wtorek, 25 grudnia 2012

22.Nocny patrol.


A więc powracam z ciemnej otchłani nazywanej życiem ,sama nie wiem co się stało ,że tak długo nie pisałam ,na brak czasu nie narzekam chyba po prostu złapałam lenia ,obiecuję ,że postaram się poprawić =).

Następnego dnia obudziło mnie puchate coś gilgoczące  mnie w noc. Leniwie otworzyłam oczy i zobaczyłam czarne futro. Na mnie siedział czarny kot ,który widząc ,że się obudziłam miaukną i pacną mnie łapką w nos. Zauważyłam biały znaczek na czole i oniemiałam.
-Hades ,co ty tu robisz?-szepnełam.
Kot w odpowiedzi znowu miaukną.
Poważnie ,co on tu robi ,miał zostać w Londynie ,sprawdzałam czy nie wlazł mi do torby…bym go zauważyła.
Ian zaczął się budzić.
-Cześć Des.-odezwał się z sąsiedniego łóżka.
Chłopak obrócił się w moją stronę.
-Nie wiedziałem ,że masz kota.
-Mam ,ale on został w Londynie ,nawet nie wiem skąd się tu wziął.
-W naszym życiu nic nie jest normalne. Jak się nazywa?-spytał i wstał ze swojego łóżka.
Usiadł obok mnie i przeczesał włosy dłonią.
-Wcześniej wydawało mi się ,że to…ehhh…Hades.-zaśmiałam się ,teraz to było dziwne nazywać kota imieniem jednego ze swoich ojców.
-Jak widać zawsze czułaś się jakoś związana z bogami.-uśmiechną się Ian.
-Miało być Szatan no ale…jakoś tak zmieniłam zdanie.
-Wstawać lenie!-wydarł się Alex wpadając do naszego domku-Oj ,dobra ,nie przeszkadzam.-zaśmiał się i wybiegł.
-Alex!-wrzasnął Ian i pobiegł za kumplem.
-Ale co?-mruknęłam.
Po chwili mój współlokator wrócił.
-Co się stało przed chwilą?-zapytałam śmiejąc się.
-Głupek myśli ,że my…no wiesz ,przez ten dzień zostaliśmy parą.
zaczęłam się niekontrolowanie śmiać co skończyło się na tym ,że spadłam z łóżka.
-Już czuję się jak w domu.-stwierdziłam podnosząc się.
-Bardzo się cieszę.-Ian podał mi rękę i pomógł mi wstać.
***
I tak było przez następne kilka dni ,zawsze rano do domku wpadał Alex ,ludzie przyzwyczaili się do czarnego ,małego ,trochę złośliwego stworzonka ,które w końcu każdy zaczął nazywać Hadesem biegającego po obozie i straszącego satyrów mieszkających w lesie.
Dzisiaj był piątkowy wieczór. Wszyscy zebraliśmy się w stołówce na kolacji ,akurat obok naszego stolika przeszła grupka od Anubisa. Poczułam jak przebiega przeze mnie prąd ,odkryłam ,że mam tak kiedy się denerwuję ,teraz to była moja normalna reakcja na dzieci egipskiego boga zaświatów ,nie polubiłam ich ,wydawali mi się tacy…fałszywi.
-Rany ,aż nie wierzę ,że oni mogą być…że ja mogę być córką tego całego Anubisa.-powiedziałam do Iana.
-Percy uważa ,że możesz wcale nie być córką bogów egipskich ,kolejny dowód to ,to ,że tak reagujesz na spotkanie z ich dziećmi.-odpowiedział chłopak.
-Poważnie?-zdziwiłam się.
-Bogowie greccy i rzymscy po prostu…z egipskimi to nie bardzo się dogadują. Grecy i Rzymianie nie trawili Egipcjan…to ,że ich nie lubisz jest całkiem normalne jeżeli nie jesteś z nimi spokrewniona.-wyjaśnił.
-Nie macie pewności…-westchnęłam.
-Była tu kiedyś taka jedna ,wnuczka jakiegoś egipskiego boga i córka któregoś z rzymskich ,dogadywała się i z tymi ,i z tymi ,ty nie lubisz tych od Anubisa.
-To ma sens.
-Witam ,wszystkich ,miło mi ogłosić ,że dzisiaj razem mamy nocny patrol w lesie a jutro olewamy wszystko.-dosiadł się do nas Alex a za nim doszli James i Katlin.
-A o co w tym chodzi?-spytałam.
-W nocy będziemy patrolować las ,na przykład jakby dostały się do niego potwory albo ktoś ,kogo tu nie powinno być.-wyjaśniła Katlin.
-A później mamy dzień wolny.-dodał Ian.
-Cała nieprzespana noc? Des ,znowu będziesz miała ADHD ,tak jak po ostatnim kinowym maratonie.-odezwał się James.
-No pewnie!-zaśmiałam się-Dziwne ,że wtedy nie rozniosłam miasta…
-Coś czuję ,że będzie ciekawie.-stwierdził Alex-Idźcie się przygotować i spotkamy się za pół godziny pod lasem.-dodał i wybiegł ze stołówki.
-Czemu on zawsze tak się śpieszy?-westchnęła Katlin i pobiegła za bratem.
-Do zobaczenia!-zawołał James i też wybiegł.
-ADHD powiadzasz?-Ian uśmiechną się do mnie rozbrajająco.
Nie odpowiedziałam tylko roześmiałam się na cały głos.
Po krótkiej rozmowie poszliśmy się przygotować na patrol i pół godziny później razem z Jamesem ,Aleksem i Katlin biegliśmy na wyścigi do wyjścia z obozu.
-Pierwsza!-zawołałam kiedy dobiegłam do umówionego miejsca.
-Na historię magii tak się nie śpieszysz.-powiedział James.
-A ty starasz się na nią nie chodzić.-odpowiedziałam pokazując język.
Weszliśmy do lasu na który słońce rzucało pomarańczowe cienie.
-Dobra ,Ian ty będziesz z Destiny ,Katlin z Jamesem a ja powłóczę się sam. Spotykamy się co dwie godziny tutaj ,jak zobaczycie coś podejrzanego dzwonicie do reszty.-zarządził Alex i podał mi i Jamesowi numer na swoją komórkę.
Rozeszliśmy się akurat jak zaczynało się ściemniać.
-Chodź ,znam jedno miejsce ,z którego będziemy widzieć wszystko.-powiedział Ian i ruszył w las.
Poszłam za nim rozglądając się po lesie ,wydawał się taki tajemniczy ,oczywiście nie mógł się równać z Zakazanym Lasem ale to miejsce miało jakiś taki klimat. Zobaczyłam dziewczynę wychodzącą z pnia drzewa ,była ubrana w zieloną ,zwiewną sukienkę ,brązowe włosy rozwiewał jej wiatr…tylko ,że wiatr wcale nie wiał.
-To driada ,pełno ich tu ,mieszkają w drzewach.-wyjaśnił Ian widząc moje zdziwienie.
Chłopak zaczął wspinać się na wielką skałę pośrodku polany do której akurat doszliśmy. Wdrapałam się i usiadłam obok niego na samym szczycie. Widać stąd było część lasu ,rzekę a za nami obóz. 
-Jej…-wymknęło mi się.
-Przychodziłem tu zawsze z bratem kiedy mieliśmy warty…-zauważyłam ,że Ian posmutniał.
-Znajdziemy go ,obiecuję.-powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
-Mam nadzieję…chciałbym go znowu zobaczyć…-westchnął.
-Jak to jest?-wyrwało mi się.
-Co jest?
-Mieć brata?
-Nie masz rodzeństwa?
-Mam brata ale to wredny szympans uważający się za pępek świata…a cała rodzina uważa go za cudowne dziecko ale to tylko pozory ,jest okropny…Chciałabym wiedzieć jak to jest mieć normalne rodzeństwo ,takie co nie udusiłoby cię za nowego tableta…
-Poważnie jest taki okropny?
-Chciałabym o nim zapomnieć ,najlepiej to o całej rodzinie…
-Nas matka zostawiła niedługo po tym ,jak się urodziłem ,nie chcę jej poznać…Z bratem musieliśmy zawsze trzymać się razem.-opowiedział Ian.
-Poważnie? To okropne.
-Podobno nie chciała mieć nic wspólnego z bogami…
-I tylko dlatego was zostawiła?
-Jak widać…A co z twoją rodziną?
-Długo by opowiadać…-westchnęłam.
-Mamy całą noc.-odpowiedział mój towarzysz.
W końcu zaczęłam opowiadać o moim życiu ,chyba pierwszy raz mówiłam dosłownie wszystko ,nawet z Jamesem nie byłam nigdy tak szczera.
Rozmowę przerwał nam jakiś ruch nad rzeką.
-Która godzina?-szepnęłam.
-Druga…chodź ,tylko cicho.-odszepnął.
Zeszliśmy po cichu ze skały i skierowaliśmy się nad rzekę. O wiele gorzej chodziło się po ciemnym lesie wiedząc ,że coś w nim jest i może chce cię zabić. Szliśmy dłużej niż normalnie bo chowaliśmy się między drzewami. Kiedy w końcu usłyszałam plusk wody poczułam jak serce zaczyna mi szybciej bić. Wyciągnęłam swój miecz ,lekka niebieska poświata zaświeciła w ciemności. Wyjrzałam zza drzewa i zobaczyłam psa wielkości ciężarówki pochylającego się nad rzeką. Zwierze poruszyło się niespokojnie kiedy zauważyło ruch więc szybko schowałam się za drzewo. Usłyszałam ,że ktoś się zbliża i…prawie przywaliłam Jamesowi.
-Przepraszam.-szepnęłam.
Chłopak skiną głowa na znak ,że rozumie.
-Co to jest?-nie wiadomo skąd obok nas pojawił się Alex.
-Pies wielkości ciężarówki.-odszepnęłam.
-Piekielny Ogar ,trzeba go załatwić zanim rozwali obóz.-stwierdził-Chodźcie ,ale cicho.-dodał i zaczął zbliżać się do zwierzęcia.
Zauważyłam za nami Katlin idącą obok Iana. W miarę jak zbliżaliśmy się do potwora serce biło mi coraz szybciej. Alex dał nam znak żebyśmy zaatakowali z różnych stron. Już miałam wyskoczyć na zwierzę od lewej kiedy ktoś wrzasną.
-Zostawcie go!
Coś świsnęło w powietrzu ,zobaczyłam czerwony błysk i obok mnie wylądowała skołowana Katlin.
Zacisnęłam dłoń na mieczu gotowa do walki kiedy pojawiła się przede mną czarnowłosa kobieta z wyciągnięta różdżką. W oczach miała jakiś niebezpieczny błysk ,włosy opadały falami na bladą skórę i nagle zrozumiałam kto to jest ,jeszcze zanim zobaczyłam znak na przedramieniu wiedziałam ,że stoi przede mną niejaka Bellatrix Lestrange.
-Co do cholery!?-wrzasnęłam.
-Zamknij się głupia.-syknęła kobieta wygrażając mi różdżką.
Wszystko poukładało mi się w głowie ,Bellatrix uciekła z Azkabanu po otworzeniu się tam przejścia do Podziemia ,Piekielnego Ogara pewnie spotkała podczas ucieczki więc wykorzystała potwora.
Przebiegł przeze mnie prąd ,włosy się naelektryzowały ,zacisnęłam pięści gotowa ja zaatakować…ale coś mnie powstrzymało ,coś w głowie mi zadzwoniło ,jakbym już kiedyś ją…ją widziała…
-Co tu robisz?-syknęłam.
-Może grzeczniej dziecko.-warknęła Lestrange.
-James!-wrzasnęłam.
James dobiegł do nas w kilka sekund ,chyba to był błąd bo Bellatrix tylko się wkurzyła.
-Młody Potter ,jak miło!-zaśmiała się-Wiesz ,jesteś podobny do ojca ,też latał za mną po lesie!
-Co tu robisz? Bo zaraz zawołam innych żeby nam pomogli.-zagroziłam.
-Ciężko się domyślić ,uciekłam!
-Czemu tu?
-To mój interes ,nie będą mi rozkazywać durne dzieciaki.
-Tylko nie durne ,durny to może być mój brat.-syknęłam-Sprawa jest prosta ,pójdziesz z nami i wyjaśnimy wszystko spokojnie ,albo wołamy aurorów.-powiedziałam.
-Destiny ,ty chyba nie mówisz poważnie ,ona była Śmierciożercą!-zdziwił się James.
-Po coś tu jest James ,czuję to ,nie wiem jak ale ja to wiem…Zabierzmy ją do obozu ,co będzie dalej zobaczymy ,pomóż Katlin ,ja się nią-wskazałam na Bellatrix- zajmę ,Ian ,chodź ze mną.-poprosiłam i razem z synem Posejdona zaprowadziłam Bellatrix do obozu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak ,u mnie Bella żyje ,kierowałam się tu głównie tym ,że w książce nie było napisane dokładnie ,że ona umarła ,filmami staram się nie kierować ,wszystkie są dobre ale jednak najpierw czytałam książki i to z nimi jestem bardziej zżyta =D. Co do „ogłoszeń parafialnych” mam tylko jedno ,a mianowicie pewna osóbka nieświadomie przekonała mnie ,żebym zaczęła pisać pewną historię ,niedługo zrobię z niej kolejnego bloga ,tym razem nie będzie Potterowski ,więcej na razie nie zdradzam ,Wesołych Świąt ,udanego Nowego Roku ,pijanego Sylwestra ,mam nadzieję ,że Mikołaj do wszystkich dotarł =).   
 

8 komentarzy:

  1. o jaaa, pomieszanie Herosów i HP <3
    jesteś moją prywatną boginią :D

    zapraszam też do siebie :D
    krewnaszychprzodkow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mnie się podoba ;33
    Destiny ma być z Jamesem *__*
    Mam nadzieję, że dostałaś zapas weny pod choinkę :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :D

    Zapraszam do mnie :) ----> http://lily-james-huncwoci.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Chwila moment.*_* Pewna osóbka to me, nie?^^
    Ale nie zdradzę.:D Słowo Padawana.
    Rozdział jest genialny.^_^ Fenomenalny, normalnie superaśny.<3 Czekam na kolejny. Jestem ciekawa co się będzie działo.*_*
    Niech moc będzie z Tobą.;*

    PS Czekam na bloga. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem ,że czekasz ale głupi szlaban mi nie pozwala nic zrobić -,- do końa tego roku nic nie zrobię teraz mogę Ci odpisać bo mam połązenie z telefonu:( . No pewnie ,że Ty mnie przekonałaś :D.

      Usuń
  4. Wspaniały ;*. Zresztą tak jak zawsze ;p. Uuuu i Bellatriks, moja ukochana postać z HP <3. Czekam na następne ;).
    Weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Szymapnsa... Tableta... *o*
    Cudowna jesteś. Taka życiowa i wgl.
    Wbijaj do mnie i informuj o c.d. i o nowym blogu ofc. ^^
    U mnie nowy rozdział jeśli będzie Ci się nudziło- w każdym razie zapraszam. :D
    -Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku! Niesamowity rozdział <3
    Jak zwykle komentuję z opóźnieniem -,-
    W każdym razie chciałam ci powiedzieć, że jeszcze nigdy tak się nie uśmiałam i jednocześnie nie miałam tylu ciarek podczas czytania ^^
    Nie wiem czy to skutek przeziębienia czy po prostu jesteś taka przecudowna (a zapewne to drugie), ale mam ochotę znaleźć jakiego gostka od wydawania książek i zmusić go do czytania tego arcydzieła <3
    Życzę dużo weny i zapraszam do mnie <3

    OdpowiedzUsuń