Może zacznę od tego, że Katherina
dała nam jeszcze bilety lotnicze do Rzymu i starą mapę, która miała nas
poprowadzić. Mieliśmy już wychodzić kiedy profesor McGonagall weszła do klasy.
Świetnie, stanąć przed dyrektorką z podejrzanie wyglądającą mapą, biletami
lotniczymi i mieczem w dłoni, czeka mnie świetlana przyszłość. Z drugiej strony
jestem dzieckiem bogów, czego innego można się po mnie spodziewać? Być może nie
głupiego uśmiechu i potknięcia się o własne nogi, co właśnie zrobiłam.
McGonagall spojrzała krótko na mnie i przeniosła wzrok na Ravena, który
najzwyczajniej w świecie siedział na ławce i rozglądał się po klasie. Musiałam
przyznać, że on mnie intrygował, nie potrafiłam tego wyjaśnić, ale czułam od
niego jakąś wcześniej nieznaną mi moc, poza tym wydawał się taki tajemniczy,
ale jednocześnie był dość otwarty. No ale wracając do świata poza panem
zielonookim, McGonagall zdążyła już wymienić kilka zdań z Katheriną kiedy ja
przypatrywałam się mojemu nowemu towarzyszowi (tylko z czystej ciekawości!), ale
z tego co udało mi się podchwycić nie rozmawiały o nas i skończyło się na tym,
że porozmawiają później. No chyba jeszcze nie wspomniałam, że od rozpoczęcia
roku szkolnego wszyscy nauczyciele zachowywali się trochę dziwnie, byli
bardziej spięci i ostrożni, często zdarzało się, że rozmawiali o czymś między
sobą, ale kiedy pojawiali się uczniowie natychmiast zmieniali temat. Robiło się
to strasznie irytujące, jakby cały świat starał się przed nami coś ukrywać. Potem
dyrektorka jeszcze raz spojrzała na mnie a ja zesztywniałam.
-Powodzenia.-powiedziała krótko i wyszła.
-Powodzenia.-powiedziała krótko i wyszła.
-No dzieciaki, zbierajcie
się…-zaczęła Katherina uśmiechając się do nas pokrzepiająco, ale przerwało jej
wejście Jamesa.
Yhhh…jak ja mam go dość! Miałam
tylko nadzieję, że przylazł bo nie rozumiał zadania domowego…no dobra, nie
oszukujmy się, jakby on przylazł do nauczyciela gadać o lekcjach trzeba by było
od razu brać go na intensywna terapię w szpitalu psychiatrycznym!
Raven wstał z ławki, a ja genialnie
zapomniałam zawiązać lewego trampka, potknęłam się o sznurówki i poleciałam
prosto na niego. Wspomnę może o tym, że przy okazji byłam rozproszona
rozważaniem możliwości opieprzenia Jamesa, więc proszę się nie dziwić, że się
potknęłam. Na szczęście Raven mnie złapał a przy okazji uśmiechnął się do mnie
rozbrajająco.
-Lecisz na mnie.-stwierdził z
rozbawieniem.
-Ja tylko walczę z grawitacją.-odpowiedziałam
odwzajemniając uśmiech.
Od razu poczułam się lepiej, czyli
on miał poczucie humoru, to już o wiele poprawiało perspektywę wspólnej
podróży.
-Dzięki…-dodałam stając na własnych
nogach.
-Nie ma za co, przecież grawitacja
sama się nie pokona.-stwierdził zielonooki.
Zaśmiałam się, ale James postanowił
przypomnieć o swojej obecności. Mapę i bilety już schowałam do torby, ale (na
nieszczęście Pottera) miecz nadal znajdował się w mojej ręce.
-Des, przemyśl to jeszcze
raz…-zaczął James rzucając krótkie, nieufne spojrzenie Ravenowi.
-Już wszystko przemyślałam, nie
udawaj, że cię to obchodzi.-fuknęłam na niego jak wściekła kotka.
-Ale…-próbował ciągnąć dalej.
-Nie ma „ale”, odczep się już i
dalej mnie olewaj!-wybuchłam.
-To nie tak, że…-jego mina była po
prostu bezcenna, wyglądał jakby dostał zaklęciem ogłupiającym między oczy.
-Przywalić ci z zaklęcia czy z
niebiańskiego spiżu żeby w końcu coś do ciebie dotarło?!-warknęłam zaciskając
dłoń na mieczu.
Katherina i Raven wodzili wzrokiem
między nami jakby strzelały między nami błyskawice. Dobra, jeszcze trochę i
pewnie do tego by doszło, niedawno przez przypadek tak rozwaliliśmy jeden z
posągów (na szczęście nie było żadnych świadków), pewnie dlatego zareagowała.
-James, idź na lekcje, porozmawiam
z tobą później. Destiny, Raven, za dwie godziny musicie być w Londynie, musimy
już iść.-powiedziała zachowując spokojny ton.
-Ale…-zaprotestował James, ale nie
miał szansy powiedzieć nic więcej, ja i Raven wyszliśmy już z sali na
Dziedziniec Transmutacji. Nie patrząc za siebie ruszyłam szybkim krokiem do
zamku, nie zorientowałabym się, że Raven ledwie za mną nadąża gdyby mnie nie
zawołał.
-Nie myślałem, że tak szybko chodzisz,
aż tak ci się śpieszy?-zapytał dobiegając do mnie.
-Nie…ja po prostu…-zająknęłam się
zwalniając kroku.
-Hmmm…Kto to był? Nieźle cię wkurzył
ten cały James, no to jak? To twój chłopak, a może były, no na rodzeństwo nie
wyglądacie?-stwierdził.
-Czemu nagle tak dużo gadasz co? James
to po prostu…no kiedyś przyjaciel, teraz sama nie wiem, nie będę ci o tym
opowiadać, to nie jest ważne.-odpowiedziałam cicho.
Czemu ja mu to mówiłam, nawet
jeżeli to było takie ogólne? Przecież ledwie go znałam… Zanim się zorientowałam
wychodziliśmy już z zamku.
-Wybacz…to po prostu taka wrodzona
ciekawość, nie chciałem cię urazić.-odpowiedział Raven.
Niepewnie się do niego uśmiechnęłam
i uniosłam głowę rozglądając się dookoła, widziałam jak na jeziorze pojawiają
się macki Wielkiej Kałamarnicy, na błoniach nie było ani jednego ucznia,
wszyscy albo jedli śniadanie, albo byli już pod klasami, niby dzień zwykły, jak
wszystkie inne…no nie dla mnie, z każdym krokiem czułam jak serce zaczyna bić
mi mocniej. Nie wiedziałam co mnie czeka, nie wiedziałam czego będziemy szukać,
jak powinniśmy tego szukać, będziemy na terenie najpotężniejszej starożytnej
cywilizacji i wiedziałam, że już nie mogę się wycofać, to tak, jakby ktoś
wyskakiwał z samolotu, kiedy ten już wystartował.
-W porządku…-zaczerpnęłam chłodnego
porannego powietrza-Po prostu on bywa taki wkurzający…ale to nie ważne…-dodałam
siadając na stopniach schodów prowadzących do zamku.
Po kilku minutach dołączyła do nas
Katherina i ruszyliśmy w stronę Hogsmeade, dopiero stamtąd mogliśmy się
teleportować. Dojście do miasteczka zajęło nam trochę mniej niż pół godziny. Nie
czekaliśmy na nic, teleportowaliśmy się na Pokątną. Przyznam się, do była moja pierwsza
teleportacja (no poza tym jednym razem kiedy Hermes teleportował nas z Olimpu
ale to co innego) i nie miałam zamiaru za szybko powtarzać tego doświadczenia. Najpierw
ogarnęła mnie całkowita ciemność, miałam wrażenie, że ramię Katheriny
wyślizguje się z mojego uścisku, czułam się jakby coś ściskało mnie od
wszystkich stron, jakbym była w wielkiej zgniatarce do śmieci, a oczy coś
próbowało mi wcisnąć w czaszkę, ledwie mogłam oddychać. I nagle wszystko się
skończyło, chłodne poranne powietrze znowu owiało moją twarz, ale tym razem
przyniosło ze sobą świeży zapach bułek i kawy a do uszu dobiegły mi zwykłe
odgłosy z londyńskich ulic w godzinach porannych. Czułam się jakby cały świat
wirował, nogi miałam jak z waty a mój oddech był przyśpieszony, z tego co zauważyłam
spod przymkniętych powiek, Raven był równie skołowany co ja.
-Nigdy…więcej…-wymamrotałam.
-Yhym…-zgodził się ze mną Raven.
-Całkiem nieźle to znieśliście.-stwierdziła
Katherina jak gdyby nigdy nic.
-To wolę nie wiedzieć jak to jest „źle”
znosić teleportację.-mruknęłam otwierając do końca oczy.
Byliśmy w jednej z bocznych uliczek
na Pokątnej, wyjrzałam za róg, niedaleko nas zauważyłam szyld Magicznych
Dowcipów Weasleyów. Czarodzieje spokojnie robili zakupy, gdzieś przebiegł
dachowiec. Zwykły dzień…
-Chodźcie…-rzuciła Katherina i ruszyła dalej.
-Chodźcie…-rzuciła Katherina i ruszyła dalej.
Wyszliśmy z Pokątnej i przez
Dziurawy Kocioł przeszliśmy do mugolskiej części Londynu. Kolejne czterdzieści
pięć minut jechaliśmy metrem na lotnisko Heathrow, z które mieliśmy lecieć do
Rzymu. Odprawa nie trwała długo i szybko znaleźliśmy się przy bramkach.
Odwróciłam się jeszcze, żeby ostatni raz spojrzeć na Katherinę, uśmiechnęła się
do mnie a ja przeszłam przez bramkę. No tak, zapomniałam o moim mieczu, który
teraz miałam wsunięty we włosy jako wsuwkę. Bramka zaczęła piszczeć, świetnie,
teraz zostanę terrorystką… Ochrona prawie natychmiast znalazła się przy mnie,
na szczęście po przeszukaniu mnie (No całkiem fajnie nie? Aż chciałam im
wydrapać oczy.) w końcu mnie przepuścili nie znajdując nic groźnego. Wzięłam swoje
rzeczy i poszłam dalej, z każdą chwilą czując narastający start, teraz już
naprawdę nie mogę się wycofać. Czując coraz szybsze bicie serca poszłam do
samolotu, muszę się przyznać, nigdy tak nie podróżowałam, miałam tylko
nadzieję, że Zeus nie pozwoli mi się rozbić…
~James~
O co jej chodzi?! Od kilku tygodni
tylko się kłócimy! Cholerna socjopatka…no socjopatka, którą lubię… Dobra, ale
to, że jest na mnie wściekła nie usprawiedliwia, tego, że właśnie polazła na
misję, na której może ją coś zeżreć! Jeżeli tak chciała zwrócić na siebie uwagę
to coś jej nie wyszło. Musze przyznać, mimo wszystko, mimo całych tych kłótni,
mimo, że strzeliła mi piorunem prosto w twarz kiedy rozwaliliśmy posąg na
korytarzu, mimo, że już dwa razy dzisiaj na mnie nawrzeszczała, to martwiłem
się o nią. Nie mogłem się pozbyć tego okropnego obrazu z mojego snu, Des
uciekająca przed ogromnym Sfinksem, który na koniec ją pożera… Dopiero dzwonek
kończący lekcję przywrócił mnie do rzeczywistości. Wyszedłem z klasy i poszedłem
prosto do Wierzy Gryffindoru. Pokój wspólny był wypełniony innymi uczniami,
rzuciłem szkolną torbę na podłogę i opadłem na kanapę. Miałem już dość, dość
całego tego dnia, czasami się zastanawiam jakim cudem siedzenie przez kilka
godzin w ławce może tak człowieka zmęczyć. Przymknąłem oczy starając się o
niczym nie myśleć, co nie było mi dane. Natychmiast przed oczami pojawiła mi
się blondynka spadająca z miotły ze zniczem w ręce. Nie mogłem o tym zapomnieć,
przeze mnie miała skręcony nadgarstek, może gdybym wtedy tam nie podleciał…może
wtedy by nie spadła.
-Cześć.-usłyszałem znajomy mi już
głos i poczułem jak dziewczyna dłonią przeczesuje moje włosy.
-Hej Alice.-mruknąłem otwierając
oczy, które natychmiast spotkały się z jej szarymi tęczówkami, mimowolnie
uśmiechnąłem się.
-Zmęczony?-zapytała.
Usiadłem na kanapie robiąc jej miejsce i odwzajemniłem uśmiech.
Usiadłem na kanapie robiąc jej miejsce i odwzajemniłem uśmiech.
-Nie, wcale.-odpowiedziałem.
Włoszka wywróciła oczami z rozbawieniem.
-Czemu muszę cię pilnować? Prawie tu
zasnąłeś.-stwierdziła.
-Nie potrzebuję niańki, chcę sam
sobie popsuć życie.-odpowiedziałem robiąc minę dziecka, któremu zabiera się
cukierek.
-Wiesz, słodki jesteś.-stwierdziła
uśmiechając się-Idę odrabiać lekcje, zobaczymy się później.-dodała, pocałowała
mnie w policzek i poszła.
Cały zesztywniałem, opadła mi
szczęka i poczułem przyjemne ciepło rozchodzące się po całym moim ciele.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zabijecie mnie! Ale zanim rzucicie Avady, proszę was, dajcie mi dokończyć moje lody T.T a z resztą, zabije mnie to cholerne ciepło >.<. Dedykacja dla Scarlett, oby mamy nas nie nakryły na chowaniu słodyczy <3.
Zabijecie mnie! Ale zanim rzucicie Avady, proszę was, dajcie mi dokończyć moje lody T.T a z resztą, zabije mnie to cholerne ciepło >.<. Dedykacja dla Scarlett, oby mamy nas nie nakryły na chowaniu słodyczy <3.
ZAJEBISTE!JAK ZWYKLE! ;*
OdpowiedzUsuń*^* Raven i Des! Oni będą razem!
OdpowiedzUsuńSłyszysz?!
ONI
BĘDĄ
RAZEM!
ONI BĘDĄ RAZEM I BĘDĄ Z TEGO DZIECI! *^*
ONI BĘDĄ RAZEM I BĘDĄ Z TEGO DZIECI! *^*
ONI BĘDĄ RAZEM I BĘDĄ Z TEGO DZIECI! *^*
ONI BĘDĄ RAZEM I BĘDĄ Z TEGO DZIECI! *^*
ONI BĘDĄ RAZEM I BĘDĄ Z TEGO DZIECI! *^*
*śpiewa i skacze po łóżku*
James, ty pokrako, rzuciłbyś się na nią, przygwoździł do ściany i pocałował. *^* To by było bardzo w stylu Des, zwłaszcza, jeśli tego następstwem byłaby szafa...
Rozwalili posąg? ;o O cholera, ale niezłe ziółka, ciekawe jakie ziółka te ziółka jarają ^^
ochrona? Obszukanie? ;o Biedna Des, na pewno nieźle ją "obmacali"...
James i Alice? Ty cholerna Włoszko! Jak śmiałaś pocałować tego cholernego ciula?! [Tak przy okazji, wyślij mi kiedyś prawdziwą włoską pizzę i spaghetti i w ogóle.. *^*]
Czekam na następny. :33
NMBZT :*
UWIELBIAM *-* No po prostu cudoooo ;* Hehehhehe, niech mu przywali z tego i z tego, będzie większy efekt :D Raven *-* Oni nie mogą być razem, noo! des ma być z Jamesowatym Jamesem i koniec kropka! Głupia Alice! *tupie nogą, jak małe dziecko* Niech ją piorun strzeli! A najlepiej niech ten piorun przywoła Des. Podoba mi się ten pomysł. Pocałowała go w policzek?! Równie dobrze mogła mu wskoczyć do łóżka, byłabym tak samo wkurzona! Nie pozwolę Ci skończyć lodów, znajdę Cię i Cię zabiję T.T Dlaczego oni się kłócą? Dlaczego? Ale pogodzisz ich, nie? Masz tak zrobić, bo jak nie to znajdę się i ożywię a potem znowu zabiję! Świetne opisy, genialne dialogi, cudowna autorka, czego chcieć więcej? Wiem czego. Więcej rozdziałów! Jednym słowem jesteś moim Bogiem.
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykacje ;* Mama mnie nie nakryje, już Hermesa w tym głowa :D A w razie czego wyjadę z czymś w rodzaju "To nie ja!" i zrobię niewinną minę, zawsze działa ;3 To ja życzę ci weny i idę pałaszować lody, bo mi smaka zrobiłaś :) Ty nie dobra! *grozi palcem*
Całusy!
Scarlett ;*
Ojeeej, jestem zał V.V. Eee...Alice z Jamesem w łóżku? Uważaj bo pani wyżej (tak, ty Wika) zaraz zrobi z tego dzieci... Już moja w tym głowa, żeby coś zrobić z tą Alice...byla już mowa o podpaleniu włosów nie? xD ojjj...mam bunkier, nie znajdziecie mnie! Muhahahahaha. Spokojnie, pogodzą się...no kiedyś tam =D. No Hermes powinien być zadowolony z takiego złodziejstwa, może nawet obdaruje nasz latającymi trampkami :3. Ja tobie też życzę weny :*
UsuńLatające trampki, awww. Szkoda, że takich nie ma w CCC :D dziękuję za życzenie weny i ja tb życzę jeszcze raz :D xD
UsuńWiem że zwykle nie komentuje ale chyba się nie obraźisz. A jak tak to przepraszam. Pomijam fakt że już myslałam że Mcgonagall już po psuje całą zabawe. No i Des z tym mieczem. Ciekawe jak razem wygladają? Pewnie bosko, a jak ty byś z nim wyglądała? Chociasz ty to ty ale nie ważne. Dobra uciekam od tematu. Dlaczego ty to robisz dziewczyno. Des ma być z Jamsem bo.. no.. no przeciesz wiesz. Mam już koszulke James Team i co z nią zrobie pomyśl też o mnie. Podpalenie włosów Alice to dobry pomysł moge nawet załatwić burze, ewentualnie mały miotacz ognia marki Jakobs.
OdpowiedzUsuńWitaj Dess <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam cie bardzo bardzo za to że mnie nie było u ciebie tak długo ale po prostu zostałam zawalona przez Szkołe .;///
To jest już 43 rozdział a ty mnie nadal zaskakujesz *o*
ALE ONA MA BYĆ Z JAMESEM !!! ;p
Buziak ... MMM Słodko <3
Ja tam cie nie zabije, Mi się podoba przebieg akcji ^^
(Tak jestem dziwna xd) Więc śmiało możesz zjeść te lody ;*
Chciałabym tak pisac jak ty *-*
Wtedy to bym miała fajne zycie no ale cóż jestem sobą ungh .xd
Zazdroszę ci wielkiego talentu do pisarstwa jak będziesz miała trochę na zbyciu to możesz mi dać . ;*
Zapraszam cie do mnie -> www.ginny-and-draco-magic-love.blogspot.com
oraz
www.two-magicians.blogspot.com
Pozdrawiam Twoja ReX ♥ ♥