sobota, 22 czerwca 2013

43. ""Przywalić ci z zaklęcia czy z niebiańskiego spiżu żeby w końcu coś do ciebie dotarło?!

Może zacznę od tego, że Katherina dała nam jeszcze bilety lotnicze do Rzymu i starą mapę, która miała nas poprowadzić. Mieliśmy już wychodzić kiedy profesor McGonagall weszła do klasy. Świetnie, stanąć przed dyrektorką z podejrzanie wyglądającą mapą, biletami lotniczymi i mieczem w dłoni, czeka mnie świetlana przyszłość. Z drugiej strony jestem dzieckiem bogów, czego innego można się po mnie spodziewać? Być może nie głupiego uśmiechu i potknięcia się o własne nogi, co właśnie zrobiłam. McGonagall spojrzała krótko na mnie i przeniosła wzrok na Ravena, który najzwyczajniej w świecie siedział na ławce i rozglądał się po klasie. Musiałam przyznać, że on mnie intrygował, nie potrafiłam tego wyjaśnić, ale czułam od niego jakąś wcześniej nieznaną mi moc, poza tym wydawał się taki tajemniczy, ale jednocześnie był dość otwarty. No ale wracając do świata poza panem zielonookim, McGonagall zdążyła już wymienić kilka zdań z Katheriną kiedy ja przypatrywałam się mojemu nowemu towarzyszowi (tylko z czystej ciekawości!), ale z tego co udało mi się podchwycić nie rozmawiały o nas i skończyło się na tym, że porozmawiają później. No chyba jeszcze nie wspomniałam, że od rozpoczęcia roku szkolnego wszyscy nauczyciele zachowywali się trochę dziwnie, byli bardziej spięci i ostrożni, często zdarzało się, że rozmawiali o czymś między sobą, ale kiedy pojawiali się uczniowie natychmiast zmieniali temat. Robiło się to strasznie irytujące, jakby cały świat starał się przed nami coś ukrywać. Potem dyrektorka jeszcze raz spojrzała na mnie a ja zesztywniałam.
-Powodzenia.-powiedziała krótko i wyszła.
-No dzieciaki, zbierajcie się…-zaczęła Katherina uśmiechając się do nas pokrzepiająco, ale przerwało jej wejście Jamesa.
Yhhh…jak ja mam go dość! Miałam tylko nadzieję, że przylazł bo nie rozumiał zadania domowego…no dobra, nie oszukujmy się, jakby on przylazł do nauczyciela gadać o lekcjach trzeba by było od razu brać go na intensywna terapię w szpitalu psychiatrycznym!
Raven wstał z ławki, a ja genialnie zapomniałam zawiązać lewego trampka, potknęłam się o sznurówki i poleciałam prosto na niego. Wspomnę może o tym, że przy okazji byłam rozproszona rozważaniem możliwości opieprzenia Jamesa, więc proszę się nie dziwić, że się potknęłam. Na szczęście Raven mnie złapał a przy okazji uśmiechnął się do mnie rozbrajająco.
-Lecisz na mnie.-stwierdził z rozbawieniem.
-Ja tylko walczę z grawitacją.-odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech.
Od razu poczułam się lepiej, czyli on miał poczucie humoru, to już o wiele poprawiało perspektywę wspólnej podróży.
-Dzięki…-dodałam stając na własnych nogach.
-Nie ma za co, przecież grawitacja sama się nie pokona.-stwierdził zielonooki.
Zaśmiałam się, ale James postanowił przypomnieć o swojej obecności. Mapę i bilety już schowałam do torby, ale (na nieszczęście Pottera) miecz nadal znajdował się w mojej ręce.
-Des, przemyśl to jeszcze raz…-zaczął James rzucając krótkie, nieufne spojrzenie Ravenowi.
-Już wszystko przemyślałam, nie udawaj, że cię to obchodzi.-fuknęłam na niego jak wściekła kotka.
-Ale…-próbował ciągnąć dalej.
-Nie ma „ale”, odczep się już i dalej mnie olewaj!-wybuchłam.
-To nie tak, że…-jego mina była po prostu bezcenna, wyglądał jakby dostał zaklęciem ogłupiającym między oczy.
-Przywalić ci z zaklęcia czy z niebiańskiego spiżu żeby w końcu coś do ciebie dotarło?!-warknęłam zaciskając dłoń na mieczu.
Katherina i Raven wodzili wzrokiem między nami jakby strzelały między nami błyskawice. Dobra, jeszcze trochę i pewnie do tego by doszło, niedawno przez przypadek tak rozwaliliśmy jeden z posągów (na szczęście nie było żadnych świadków), pewnie dlatego zareagowała.
-James, idź na lekcje, porozmawiam z tobą później. Destiny, Raven, za dwie godziny musicie być w Londynie, musimy już iść.-powiedziała zachowując spokojny ton.
-Ale…-zaprotestował James, ale nie miał szansy powiedzieć nic więcej, ja i Raven wyszliśmy już z sali na Dziedziniec Transmutacji. Nie patrząc za siebie ruszyłam szybkim krokiem do zamku, nie zorientowałabym się, że Raven ledwie za mną nadąża gdyby mnie nie zawołał.
-Nie myślałem, że tak szybko chodzisz, aż tak ci się śpieszy?-zapytał dobiegając do mnie.
-Nie…ja po prostu…-zająknęłam się zwalniając kroku.
-Hmmm…Kto to był? Nieźle cię wkurzył ten cały James, no to jak? To twój chłopak, a może były, no na rodzeństwo nie wyglądacie?-stwierdził.
-Czemu nagle tak dużo gadasz co? James to po prostu…no kiedyś przyjaciel, teraz sama nie wiem, nie będę ci o tym opowiadać, to nie jest ważne.-odpowiedziałam cicho.
Czemu ja mu to mówiłam, nawet jeżeli to było takie ogólne? Przecież ledwie go znałam… Zanim się zorientowałam wychodziliśmy już z zamku.
-Wybacz…to po prostu taka wrodzona ciekawość, nie chciałem cię urazić.-odpowiedział Raven.
Niepewnie się do niego uśmiechnęłam i uniosłam głowę rozglądając się dookoła, widziałam jak na jeziorze pojawiają się macki Wielkiej Kałamarnicy, na błoniach nie było ani jednego ucznia, wszyscy albo jedli śniadanie, albo byli już pod klasami, niby dzień zwykły, jak wszystkie inne…no nie dla mnie, z każdym krokiem czułam jak serce zaczyna bić mi mocniej. Nie wiedziałam co mnie czeka, nie wiedziałam czego będziemy szukać, jak powinniśmy tego szukać, będziemy na terenie najpotężniejszej starożytnej cywilizacji i wiedziałam, że już nie mogę się wycofać, to tak, jakby ktoś wyskakiwał z samolotu, kiedy ten już wystartował.
-W porządku…-zaczerpnęłam chłodnego porannego powietrza-Po prostu on bywa taki wkurzający…ale to nie ważne…-dodałam siadając na stopniach schodów prowadzących do zamku.
Po kilku minutach dołączyła do nas Katherina i ruszyliśmy w stronę Hogsmeade, dopiero stamtąd mogliśmy się teleportować. Dojście do miasteczka zajęło nam trochę mniej niż pół godziny. Nie czekaliśmy na nic, teleportowaliśmy się na Pokątną. Przyznam się, do była moja pierwsza teleportacja (no poza tym jednym razem kiedy Hermes teleportował nas z Olimpu ale to co innego) i nie miałam zamiaru za szybko powtarzać tego doświadczenia. Najpierw ogarnęła mnie całkowita ciemność, miałam wrażenie, że ramię Katheriny wyślizguje się z mojego uścisku, czułam się jakby coś ściskało mnie od wszystkich stron, jakbym była w wielkiej zgniatarce do śmieci, a oczy coś próbowało mi wcisnąć w czaszkę, ledwie mogłam oddychać. I nagle wszystko się skończyło, chłodne poranne powietrze znowu owiało moją twarz, ale tym razem przyniosło ze sobą świeży zapach bułek i kawy a do uszu dobiegły mi zwykłe odgłosy z londyńskich ulic w godzinach porannych. Czułam się jakby cały świat wirował, nogi miałam jak z waty a mój oddech był przyśpieszony, z tego co zauważyłam spod przymkniętych powiek, Raven był równie skołowany co ja.
-Nigdy…więcej…-wymamrotałam.
-Yhym…-zgodził się ze mną Raven.
-Całkiem nieźle to znieśliście.-stwierdziła Katherina jak gdyby nigdy nic.
-To wolę nie wiedzieć jak to jest „źle” znosić teleportację.-mruknęłam otwierając do końca oczy.
Byliśmy w jednej z bocznych uliczek na Pokątnej, wyjrzałam za róg, niedaleko nas zauważyłam szyld Magicznych Dowcipów Weasleyów. Czarodzieje spokojnie robili zakupy, gdzieś przebiegł dachowiec. Zwykły dzień…
-Chodźcie…-rzuciła Katherina i ruszyła dalej.
Wyszliśmy z Pokątnej i przez Dziurawy Kocioł przeszliśmy do mugolskiej części Londynu. Kolejne czterdzieści pięć minut jechaliśmy metrem na lotnisko Heathrow, z które mieliśmy lecieć do Rzymu. Odprawa nie trwała długo i szybko znaleźliśmy się przy bramkach. Odwróciłam się jeszcze, żeby ostatni raz spojrzeć na Katherinę, uśmiechnęła się do mnie a ja przeszłam przez bramkę. No tak, zapomniałam o moim mieczu, który teraz miałam wsunięty we włosy jako wsuwkę. Bramka zaczęła piszczeć, świetnie, teraz zostanę terrorystką… Ochrona prawie natychmiast znalazła się przy mnie, na szczęście po przeszukaniu mnie (No całkiem fajnie nie? Aż chciałam im wydrapać oczy.) w końcu mnie przepuścili nie znajdując nic groźnego. Wzięłam swoje rzeczy i poszłam dalej, z każdą chwilą czując narastający start, teraz już naprawdę nie mogę się wycofać. Czując coraz szybsze bicie serca poszłam do samolotu, muszę się przyznać, nigdy tak nie podróżowałam, miałam tylko nadzieję, że Zeus nie pozwoli mi się rozbić…
~James~
O co jej chodzi?! Od kilku tygodni tylko się kłócimy! Cholerna socjopatka…no socjopatka, którą lubię… Dobra, ale to, że jest na mnie wściekła nie usprawiedliwia, tego, że właśnie polazła na misję, na której może ją coś zeżreć! Jeżeli tak chciała zwrócić na siebie uwagę to coś jej nie wyszło. Musze przyznać, mimo wszystko, mimo całych tych kłótni, mimo, że strzeliła mi piorunem prosto w twarz kiedy rozwaliliśmy posąg na korytarzu, mimo, że już dwa razy dzisiaj na mnie nawrzeszczała, to martwiłem się o nią. Nie mogłem się pozbyć tego okropnego obrazu z mojego snu, Des uciekająca przed ogromnym Sfinksem, który na koniec ją pożera… Dopiero dzwonek kończący lekcję przywrócił mnie do rzeczywistości. Wyszedłem z klasy i poszedłem prosto do Wierzy Gryffindoru. Pokój wspólny był wypełniony innymi uczniami, rzuciłem szkolną torbę na podłogę i opadłem na kanapę. Miałem już dość, dość całego tego dnia, czasami się zastanawiam jakim cudem siedzenie przez kilka godzin w ławce może tak człowieka zmęczyć. Przymknąłem oczy starając się o niczym nie myśleć, co nie było mi dane. Natychmiast przed oczami pojawiła mi się blondynka spadająca z miotły ze zniczem w ręce. Nie mogłem o tym zapomnieć, przeze mnie miała skręcony nadgarstek, może gdybym wtedy tam nie podleciał…może wtedy by nie spadła.
-Cześć.-usłyszałem znajomy mi już głos i poczułem jak dziewczyna dłonią przeczesuje moje włosy.
-Hej Alice.-mruknąłem otwierając oczy, które natychmiast spotkały się z jej szarymi tęczówkami, mimowolnie uśmiechnąłem się.
-Zmęczony?-zapytała.
Usiadłem na kanapie robiąc jej miejsce i odwzajemniłem uśmiech.
-Nie, wcale.-odpowiedziałem.
Włoszka wywróciła oczami z rozbawieniem.
-Czemu muszę cię pilnować? Prawie tu zasnąłeś.-stwierdziła.
-Nie potrzebuję niańki, chcę sam sobie popsuć życie.-odpowiedziałem robiąc minę dziecka, któremu zabiera się cukierek.
-Wiesz, słodki jesteś.-stwierdziła uśmiechając się-Idę odrabiać lekcje, zobaczymy się później.-dodała, pocałowała mnie w policzek i poszła.
Cały zesztywniałem, opadła mi szczęka i poczułem przyjemne ciepło rozchodzące się po całym moim ciele.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zabijecie mnie! Ale zanim rzucicie Avady, proszę was, dajcie mi dokończyć moje lody T.T a z resztą, zabije mnie to cholerne ciepło >.<. Dedykacja dla Scarlett, oby mamy nas nie nakryły na chowaniu słodyczy <3.  

7 komentarzy:

  1. *^* Raven i Des! Oni będą razem!
    Słyszysz?!
    ONI
    BĘDĄ
    RAZEM!
    ONI BĘDĄ RAZEM I BĘDĄ Z TEGO DZIECI! *^*
    ONI BĘDĄ RAZEM I BĘDĄ Z TEGO DZIECI! *^*
    ONI BĘDĄ RAZEM I BĘDĄ Z TEGO DZIECI! *^*
    ONI BĘDĄ RAZEM I BĘDĄ Z TEGO DZIECI! *^*
    ONI BĘDĄ RAZEM I BĘDĄ Z TEGO DZIECI! *^*
    *śpiewa i skacze po łóżku*
    James, ty pokrako, rzuciłbyś się na nią, przygwoździł do ściany i pocałował. *^* To by było bardzo w stylu Des, zwłaszcza, jeśli tego następstwem byłaby szafa...
    Rozwalili posąg? ;o O cholera, ale niezłe ziółka, ciekawe jakie ziółka te ziółka jarają ^^
    ochrona? Obszukanie? ;o Biedna Des, na pewno nieźle ją "obmacali"...
    James i Alice? Ty cholerna Włoszko! Jak śmiałaś pocałować tego cholernego ciula?! [Tak przy okazji, wyślij mi kiedyś prawdziwą włoską pizzę i spaghetti i w ogóle.. *^*]
    Czekam na następny. :33
    NMBZT :*

    OdpowiedzUsuń
  2. UWIELBIAM *-* No po prostu cudoooo ;* Hehehhehe, niech mu przywali z tego i z tego, będzie większy efekt :D Raven *-* Oni nie mogą być razem, noo! des ma być z Jamesowatym Jamesem i koniec kropka! Głupia Alice! *tupie nogą, jak małe dziecko* Niech ją piorun strzeli! A najlepiej niech ten piorun przywoła Des. Podoba mi się ten pomysł. Pocałowała go w policzek?! Równie dobrze mogła mu wskoczyć do łóżka, byłabym tak samo wkurzona! Nie pozwolę Ci skończyć lodów, znajdę Cię i Cię zabiję T.T Dlaczego oni się kłócą? Dlaczego? Ale pogodzisz ich, nie? Masz tak zrobić, bo jak nie to znajdę się i ożywię a potem znowu zabiję! Świetne opisy, genialne dialogi, cudowna autorka, czego chcieć więcej? Wiem czego. Więcej rozdziałów! Jednym słowem jesteś moim Bogiem.
    Dziękuję za dedykacje ;* Mama mnie nie nakryje, już Hermesa w tym głowa :D A w razie czego wyjadę z czymś w rodzaju "To nie ja!" i zrobię niewinną minę, zawsze działa ;3 To ja życzę ci weny i idę pałaszować lody, bo mi smaka zrobiłaś :) Ty nie dobra! *grozi palcem*
    Całusy!
    Scarlett ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeeej, jestem zał V.V. Eee...Alice z Jamesem w łóżku? Uważaj bo pani wyżej (tak, ty Wika) zaraz zrobi z tego dzieci... Już moja w tym głowa, żeby coś zrobić z tą Alice...byla już mowa o podpaleniu włosów nie? xD ojjj...mam bunkier, nie znajdziecie mnie! Muhahahahaha. Spokojnie, pogodzą się...no kiedyś tam =D. No Hermes powinien być zadowolony z takiego złodziejstwa, może nawet obdaruje nasz latającymi trampkami :3. Ja tobie też życzę weny :*

      Usuń
    2. Latające trampki, awww. Szkoda, że takich nie ma w CCC :D dziękuję za życzenie weny i ja tb życzę jeszcze raz :D xD

      Usuń
  3. Wiem że zwykle nie komentuje ale chyba się nie obraźisz. A jak tak to przepraszam. Pomijam fakt że już myslałam że Mcgonagall już po psuje całą zabawe. No i Des z tym mieczem. Ciekawe jak razem wygladają? Pewnie bosko, a jak ty byś z nim wyglądała? Chociasz ty to ty ale nie ważne. Dobra uciekam od tematu. Dlaczego ty to robisz dziewczyno. Des ma być z Jamsem bo.. no.. no przeciesz wiesz. Mam już koszulke James Team i co z nią zrobie pomyśl też o mnie. Podpalenie włosów Alice to dobry pomysł moge nawet załatwić burze, ewentualnie mały miotacz ognia marki Jakobs.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Dess <3 <3 <3
    Przepraszam cie bardzo bardzo za to że mnie nie było u ciebie tak długo ale po prostu zostałam zawalona przez Szkołe .;///
    To jest już 43 rozdział a ty mnie nadal zaskakujesz *o*
    ALE ONA MA BYĆ Z JAMESEM !!! ;p
    Buziak ... MMM Słodko <3
    Ja tam cie nie zabije, Mi się podoba przebieg akcji ^^
    (Tak jestem dziwna xd) Więc śmiało możesz zjeść te lody ;*
    Chciałabym tak pisac jak ty *-*
    Wtedy to bym miała fajne zycie no ale cóż jestem sobą ungh .xd
    Zazdroszę ci wielkiego talentu do pisarstwa jak będziesz miała trochę na zbyciu to możesz mi dać . ;*
    Zapraszam cie do mnie -> www.ginny-and-draco-magic-love.blogspot.com
    oraz
    www.two-magicians.blogspot.com

    Pozdrawiam Twoja ReX ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń