sobota, 9 lutego 2013

26.Trudna rozmowa

Tak ,w końcu piszę ,wczoraj już miałam zacząć ale zostałam wyciągnięta przez moją kochaną sister na nockę i wróciłam dopiero po 16. Wybaczcie mi ,że notka może być krótrza niż inne i że mogą pojawić się błędy (Wika ,proszę ,nie zabijaj mnie) to przez to ,że piszę z telefonu bo znowu dostałam szlaban i znowu za nic ,wystarczyło ,że mój brat coś na mnie powiedział -,- ,telefonu też nie powinnam mieć ale postanowiłam w końcu się postawić i nie dałam z siebie robić idiotki ,sama go zabrałam i mam gdzieś zdanie rodziców ,przyznam ,że obietnica złożona Wam ,że dodam dzisiaj rozdział jest dla mnie ważniejsza. Jeżeli kogoś dziwi moje nastawienie do mojej rodziny to wyjaśniam: ich nie obchodzi na czym mi zależy ,co jest dla mnie ważne ,coraz częściej się zdaża ,że się po prostu ze mnie śmieją ,zawsze było tak ,że byłam ta druga ,zaczyna mi się wydawać ,że uważają mnie za najzwyklejszą idiotkę (tak ,pomysł na konflikt Destiny z jej rodziną to po prostu lekko ubarwiona i kilkakrotnie pogorszona wersja mojego życia) ja sobie powiedziałam ,że nie będę się tak po prostu dawać.
Okey ,już kończę to pierniczenie ,przepraszam ,nie wytrzymałam i musiałam to napisać ,życzę miłego czytania ,mam nadzieję ,że nie wyjdzie najgorzej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Hej...-na ekranie telefonu automatycznie wyświetliła się twarz Luke'a ,przez ułamek sekundy miałam wrażenie ,że coś mignęło w jego niebieskich oczach kiedy mnie zobaczył.
-Cześć...-odpowiedziałam niepewnie-Wybacz ,że jestem trochę nieogarnięta...miałam lekko zwariowany dzień...-dodałam.
No tak ,"lekko" zwariowany ,przedostanie się przez ulice Nowego Jorku dało mi trochę w kość ,Londyn był zupełnie inny ,znałam go a to miasto...wydało mi się takie wielkie ,nieznane ,miałam wrażenie ,że wystarczy chwila nieuwagi i mnie wciągnie na wieczność...
-Okey ,nie jest źle ,co ja gadam...wyglądasz dobrze ,z resztą jak zawsze.-stwierdził blondyn puszczając do mnie oczko.
Zaczyna od komplementów ,to mi wcale nie ułatwia sprawy...
-Co robiłaś?-spytał.
-Próbowałam się niezgubić w Nowym Jorku...-odpowiedziałam ,przynajmniej raz nie musiałam kłamać.
-Skąd ty się tam wzięłaś?
-Aaa tak jakoś wyszło...-uśmiechnęłam się niepewnie ,to chyba nie było kłamstwo...chyba.
-Des...-westchnął chłopak-Co ty ukrywasz?-spytał.
-Nic...to znaczy...ehh...to skomplikowane Luke...proszę ,nie chcę się przez to kłócić...
Blondyn popatrzył mi prosto w oczy i westchną.
-Des...ale czemu nie możesz mi powiedzieć?
-To...Luke ,to naprawdę trudne do wyjaśnienia ,ale uwierz mi ,tak jest dla ciebie lepiej ,nie chcę żebyś...-westchnęłam.
-Wpakowałaś się w coś?-zapytał.
-To nie tak...chodzi o to...to naprawdę skomplikowane ale obiecuję ,że nic mi nie będzie ,to nie jest nic potwornego...-odpowiedziałam.
Sama nie wiedziałam co mu mówić ,bałam się ,że powiem za wiele ,nie wiedziałam jak to tłumaczyć.
Niebieskooki przyjżał mi się badawczo.
-Mam nadzieję.-powiedział.
-Na pewno...
Nie mogłam się zebrać ,żeby zacząć temat moich uczuć ,bałam się ,że coś popsuję ,powiem coś nie tak...
-Luke...jest coś...coś co...-zająknęłam się.
-Wszystko dobrze?-spytał mnie.
-Tak tylko...tylko to jest...Luke...-westchnęłam-Chodzi o nas...
-Co jest nie tak?-wyraźnie się zdziwił-Zrobiłem coś źle?
-Nie Luke...wszystko robisz dobrze tylko...chodzi o mnie...tylko nie bierz tego do siebie...to nie twoja wina ,uwierz mi nie mam ci nic do zarzucenia...-zaczęłam ale nie potrafiłam wszystkiego poskładać w całość.
Ehh...mózg mi zaczynał wariować. No zbierz się w końcu i mu powiedz o co ci chodzi ,nakazałam sobie. Nie mogę wiecznie uciekać od odpowiedzi ,tego nikt za mnie nie załatwi.
-Des...
-Proszę ,nie przerywaj mi okey? To...trochę trudne ale...muszę...Luke ,naprawdę ,wszystko robisz dobrze ,zmieniłeś się i jesteś świetny ale...ehh...to ja...ja już tego nie czuję Luke...nadal cię lubię ,uwierz mi ,zależy mi na tobie ale to już nie jest to samo...nie chcę się później z tobą kłócić ,nie chcę żebyśmy znów się drażnili...ale...ehh...-urwałam bo zabrakło mi słów.
Odwróciłam wzrok ,mimo wszystko myślałam ,że będzie zły albo ,że go zranię...
-Des...spójrz na mnie.-poprosił łagodnie.
Zaskoczyło mnie to ale zrobiłam to ,o co prosił.
-Przepraszam...ja...-zająknęłam się.
-Nie masz za co ,tak bywa.-powiedział spokojnie-Rozumiem...ja też nie chcę kłótni ,nie będę cię winił.
-Nie chciałam żeby tak wyszło...
-Wiem ,Des ,nie masz czym się martwić ,mamy jeszcze sporo czasu ,skoro nam nie wyszło to wyjdzie z kimś innym.-stwierdził.
-Nie jesteś zły?-spytałam niepewnie.
-Nie mam na co ,wiem ,że jesteś ze mną szczera ,nie mogę się gniewać.-odpowiedział i posłał mi delikatny uśmiech.
-Bałam się ,że...-westchnęłam.
-Wiem ale tak nie jest.-wtrącił-Too...co teraz? Przyjaźń?-zaproponował niepewnie.
-Yhym.-mruknęłam ,zaczynałam robić się śpiąca-Możemy pogadać innym razem...? U mnie jest środek nocy ,padam...-ziewnęłam.
-Pewnie ,miłych snów.-powiedział Luke.
-Dzięki ,tobie też...tak na przyszłość.-odpowiedziałam.
Zakończyłam rozmowę ,odłożyłam telefon i przetarłam oczy. Po tej rozmowie poczułam się lepiej ,jakbym zrzuciła z siebie jakiś ciężar.
Spojrzałam w bok ,niedaleko ode mnie spał Ian ,a na przeciwko mnie James ,który akurat coś wymamrotał i poruszył się lekko.
Ułożyłam się na swoim miejscu i też zasnęłam.
***
Znów byłam w Hogwarcie ,obudziłam się w moim łóżku. Dormitorium było puste ,pewnie inni już wstali. Wyszłam z łóżka ,przebrałam się i wyszłam do Pokoju Wspólnego...,który też był pusty. To już było dziwne. Szybko wybiegłam z wieży ,schody rónież były opustoszałe... Przeszłam tak przez cały zamek ,nigdzie ,nikogo nie było ,nawet w obrazach postacie poznikały.Zatrzymałam się przy wyjściu na błonia.
Co się tu ,do jasnej cholery dzieje?
Nagle usłyszałam czyjeś kroki za polecami. Odwróciłam się w tamtą stronę. Zbliżała się do mnie Yuri ,ale patrzyła jedynie przed siebie ,jej oczy były puste ,zachowywała się jak lalka na sznurkach ,jej twarz była pusta i bez wyrazu.
-Ri...?-odezwałam się ,nie odpowiedziała.
Dziewczyna wyciągnęła swoją różdżkę i wycelowała mi nią prosto w twarz. Nie otworzyła ust ,nie wypowiedziała zaklęcia a z różdżki wystrzelił czarno-fioletowy promień. Ledwie zdążyłam się uchylić przed atakiem.
-Yuri ,co ci odwala!?-wrzasnęłam kompletnie zszokowana ,znowu brak odopowiedzi.
Po chwili obok Koreanki pojawiły się kolejne osoby ,jedne znałam inne wydawały mi się obce. Wszyscy wyglądali tak samo ,jakby byli pustymi marionetkami. Wycelowali we mnie różdżki i inną broń.
Nie mogę z nimi walczyć ,jest ich o wiele za dużo ,poza tym niektórzy z nich to moi znajomi...
Zanim powietrze przecięły zaklęcia ,rzuciłam się biegiem do ucieczki. Oni ruszyli za mną ale nie biegli. Udało mi się dotrzeć do Zakazanego Lasu. Zrobiło się ciemno ,byłam teraz zupełnie sama... Westchnęłam cicho i rozejrzałaam się dookoła ,wszędzie tylko drzewa. Wyciągnęłam ze splątanych włosów kilka liści ,które przypadkiem mi się w nie wplątały ,oparłam się o pień jakiegoś drzewa i przymknęłam oczy.
Co teraz?
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź ,z jednego z konarów zeskoczył James ,on też miał ten pusty wyraz twarzy. Popatrzyłam na niego nie wiedząc co robić. Chłopak wyciągnął czarny miecz i nic nie mówiąc zaatakował. Na szczęście cud sprawił ,że miałam przy sobie własną broń. Szybko wyciągnęłam miecz o podwójnym ostrzu i zablokowałam atak. James odskoczył parę metrów ode mnie i po chwili znowu na mnie natrał. Od broni ,któej urzywał czułam przenikliwe zimno i miałam wrażenie ,że promieniuje od niegi jakaś mroczna energia. Zrobiłam unik ,chłopak zaatakował znowu ,zablokowałam go ,spróbował wymierzyć mi cios mieczem ,sparowałam go... Wymiana ciosów trwała kilka minut ,aż w końcu ja się zmęczyłam a on przyparł mnie do pnia drzewa. Poczułam przy gardle loodowate ostrze a od promieniującej z niego energii miałam wrażenie ,że coś ściska mnie od środka. Uniosłam błagalnie wzrok i spojrzałam Jamesowi prosto w jego oczy ,zawsze tak pełne życia ,a teraz puste ,bez emocji.
-James ,proszę ,opamiętaj się....-szepnęłam ,po policzkach spłynęły mi łzy.
James nie odpowiedział ,nawet nie mrugnął. Przycisnął mi miecz mocniej do szyi po której spłynęła krew.
-Jam...-słowa utknęły mi w gardle które mój najlepszy przyjaciel przebił mi mieczem.
***
Obudziłam się łapiąc się za gardło i gwałtownie nabierając powietrza. Chłopacy jeszcze spali.
To był tylko sen. Zaczęło do mnie docierać. No przecież James by mi tego nie zrobił.
Spojrzałam na Pottera ,spał naprzeciwko ,wyglądał na zadowolonego.
To musiał być tylko sen...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Skońzyłam! Moje palce wołają o pomoc ale dałam radę xD. Tak ,wiem ,znowu nawymyślałam ^^. Nie wiem jak jest z długością ,starałam się jak mogłam ale nie wiem ile wyszło ,przepraszam ,za błędy i literówki ,na telefonie ciężej się pisze ,ale się uparłam więc proszę xD. Mam nadzieję ,że nie jest tak źle ,starałam się jak mogłam.=)

6 komentarzy:

  1. Świetny. <3 Po prostu cudo. *-*
    Biedny Luke. :< Co syn Anakina zrobił nie tak?(Oj, cicho XD) Ten sen prze przeraził. :3
    Ósme cudo świata. <3 Kocham! Czekam na kolejny. Błędy są, ale będziesz żyć. :D
    Niech moc będzie z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  2. Status? Zakochana w twoim blogu . ♥
    Masz pisać 358215298511265 rozdziałów .xD
    CZekam z wielką niecierpliwością na następną notke ;]]
    Ej ale szybko please bo ja nie wiem co tam się dzieje ... ^.- Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nn -> www.ginny-and-draco-magic-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Czekam z niecierpliwością! A i mam tylko jedną uwagę, :chłopcy" a nie "chłopacy" A poza tym rewelacja ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie chcę krytykować Twojego bloga, bo nie jest taki najgorszy, ale mam nieodparte wrażenie, że gdzieś już czytałam tą historię, jakieś dwa lata temu. Pomysł na historię sam w sobie nie jest zły, ale za bardzo daje się wyczuć Percy'ego Jacksona w tym, co piszesz. Gdybyś mogła to pozmieniać, coś dodać, coś wyrzucić, to miałabyś więcej wejść i komentarzy. Nie narzucam ci swojego pomysłu, tylko delikatnie sugeruję, więc o nic się nie bój.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż mi się łezka w oku zakręciała ;_;
    Przepraszam, że dopiero teraz, ale powód wyjasniłam na gg :)

    Zostałaś nominowana:
    http://hunhan-love-is-a-lie.blogspot.co.uk/2013/02/the-versatile-blogger-2.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny. Przepraszam, że tak dawno nie zaglądałam, ale miałam trochę problemy z komputerem ;p. Ten sen był okropny. Ale James by tego nie zrobił, to tylko ta rozszalała wyobraźnia ^^. Czekam na następny i życzę weny.
    I poza tym zapraszam również do mnie, właśnie pojawił się kolejny rozdział.
    http://fremionelicious.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń