sobota, 16 lutego 2013

27. "Myśl Des..."


Od czego zacząć? Umieram na katar i nie znoszę walentynek  -.- kto ze mną? Okey ,niedawno pojawił się komentarz ,że w opowiadaniu daje się za bardzo wyczuć Percy’ego Jacksona ,nie chciałam żeby tak było ,może teraz się tak wydawać ale obiecuję ,że nie będę ściągać z tej serii ,co najwyżej sobie nią pomagam ale prawie wcale nie korzystam z książek ,w żadnym wypadku nie będzie to podobna historia ,za jakiś czas sami się przekonacie. Oczywiście doceniam konstruktywną krytykę i wezmę sobie rady do serca. Rozdział z dedykacją dla Ginny Weasley =D.  

Niedługo po mnie obudził się Ian. Chłopak przeciągną się i prawie spadł na podłogę przez co cicho się zaśmiałam.
-Hmm…co jest?-zapytał przecierając oczy.
-Nie nic…-odpowiedziałam.
Spojrzałam na śpiącego Jamesa ,kosmyki czarnych włosów opadały mu bezładnie na czoło ,jedną rękę trzymał pod głową a drugą wygiął pod jakimś dziwnym kątem ,jedna noga zwisała mu w powietrzu ,wyglądał rozczulająco i bezbronnie…no ale pozory mylą ,czasami wolałam nie wiedzieć co siedzi mu w głowie. Pamiętałam jak kiedyś się wkurzył na kilku starszych Ślizgonów za czepianie się jego siostry ,ledwie go wtedy poznawałam ,to był pierwszy raz kiedy zobaczyłam go tak bardzo wkurzonego ,bałam się żeby nie zrobił czegoś ,czego by później żałował ,ale na szczęście udało mi się go uspokoić. Tylko skąd mogłam wiedzieć czy następnym razem też mi się uda? A co jeżeli mój sen był jakąś przepowiednią albo ostrzeżeniem? Co się stanie jeżeli James naprawdę mógłby coś takiego zrobić? Nie! Powinnam przestać tak myśleć! Przyjaźniłam się z nim ,byliśmy ze sobą naprawdę blisko ,on by mnie nie zabił!
-Wszystko dobrze?-zapytał niepewnie Ian.
Dopiero teraz się zorientowałam ,że od dłuższego czasu gapię się tępo w twarz Jamesa.
-Yyy…tak…-odpowiedziałam tępo.
-Na pewno?-chłopak położył swoją ciepłą dłoń na moim ramieniu.
-Tak…tylko się zamyśliłam…-zapewniłam go.
Postanowiłam sobie ,że nikomu nie powiem o tym śnie ,nie wiedziałam o co mogło w nim chodzić ,nie wiedziałam czemu śnią mi się takie rzeczy i nie chciałam nikogo martwić…poza tym nie potrafiłabym na głos powiedzieć ,że widziałam jak James mnie zabija.
Za oknem nagle zaczął padać deszcz co było dziwne bo przez ostatnie dni nic nie wskazywało na to ,żeby w ogóle miało padać a teraz nagle z nieba spadła cała ulewa. Westchnęłam cicho ,nie znosiłam takiej pogody ,miałam tylko nadzieję ,że nie wydarzy się coś ,co spowoduje ,że będziemy musieli wyjść na ten deszcz.
James poruszył się lekko na swoim miejscu i po chwili otworzył swoje brązowe oczy.
-Witamy śpiącą królewnę.-powiedziałam ze złośliwym uśmieszkiem.
-Ale ja uważałem na lekcji…-wymamrotał nieprzytomnie chłopak i ziewnął.
Uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło i wzniosłam oczy w górę.
-Człowieku ,od kilku tygodni mamy wakacje.-westchnęłam.
-Yyy…poważnie?-zapytał lekko zdezorientowany.
-Tak geniuszu.-pokazałam mu język.
James jakby się rozbudził.
-No dziękuję ,że w końcu przyznałaś ,że jestem genialny.-opowiedział z małym uśmieszkiem.
-A wiesz co to jest sarkazm?
-Wiem ,a co? Oświecić cię?
-Przykro mi ,spóźniłeś się ,zostałam już oświecona.
-A więc mnie zdradziłaś?-w tym momencie Potter strzelił udawanego focha.
-Tak ,z Internetem.-zaśmiałam się.
-A ja mu ufałem!
Na chwilę zapadła głucha cisza ,wszyscy popatrzyliśmy po sobie i wybuchliśmy śmiechem.
*3 godziny później*
Dochodziło południe kiedy pociąg zatrzymał się na jednej ze stacji ,a ja miałam dziwne wrażenie ,że coś się nie zgadza.
-Co my robimy w Denver!?-zdziwił się Ian.
Chwila. Przecież to nie możliwe ,żebyśmy dotarli do Denver ,słabo znałam się na mapie USA ale Denver było zdecydowanie za daleko i zupełnie nie po drodze. To kompletnie bez sensu.
-Ważniejsze pytanie : Jak my się tu znaleźliśmy?-powiedziałam.
-Nie znam się najlepiej ale to nie było po drodze…-dodał James.
-Wysiadamy.-stwierdził Ian.
-Co? Przecież mieliśmy jechać do Kalifornii.-zdziwiłam się.
-Wiem ,ale tutaj coś nie gra ,sprawdzałem kilka razy czy dobrze trafiliśmy ,wszystko się zgadzało ,wczoraj przed pójściem spać jeszcze miałem pewność ,że jedziemy dobrze ,powinniśmy jak najszybciej się stąd zabrać.-odparł chłopak wychodząc na korytarz.
Było w tym trochę racji ,normalnie pociągi nie zmieniają kierunku jazdy i nie docierają tak szybko do nowego celu.
-Racja.-przyznałam i wyszłam za nim łapiąc swoją torbę.
James wyszedł równo ze mną.
Kiedy znaleźliśmy się poza przedziałem odkryliśmy kolejny dziwny fakt ,wszyscy inni pasażerowie albo poznikali albo siedzieli bez ruchu na swoich miejscach a ich twarze były bez wyrazu ,jakby byli zahipnotyzowani.
-Co to ma być?-szepnął James.
-A bo ja wiem…-rozejrzałam się szukając kogokolwiek ,kto wyglądałby normalnie ale zawiodłam się.
-Wysiadamy…-stwierdził Ian.
-Ale ci ludzie…-spróbowałam zaprotestować.
-Nie martw się ,jeżeli ich zaczarowano to tylko po to ,żeby nas zmylić ,jeżeli nas nie dostaną to ich puszczą.-uspokoił mnie chłopak.
Nagle z jednego z przedziałów wyszła kobieta o brązowych włosach. James i Ian zatrzymali się gdy tylko ją zobaczyli ,ja zmierzyłam ją wzrokiem ,była piękna ale nie w dobrym znaczeniu ,wyglądała idealnie ale też przerażająco ,jej twarz wyglądała jak maska ,nic się na niej nie działo ,nie było widać po niej żadnych uczuć ,nie mrugała ,jedynym co różniło tą twarz od maski był ruch oczu. Poczułam ,że włosy lekko mi się elektryzują ,moja ręka drgnęła w stronę ukrytego w kieszeni miecza ,coś mi podpowiadało ,że trzeba ją załatwić zanim ona załatwi nas. Niestety ,chyba moi przyjaciele nie podzielali mojego zdania ,gapili się na kobietę jakby była najpiękniejszą rzeczą ,jaka może istnieć.
-James ,Ian ,ruszcie się.-syknęłam ale oni nie zareagowali.
Kobieta podeszła jeszcze bliżej.
-Gdzie idziecie dzieci?-zapytała przymilnie.
O nie ,ze mną nie ma tak łatwo ,ona jest zła i nie przekona mnie ,że jest inaczej.
-Nie twoja sprawa ,zostaw nas ,chłopaki ,idziemy.-odpowiedziałam.
Moje słowa nie podziałały ,oni nadal wlepiali w nią wzrok.
-Hmm…półbogowie ,słyszałam ,że jacyś mogą się tu kręcić…syn Posejdona ,Zeusa i…hmm…ciekawe…-podeszła do mnie-nigdy czegoś takiego nie widziałam…kim ty jesteś?-zapytała zaglądając mi w oczy.
-Nie twój interes.-warknęłam i odsunęłam się od niej-A teraz ,cokolwiek robisz ,przestań ,puść chłopaków i resztę tych ludzi i daj nam odejść.-tak ,naiwne ale zawsze warto spróbować.
-Ja nic im nie robię ,sami są sobie winni ,nikt im nie każe na mnie patrzeć.-zaśmiała się.
Czyli to tak ,rzuca na nich jakiś urok ,dziwne ,że na mnie nie działa. Ostrożnym ruchem sięgnęłam po ukryty miecz ,włożyłam dłoń do kieszeni i zacisnęłam palce na chłodnym metalu ,odnalazłam palcem przycisk…
Ona chyba zauważyła co robię bo syknęła jak wąż. Na moich oczach jej nogi zmieniły się w długi na kilka metrów ,brudnozielony ogon węża. Co dziwne chłopacy nadal się wgapiali w nią   jak w obrazek.
-Kim ty jesteś?-starałam się opanować strach.
-Nigdy o mnie nie słyszałaś? A szkoda ,może byś od razu uciekła…Jestem Lamia ,dzięki kochanej żonie ojca jednego z twoich przyjaciół straciłam kiedyś wszystko!-ostatnią część wykrzyczała.
Coś mi zaczynało się rozjaśniać ,to imię było mi znajome…była demonem pożerającym dzieci i mężczyzn czy coś takiego. Wszystko jasne ,chce sobie z nas zrobić obiad ,czy to nie było oczywiste? No ale chyba jakoś dam sobie radę… Zanim zdążyła cokolwiek zrobić w mojej dłoni był już jednostronny miecz roztaczający dookoła lekką niebieską poświatę.
-Przykro mi…dzisiaj nici z obiadu.-powiedziałam.
-Nie wydaje mi się…-ona też wyciągnęła miecz ale w całości czarny.
Zmierzyłam ją wzrokiem i rzuciłam się w jej stronę. Chciałam zaatakować ją od boku ale szybko zablokowała atak.
-Krótko cię szkolili co?-syknęła.
-Nie twój interes…-znowu zaatakowałam a ona znowu mnie zablokowała.
Warknęłam cicho z irytacją. Nie mogę jej bezmyślnie atakować ,ona czeka aż się zmęczę…muszę coś wymyślić… Koło mojej głowy świsną jej miecz ,ledwie zdążyłam się uchylić od ataku. Lamia znowu zaatakowała ,a później znowu i znowu ,za każdym razem coraz szybciej. Zaczęłam się cofać blokując ataki i uchylając się przed nimi.
Myśl Des…jestem dzieckiem bogów ,muszę coś wykombinować…Może by ją tak porazić prądem… Nie ,nie to marnuje za dużo energii… Woda nic jej nie zrobi ,ale jakby tak ją opleść jakimiś pnączami…tylko skąd ja tu wezmę jaką kolwiek roślinę?
Odchyliłam się o moment za późno i czarne ostrze trafiło mnie w lewe ramię. Nie była to głęboka rana ale po dotknięciu tego dziwnego metalu przeszedł mnie dreszcz ,poczułam się jakby zaczęło we mnie krążyć coś lodowatego a przy okazji żrącego. Udało mi się nie krzyknąć. Lamia znowu zaatakowała ,tym razem udało mi się obronić.
Gdybym tylko coś wymyśliła…chłopacy są teraz w innym świecie ,nie pomogą mi…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to co teraz? xD Przepraszam ,że znowu tak urywam ,postaram się w miarę szybko napisać kolejny rozdział ,pewnie znowu poczekać do piątku albo soboty bo mam rozprawkę na polski ,egzamin do bierzmowania i nie mam zielonego pojęcia co jeszcze. Podobało się? Bo ja sama nie wiem co sądzę ,chyba nie wyszło aż tak źle.    

6 komentarzy:

  1. 1. Des, a ty znowu z tym deszczem? XD
    2. Chłopcy*, geniuszu. :P
    3. Gubisz "ł". (:
    4. Rozdział mi się podobaaa. ^^
    5. Zdradzasz Jamesa z internetem? Ty chamie!:O xD
    6. Miecz świetlnyyy. ^^ A gdzie Ahsoka i Anakin?:<
    7. Nienawidzę cię za urywanie w takim momencie, sister. :C
    8. Pozbyłam się ADHD. ^^
    9. Pisz szybko, bo cię kropnę. ;3
    10.Cześć babo wąż, idziemy na herbatkę? :3
    Niech moc będzie z Tobą! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Tak ,znowu <3
      2. Wybacz ,jestem geniuszem z niedziałającym mózgiem
      3. One ode mnie uciekają :c
      4. Cieszę się <3
      5. Oj ciiicho xD
      6. *facepalm* Tłumaczyłam ci już ,że to nie miecz świetlny. Nie wiem gdzie zgubiłaś Anakina ale wiem ,że Ahsoka ucieka :P
      7. Tak wiem ,też cię kocham sister =D
      8. Gratuluję ,moje nie chce odejść
      9. Kropnij mnie a rozdziału nie będzie ,trupy nie piszą :P
      10. Ona raczej nie umawia się na herbatki xD

      Usuń
  2. W takim momencie ??? ;c
    Kocham twój blog. <3 Jest naprawde świetny, a ty mnie cały czas zaskakujesz *_*
    Chcem więcej . <33
    Pisz już szybko następny . ! ♥
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na niedawno dodany rozdział .-> www.ginny-and-draco-magic-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. No pewnie, że się podobało!
    Przepraszam, że tak długo nie zaglądałam ani do Ciebie, anie nawet na swojego bloga. Złapałam, jakby to powiedzieć... zawiechę. :)
    No to teraz nadrabiam i... CO tu się dzieje?! O.o
    Ten sen... Ale przecież... Kurde nic nie czaję.
    Pogaduszki z rana i te cięte riposty... Mmmm, Me Gusta. :D
    A co do tego pociągu, to mam taką małą teorię.
    Napisałaś, że wszyscy tak jakby zamarli, tak?
    Więc, ja myślę, że ta kobieta, którą D. spotkała jest jakimś sposobem eee, bazyliszkiem. :P
    Taak, za dużo Pottera. :P
    No więc czekam na NN, i nie martw się, bo u nas też jest mnóstwo roboty w szkole. :) ♥
    P.S.:
    Zapraszam do mnie na NN, długo nie pisałam, ale myślę, że warto zajrzeć. :)
    http://luna-and-george-love-story.blogspot.com/
    -Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem ,czasami jednak zaskakuję ,ale nie będę zdradzać co będzie się działo dalej :P. Wszystko się w swoim czasie wyjaśni ,składam Ci Wieczystą Przysięgę =D. Pogaduszki same wyszły ^^. Co do Twojej teorii też nic nie zdradzam ,wyjaśnienia w kolejnym rozdziale (jak znajdę czas to napiszę ,na razie mam za mało czasu :x).
      Ps.Siostro ,Pottera nigdy nie jest za dużo!<3

      Usuń
  4. nn jest nareszcie u mnie :D
    zaległości nadrobię jak wyzdrowieję bo jestem chora i mnie łeb boli od czytania na kompie... :(

    OdpowiedzUsuń