał a później utkwił podejrzliwy wzrok w psie piekieł.
-No a więc?-zapytałam.
-Słuchaj ,wiem ,że mi nie ufasz…-zaczęła Githany i westchnęła-ale ja naprawdę…nie jestem taka jak reszta mojego rodzeństwa…oni po prostu uważają ,że jesteśmy nierówno traktowani ,że wy jesteście wywyższani bo pochodzicie od Greków i Rzymian ,ja widzę ,że tak nie jest ale oni są uparci…
-A masz do mnie jakąś konkretną sprawę?-położyłam dłoń na głowie Hadesa ,który zamruczał i przymkną swoje żółte oczy.
Githany znowu westchnęła.
-Githany Sherwood ,to porozmawiamy?
Westchnęłam ale zgodziłam się. Wyszłyśmy ze stołówki i usiadłyśmy na marmurowych schodach prowadzących do Wielkiego Domu. Letnie słońce ogrzewało nas przyjemnie ,dookoła chodzili inni półbogowie zajęci swoimi sprawami ,kilka osób zajęło się Piekielnym Ogarem ,który okazał się jednak nie być dzikim potworem tylko wyrośniętym ponad wszelkie normy czarnym mastiffem o czerwonych oczach. Na kolana wskoczył mi Hades i zamruczał a później utkwił podejrzliwy wzrok w psie piekieł.
-No a więc?-zapytałam.
-Słuchaj ,wiem ,że mi nie ufasz…-zaczęła Githany i westchnęła-ale ja naprawdę…nie jestem taka jak reszta mojego rodzeństwa…oni po prostu uważają ,że jesteśmy nierówno traktowani ,że wy jesteście wywyższani bo pochodzicie od Greków i Rzymian ,ja widzę ,że tak nie jest ale oni są uparci…
-A masz do mnie jakąś konkretną sprawę?-położyłam dłoń na głowie Hadesa ,który zamruczał i przymkną swoje żółte oczy.
Githany znowu westchnęła.
-Wiesz ,że wszyscy twierdzą ,że ty i James nie pojawiliście się tu bez
powodu?-odpowiedziała pytaniem.
-Słyszałam coś…podobno myślicie ,że mam odnaleźć brata Iana…
-Gdy broń i syn morza zaginą ,a świat pogrąży się w zamęcie ,na koniu zza
wód słonych pomoc przybędzie ,początek końca to będzie…-wyrecytowała z
pamięci.
-Czy to jest…?
-Przepowiednia…Egipcjanie nie mają ich wielu…ale ta dotyczy nas wszystkich ,myśleliśmy ,że długo się nie spełni ale…niedługo później zaginął Avan ,no wiesz brat Iana ,później zaczęła się afera na Olimpie i zaginął Piorun Zeusa ,zaczęło się sprawdzać ,syn morza i broń zaginęły ,świat pogrążony w zamęcie ,to może mieć coś wspólnego z tym otwartym przejściem do Podziemia…
-Poza tym ,Śmierciożercy są na wolności ,porwano Ministra Magii ,bogowie się kłócą ,czarodzieje uważają ,że ktoś chce wywołać wojnę a ci najbardziej panikujący twierdzą nawet ,że Voldemort może się odrodzić…-zaczęłam wymieniać ,nie ma to jak nie do końca wyuczona zdolność czytania w myślach ,udało mi się dowiedzieć ,że akurat ona ma mniej więcej jakieś pojęcie co się dzieje nie tylko po stronie półbogów.
-Właśnie…a pegazy to skrzydlate konie ,więc…
-Muszę z Jamesem odnaleźć i Avana i Piorun ,przy okazji pewnie przydałoby się zamknąć przejście do Podziemia ,dowiedzieć się czy to ma związek z porwaniem Ministra Magii i postarać się nie dopuścić do końca świata.-powiedziałam ale nie docierało do mnie zupełnie nic.
-Na to wygląda…chciałabym ci jakoś pomóc ale…nie mogę za wiele ,mogę cię najwyżej ostrzec ,powinniście być ostrożni…na misjach wiele może się zdarzyć ,nawet z najłatwiejszych można nie wrócić-wskazała na swoją bliznę-to pamiątka po spotkaniu ze smokiem ,a miałam znaleźć tylko jeden mało ważny artefakt…
-Czy to jest…?
-Przepowiednia…Egipcjanie nie mają ich wielu…ale ta dotyczy nas wszystkich ,myśleliśmy ,że długo się nie spełni ale…niedługo później zaginął Avan ,no wiesz brat Iana ,później zaczęła się afera na Olimpie i zaginął Piorun Zeusa ,zaczęło się sprawdzać ,syn morza i broń zaginęły ,świat pogrążony w zamęcie ,to może mieć coś wspólnego z tym otwartym przejściem do Podziemia…
-Poza tym ,Śmierciożercy są na wolności ,porwano Ministra Magii ,bogowie się kłócą ,czarodzieje uważają ,że ktoś chce wywołać wojnę a ci najbardziej panikujący twierdzą nawet ,że Voldemort może się odrodzić…-zaczęłam wymieniać ,nie ma to jak nie do końca wyuczona zdolność czytania w myślach ,udało mi się dowiedzieć ,że akurat ona ma mniej więcej jakieś pojęcie co się dzieje nie tylko po stronie półbogów.
-Właśnie…a pegazy to skrzydlate konie ,więc…
-Muszę z Jamesem odnaleźć i Avana i Piorun ,przy okazji pewnie przydałoby się zamknąć przejście do Podziemia ,dowiedzieć się czy to ma związek z porwaniem Ministra Magii i postarać się nie dopuścić do końca świata.-powiedziałam ale nie docierało do mnie zupełnie nic.
-Na to wygląda…chciałabym ci jakoś pomóc ale…nie mogę za wiele ,mogę cię najwyżej ostrzec ,powinniście być ostrożni…na misjach wiele może się zdarzyć ,nawet z najłatwiejszych można nie wrócić-wskazała na swoją bliznę-to pamiątka po spotkaniu ze smokiem ,a miałam znaleźć tylko jeden mało ważny artefakt…
-Postaram się uważać jak będę mogła…-westchnęłam.
-Muszę iść ,będą się mnie czepiać ,że spóźniłam się na ćwiczenia…powodzenia.
Githany odeszła a ja jeszcze chwilę posiedziałam na schodach ,miałam nadzieję ,że uniknę spotkania z Bellatrix ale byłam już głodna więc wróciłam na stołówkę. Wszyscy ,poza Bellatrix ,popatrzyli na mnie wyczekująco.
-Spokojnie ,nie pozabijałyśmy się.-zaśmiałam się widząc ich miny-Tylko porozmawiałyśmy.
-Eee ,no okey.-Katlin wzruszyła ramionami ,tylko ona mogła coś powiedzieć bo chłopacy siedzieli z ustami pełnymi jedzenia.
-Muszę iść ,będą się mnie czepiać ,że spóźniłam się na ćwiczenia…powodzenia.
Githany odeszła a ja jeszcze chwilę posiedziałam na schodach ,miałam nadzieję ,że uniknę spotkania z Bellatrix ale byłam już głodna więc wróciłam na stołówkę. Wszyscy ,poza Bellatrix ,popatrzyli na mnie wyczekująco.
-Spokojnie ,nie pozabijałyśmy się.-zaśmiałam się widząc ich miny-Tylko porozmawiałyśmy.
-Eee ,no okey.-Katlin wzruszyła ramionami ,tylko ona mogła coś powiedzieć bo chłopacy siedzieli z ustami pełnymi jedzenia.
Dosiadłam się do nich i zabrałam się za śniadanie złożone z pizzy i
czerwonej oranżady.
-A w ogóle wiadomo coś o…
Nie dokończyłam ,do środka wszedł Percy.
-Jesteśmy sami?-zapytał.
-Hmm…Hades się liczy?-zapytał James.
-Co? Gdzie on…?-zdziwiłam się.
-Właśnie kradnie Aleksowi śniadanie.-zaśmiał się Potter.
-Co!? Ej!-Alex dopiero teraz zauważył ,że kot siedzi mu na kolanach i podbiera mu jedzenie.
Hades spojrzał na niego swoimi żółtymi oczami i chłopak zmiękł.
-No dobra…ale następnym razem okradaj też innych.-westchnął.
-Hades może zostać.-odezwał się Percy
-A w ogóle wiadomo coś o…
Nie dokończyłam ,do środka wszedł Percy.
-Jesteśmy sami?-zapytał.
-Hmm…Hades się liczy?-zapytał James.
-Co? Gdzie on…?-zdziwiłam się.
-Właśnie kradnie Aleksowi śniadanie.-zaśmiał się Potter.
-Co!? Ej!-Alex dopiero teraz zauważył ,że kot siedzi mu na kolanach i podbiera mu jedzenie.
Hades spojrzał na niego swoimi żółtymi oczami i chłopak zmiękł.
-No dobra…ale następnym razem okradaj też innych.-westchnął.
-Hades może zostać.-odezwał się Percy
-No a więc?-sptyała Katlin.
Percy usiadł na pustym krześle i popatrzył na nas wszystkich a po chwili przeniósł wzrok na Bellatrix i westchnął.
-Destiny ,James ,doszliśmy do wniosku ,że nie powinniśmy dłużej czekać i…razem z jeszcze jedną osobą wyślemy was na misję…wiecie dokładnie o co będzie chodzić ,po prostu wybierzcie jeszcze kogoś i przygotujcie się.-powiedział.
-Chwila ,czemu akurat teraz?-zapytałam.
Jakby w odpowiedzi usłyszeliśmy trzask pioruna gdzieś w lesie.
-No cóż…bogowie tracą do siebie cierpliwość.-powiedział Percy.
-Chyba lepiej do tego nie dopuścić ,bo my i Ian dostaniemy szlaban za trzymanie się ze sobą.-zaśmiał się Alex.
-Ciekawe jaki? Odetną wam net?-zaśmiałam się.
-A kto tam wie…
I tak właśnie wygląda u nas poważna rozmowa.
-Okey…Des ,ty wybieraj kto z nami idzie.-odezwał się James.
-Ian.-nie musiałam się zastanawiać ,wiedziałam ,że musi iść z nami.
-Ja?-zdziwił się syn
Posejdona.Percy usiadł na pustym krześle i popatrzył na nas wszystkich a po chwili przeniósł wzrok na Bellatrix i westchnął.
-Destiny ,James ,doszliśmy do wniosku ,że nie powinniśmy dłużej czekać i…razem z jeszcze jedną osobą wyślemy was na misję…wiecie dokładnie o co będzie chodzić ,po prostu wybierzcie jeszcze kogoś i przygotujcie się.-powiedział.
-Chwila ,czemu akurat teraz?-zapytałam.
Jakby w odpowiedzi usłyszeliśmy trzask pioruna gdzieś w lesie.
-No cóż…bogowie tracą do siebie cierpliwość.-powiedział Percy.
-Chyba lepiej do tego nie dopuścić ,bo my i Ian dostaniemy szlaban za trzymanie się ze sobą.-zaśmiał się Alex.
-Ciekawe jaki? Odetną wam net?-zaśmiałam się.
-A kto tam wie…
I tak właśnie wygląda u nas poważna rozmowa.
-Okey…Des ,ty wybieraj kto z nami idzie.-odezwał się James.
-Ian.-nie musiałam się zastanawiać ,wiedziałam ,że musi iść z nami.
-Tak ty ,to w końcu po twojego brata idziemy.-odpowiedziałam.
***
Po krótkim ustaleniu szczegółów ,takich jak wyposażenie nas w pieniądze czy jak dostaniemy się do miasta ,poszliśmy się spakować. Stwierdziliśmy ,że wystarczy nam moja zaczarowana torba ,więc każdy spakował do niej swoje rzeczy. Po jakiejś godzinie szliśmy we trójkę na wzgórze pilnowane przez smoka.
-Destiny ,zaczekaj!-zawołał mnie ktoś.
Stanęłam i odwróciłam się ,chłopacy poszli dalej. Dobiegła do mnie Githany.
-Skąd ty…?-zaczęłam.
-Mam swoje źródła.-odpowiedziała-Słuchaj tak myślałam i…wiem ,że to niewiele ale…-dała mi srebrny wisiorek-wskaże wam drogę jeżeli będzie trzeba ,wystarczy poprosić.-wyjaśniła.
-Eee…dzięki ,nie musiałaś.-wyjąkałam lekko zaskoczona.
-To nic ,wiem jak jest kiedy nie ma się pojęcia co zrobić.-odpowiedziała dziewczyna.
-Des ,chodź już!-zawołał mnie James.
-Dzięki ,jeszcze raz. Już idę!
-Powodzenia.-powiedziała Githany.
Hmm...może jednak się pomyliłam ,nie wszyscy Egipcjanie muszą być wredni.
Dobiegłam do chłopaków i Percy’ego ,który miał nas zabrać do miasta.