czwartek, 13 grudnia 2012

20."Kabum ,nagle się połapałam ,że coś znaczę."


Jej ,trochę zajęło mi napisanie tej notki ,ale miałam trochę na głowie. Pozdrawiam egzaminatora ,który trafi na moją rozprawkę ,nie ma to jak napisać głównie pomagając sobie Potterem (inni znaleźli jakieś lektury ,ja jedna taka „mądra” byłam xD) ,mam nadzieję ,że sprawdzający czytał HP xD.  

-No to witamy w Wielkim Domu.-powiedziała Katherina kiedy weszliśmy do środka największego budynku w obozie.
Przed nami rozciągała się wielka stołówka ,wyglądała jak pomieszanie wszystkich starożytnych stylów w architekturze ,greckie i rzymskie kolumny ,egipskie posągi ,w niektórych kolumnach wyrzeźbione były smoki…
-Idziemy na górę.-powiedział Percy.
Dopiero po chwili zauważyłam schody na wyższe piętra. Poszliśmy na wyższe piętro i zaprowadzono nas do pokoju na którego środku stał stół do bilarda dookoła którego ustawiono krzesła ,na ścianach wisiało wiele map i kilka okrągłych tarcz.
Wszyscy usiedli ,dziewczyna w wojskowej kurtce założyła nogi na stół i zaczęła bawić się nożem ,jeden z chłopaków kombinował coś z łukiem ,bliźniacy ,dziewczyna i chłopak ,o twarzach kojarzących mi się z elfami kombinowali coś ze stołem i próbowali ukraść jednej z dziewczyn coś z jej kieszeni ,trochę kojarzyło mi się to z popołudniem w salonie Gryfonów ,może bez tych noży i łuków ,ale jednak zaczynałam czuć się tu dobrze.
-A więc?-odezwałam się niepewnie.
-Od czego zacząć? Mniej więcej wszystko wiecie ,James ,będziesz mieszkał w jedynce razem z Aleksem i Katlin ,Destiny ty…coś wymyślimy.-powiedział Percy.
-Weźmiemy ją!-zawołało kilka osób na raz.
-Spokojnie.-zaśmiała się Katherina.
-U Aresa zawsze jest miejsce dla naszej siostry.-odezwała się dziewczyna w kurtce wojskowej.
-Hej ,hej ,czekaj Susan ,to Hermes jest bogiem podróżnych ,ona idzie do nas.-wtrąciła dziewczyna o elfiej twarzy.
-Ej ,u was i tak jest zawsze pełno a ona nie jest nieokreślona Kate ,skoro córka Apolla ją tu przyprowadziła to będzie mieszkać z nami.-powiedział chłopak z łukiem.
-Michel ,Hermes zawsze przyjmuje tych ,których nie można przydzielić.-odezwał się chłopak wyglądający na bliźniaka Kate.
-Nie zapominaj ,Cris ,że byłam pierwsza.-syknęła Susan.
-Ej ,spokojnie ,coś wymyślimy!-przekrzyczał ich Percy.
-Może do Posejdona.-podsunęła Katherina.
-Czemu?!-zawołali wszyscy ,którzy wcześniej się kłócili.
-Bo w waszych domkach tylko wy wiecie ,że ona jest czarownicą ,będzie jej łatwiej.-wyjaśniła Kat.
-Ale u Posejdona też…-zaczęła Susan ale urwała jakby zaczynała coś rozumieć-Tam jest teraz tylko Ian.-mruknęła do siebie.
-No właśnie.-odpowiedziała Katherina.
-Ale co będzie jak wróci…-zaczęła znowu córka Aresa.
-Wymyślimy coś.-powiedział Percy.
-A co z misją?-odezwał się nieśmiało James.
-Poczekaj trochę ,to ,że umiecie walczyć nie znaczy ,że od razu wyślemy was na misję ,poczekajcie kilka dni.-odpowiedział Percy.
-Nienawidzę czekać.-mruknęłam.
-Nie ty jedna.-dodała Susan.
-A w ogóle co Mice tu robi i czemu…?-nie skończyłam pytania.
-Bo nie był chimerą ,nikt by się nie  zorientował gdyby nie pomoc z domku Apolla.-przerwał mi Percy.
-Jak to nie był chimerą ,przecież widziałam jego…
-Nie jest chimerą tylko dzieckiem ducha leśnego i człowieka.-powiedziała Katherina.
-Jakiego ducha?-spytał James.
-Kitsune ,to w japońskich mitach były duchy leśne mające postać lisa ,im lis był zdolniejszy tym miał więcej ogonów ,najpotężniejsze były te lisy ,które miały dziewięć ogonów.-opowiedział Percy.
Mice ,który na razie siedział cicho teraz spuścił głowę i uśmiechną się niepewnie.
***
Po omówieniu z nami kilku podstawowych rzeczy takich jak regulamin obozu ,jakbyśmy kiedykolwiek czegoś takiego przestrzegali ,poszłam z Jamesem do domku numer jeden ,należącego do Zeusa.
-Czemu zawsze w wymienianych zasadach jest „nie wchodzić do lasu bez pozwolenia”?-mruknął Potter.
-A bo ja wiem.-wzruszyłam ramionami.
Weszliśmy do domku zbudowanego z białego marmuru w którym wszystko świadczyło ,że mieszkają w nim dzieci pana nieba.
-Hej.-uśmiechnął się do nas Alex-Też u nas zostajesz?-zapytał mnie.
-Przydzielili mnie do Posejdona.-odpowiedziałam.
-Ianowi przyda się towarzystwo od tego…-urwał patrząc w podłogę-Z resztą sam ci opowie.-dodał po chwili.
Wzięłam swoje rzeczy ale zorientowałam się ,że nie wiem jak trafić do domku Posejdona ,tutaj trafiliśmy jedynie dlatego ,że był blisko Wielkiego Domu.
-Zaprowadzić cię?-spytał Alex.
-Przydałoby się.-odpowiedziałam-Do jutra.-pożegnałam Jamesa uściskiem i wyszłam z Aleksem.
Słońce już prawie zaszło ,nad domkami rozciągało się pomarańczowo-fioletowe niebo. Alex zaprowadził mnie do domku stojącego najbliżej plaży.
-Można się tu pogubić.-stwierdziłam.
-Odnajdziesz się.-powiedział Alex-Może zobaczymy się jutro.-dodał i wrócił do swojego domku.
Nad drzwiami wisiała złota tabliczka w kształcie trójzębu z wyrytym numerem trzy. Weszłam do środka ,wewnątrz wszystko świadczyło o tym ,że to miejsce jest związane z Posejdonem. Po chwili do środka wszedł czarnowłosy chłopak ,ubrany był tylko w niebieskie szorty ,włosy miał mokre. Zatrzymał się kiedy mnie zauważył.
-Eee…cześć.-wyjąkałam.
-Cześć.-odpowiedział wodząc wzrokiem po mojej twarzy-Coś mnie ominęło?-zapytał.
-Nie wiem ,krótko tu jestem.-powiedziałam.
-I już zostałaś przydzielona?-zdziwił się.
-To długa historia.
-Mamy cały wieczór. Noc z resztą też.
Uśmiechnęłam się.
-A jak masz na imię?
-Destiny. A ty to Ian tak?
-Dobrze poinformowana. Wybierz sobie łóżko ,tamto przy oknie jest moje ,nie chciało mi się go poprawiać…
-Jak ja to znam.
-Masz tylko tą torbę?-spytał chłopak.
-Tak ,ale no…sam zobacz.-odpowiedziałam.
Otworzyłam torbę i wyciągnęłam z niej kilka rzeczy ,które by się tam nie pomieściły ,na przykład laptopa ,prostownicę do włosów i zaplataną o nią ładowarkę.
-Czarownica…-mrukną Ian.
-Poza szkołą nie mogę czarować ,możesz spać spokojnie.-powiedziałam.
-Ufam ci ,chodzi o to ,że…
-Że co?
-Chodzi o mojego brata…ktoś mi powiedział ,że pomoże go odnaleźć czarownica ,która przyleciała tu zza oceanu na pegazie.-wytłumaczył chłopak.
Kabum ,nagle się połapałam ,że coś znaczę.
-Eee…jakby to powiedzieć…latanie na pegazach nad oceanem…miło było.-wyjąkałam czerwieniąc się.
Oczy Iana zabłyszczały.
-Mówisz poważnie?
-Nie kłamałabym w takiej sprawie.
-Jeżeli go znajdziesz…nie ma go już przynajmniej miesiąc…
-Rozumiem.
Resztę wieczoru spędziliśmy opowiadając sobie nawzajem o sobie. Dowiedziałam się ,że Ian jest rok starszy ode mnie ,jego brat ma siedemnaście lat i ma na imię Avan. Kiedy chłopak dowiedział się kim ja dokładnie jestem prawie się przewrócił.
-Ale poważnie?-zapytał.
-Sama nie mogę w to uwierzyć ale wygląda na to ,że tak.-odpowiedziałam.
-Siostra ,kuzynka ,bratanica i siostrzenica w jednym.-powiedział chłopak.
-Dodaj do tego wkurzającą ,walniętą blondynkę.-zaśmiałam się.
-Nie jesteś taka.
-Nie znasz mnie.
-Znam ,od kilku godzin ,nie jesteś taka.
-Uparty jesteś.
-Po ojcu.
Zaśmialiśmy się. Kiedy napad śmiechu mi miną opadłam na poduszkę. Obok mnie leżał włączony laptop ,akurat ktoś zadzwonił do mnie na Skype. Odebrałam widząc ,że to Harry dzwoni.
-Tak słucham?-odebrałam.
-Destiny?-zapytał Styles.
-Przykro mi ,nie znam.-odpowiedziałam
-A to gdzie ja się dodzwoniłem?
-Tego też nie wiem ,informacja zastrzeżona.
-Widzę ,że do najbardziej katolickiego radia w Wielkiej Brytanii.
-Może ,z takim zastrzeżeniem ,że nie wierzę w Boga i siedzę w Ameryce.-odpowiedziałam.
-Co słychać?
-A nic ,fajnie jest. A u was?
-Jak zawsze. Niall ,zostaw już tą lodówkę!
Gdzieś w tle usłyszałam odpowiedź Horana ,który mówił z pełnymi ustami.
-Harry ,widziałeś moje lusterko?-obok Harrego w obrazie z kamerki pojawił się Zayn.
-Popytaj Louisa ,przeglądał się w nim żeby sprawdzić jak wygląda z marchewkami.
Rozmowa z Harrym potrwała jeszcze jakiś czas ale w końcu poczułam się zmęczona i poszłam spać.  
~~~
*z perspektywy Elejs*
-Jak to dzieciak zniknął?!-wrzasnęłam.
-N-nie wiemy…-wyjąkał Thiago.
-On miał wtedy wartę ,ja szkoliłam inna grupę.-odezwała się Nidafiol ,która była bardzo zainteresowana swoimi paznokciami-To tylko jedne dzieciak ,są jeszcze inni.
Co za idiotka! Co ona myśli ,że nic się nie stało? Ten dzieciak może wszystko wygadać ,wydać nas wszystkich!
-Nie obchodzi mnie czy był jeden czy trzydziestu ,każdy może coś wygadać a lepiej żeby tak się nie stało.-syknęłam.
-Jasne ,bo dwunastolatek coś wie.-prychnęła Nidafiol-Wiesz ,wcale się nie dziwię ,że zwiał ,ja wiem o co walczymy ale on nie ,pewnie miał ciebie dosyć…
Tego było już za dużo. Szybkim ruchem wyciągnęłam mój miecz i przyłożyłam jej go do gardła.
-To twojej wiadomości ,jeszcze raz mnie tak nazwiesz a przestanę być miła.-syknęłam.
-Wypchaj się.-warknęła i odepchnęła mnie.
~~~
*z perspektywy Nidafiol*
Odepchnęłam od siebie tą jędzę i zostawiłam ją samą z Thiago ,ich problem co wymyślą ,ja wiem co muszę zrobić. Skierowałam się do podziemnych tuneli ,w ciemności nic nie widziałam jednak wiedziałam gdzie iść. W końcu przede mną pojawiła się para czerwonych oczu. Pokłoniłam się i uklękłam.
-Nidafiol…-syczący głos wypowiedział moje imię-Miałaś być gdzie indziej…
-Wiem panie ,jednak nie mogłam pozwolić żebyś był niedoinformowany…-zaczerpnęłam powietrza i opowiedziałam wszystko o zniknięciu chłopaka zaznaczając ,że nie mogłam nic zrobić.
Kiedy skończyłam mówić zapadła długa cisza ,czekałam na wybuch gniewu ,który nie następował.
-Odnajdzie się albo umrze. Teraz muszę rozprawić się z Thiagiem ,przyślij go do mnie.-odpowiedział w końcu.
-Tak panie.-wstałam ,ukłoniłam się i wróciłam na górę.
Byłam zadowolona ,w końcu idiota oberwie ,a ja jestem bezpieczna.                          
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jej ,to już dwudziesty rozdział ,szybko to zleciało. Dziękuje Wam za te ponad 700 wejść ,porównując z innymi blogami to mało ale i tak się cieszę =).                 

2 komentarze:

  1. super! Tylko się trochę zdziwiłam, że w obozie dla półbogów D może rozmawiać przez skype ;P
    czekam na ciąg dalszy <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak powyżej czekam na ciąg dalszy.
    Tak wgl. to masz no nie wiem jak to się nazywa... Wenę? Wyobraźnię? Boże, nie lubię jak mi brakuje słów, w każdym razie masz 'to coś' w Twoich opowiadaniach. :D
    Zapraszam do mnie na NN. ♥
    -Wiktoria

    OdpowiedzUsuń