niedziela, 28 lipca 2013

48.Moja mroczna wersja próbuje przerobić mnie na kotlety mielone!

Poleciałam, sama nie wiem gdzie, nie wiem czy w górę, czy w dół, raz było ciepło, raz zimno, światło przeplatało się z ciemnością, raz się obracałam wokół własnej osi, raz miałam wrażenie, że wcale się nie ruszam, zobaczyłam smocze, zielone oczy, miałam wrażenie, że przenikają przez moją duszę, odczytują moje wszystkie myśli, wspomnienia i uczucia, zaglądały do mojego umysły, najgłębiej, jak się da, dowiadują się o mnie wszystkiego, może też rzeczy, których sama o sobie nie wiedziałam. I w końcu zniknęły, uderzyłam w kamienną posadzkę, ale nie bardzo to odczułam. Pomieszczenie było rozmiarów basenu olimpijskiego, oświetlone pochodniami płonącymi czerwonym ogniem, ściany były wykute z rubinu, podłoga była z czarnego kamienia, sufitu nie widziałam, ale gdyby nie pochodnie byłoby tu całkowicie ciemno. Moje poprzednie ubrania zniknęły, zamiast nich pojawiła się skórzana zbroja, sandały rzymskich legionistów same pojawiły się na moich nogach, na rękach od dłoni do łokcia miałam skórzane rękawice bez palców, czerwona tunika była do mnie idealnie dopasowana, tak samo jak czarne, przylegające do ciała spodnie, włosy same zawiązały się w wysokiego kucyka. Nie trzeba było za dużo myśleć, żeby domyślić się o jaką próbę tutaj chodzi, miałam walczyć, jedyne czego jeszcze nie wiedziałam, to kto będzie moim przeciwnikiem. Nie musiałam długo czekać, w sali rozległy się kroki, a ich echo odbiło się od ścian. Światło pochodni oświetliło szczupła sylwetkę, dziewczyna tego samego wzrostu co ja wyszła przede mnie z pewnym siebie uśmiechem. Najpierw nie wiedziałam na kogo patrzę, jej twarz wydawała się bardzo znajoma, ale jednocześnie tak obca, było w niej coś przerażającego i dzikiego. Miała bladą skórę, niebieskie oczy przecinały czerwone, czarne i złote linie układające się w niezrozumiałe zawijasy, całość podkreślały czarne kreski na powiekach, lekko zadarty nos był prosty i drobny, długie blond włosy miała upięte w warkocz opadający swobodnie na lewe ramię, które było odsłonięte i poznaczone takimi samymi symbolami jak na oczach, linie wydawały się żywe, wiły się i zmieniały kształty układając się w nowe kombinacje tych samych symboli, resztę ciała zasłaniała czarna tunika i fioletowe spodnie znikające w czarnych butach do kolan. Zaczynałam dostrzegać podobieństwo, najpierw chciałam to ignorować, ale to przerażająco wielkie podobieństwo do mnie samej samo wołało, żeby je zauważyć. Zaczęłam się cofać, to przecież nie mogłam być ja, ta dziewczyna wyglądała jak prawa ręka jakiejś ciemnej mocy, dało się wyczuć zło przenikające każdą komórkę jej ciała, płynące z jej krwią, wyznaczające jej oddechy i uderzenia serca, jakby ona i ciemność były jednym i tym samym, złączone i nierozerwalne, szykujące się do ataku w jednym zgodnym celu, zabić mnie. Nie mogłam zaprzeczać, nie byłam jedyną Destiny w tej sali, byłyśmy dwie, niby jedna osoba, ale jednak dwie różne, ona-przepełniona złem, wspomagana potęgą ciemności, gotowa mnie zabić w każdej chwili, mająca moją śmierć jako jedyny cel, i ja-zagubiona, przestraszona, nie rozumiejąca co się dzieje i słaba w porównaniu z nią, skazana na śmierć. Uśmiechnęła się sadystycznie, jak wygłodniałe zwierzę szykujące się do skoku na ofiarę, była gotowa rozedrzeć mnie na strzępy i zniszczyć. Walka się jeszcze nie zaczęła, a ja już wiedziałam, że przegrałam. Nie ma żadnej próby, będzie najwyżej pieczeń z boskiego dziecka, o ile nie zostanę kompletnie zmasakrowana. Mroczna Destiny warknęła cicho szykując się do ataku, więc ja przygotowałam się do zmiany w kotlety mielone. W niecałą minutę w moją stronę poleciała chmara kul czarnego ognia, uchyliłam się przed większością z nich, ale dwie trafiły mnie prosto w pierś, poleciałam w tył, uderzyłam w rubinową ścianę i osunęłam się na podłogę, przed oczami pojawiły mi się czarne plamki, poczułam nieznośnie gorąco, ale jakimś cudem moje ubrania nie zajęły się od ognia. Głowa mnie bolała jakby ktoś rozłupywał ją łomem, plecy miałam obite i czułam się jakby cały świat wirował. W sali rozległ się jej lodowaty śmiech, przypominający mielenie metalu i przejeżdżanie paznokciami po tablicy na raz. Czy ja naprawdę mogłam się taka stać? Jeżeli tak to lepiej by było gdybym teraz umarła. Co jeżeli wrócę tylko po to, żeby pomóc zniszczyć świat? Nie mogłam na to pozwolić...ale jednocześnie nie mogłam pozwolić jej wygrać, nie mogłam się poddać. Wstałam na trzęsących się nogach, cały świat zawirował, głowa bolała mnie jeszcze bardziej i ledwie udało mi się nie zwymiotować. Jak na dziecko bogów jestem żałosna, powinnam być silniejsza!
-Jednak chcesz się zabawić? Słodkie, beznadziejne, skazane na porażkę bohaterstwo, z jednej strony aż mnie mdli...ale to takie zabawne patrzeć jak próbujecie wygrać, chociaż to i tak jest niemożliwe.-odezwała się przesadnie słodkim a jednocześnie wrednym głosem, który jednak był też moim głosem. 
Nie odpowiedziałam, chętnie bym odpyskowała, wyrzuciła z siebie wszystko, ale rozmowy z samą sobą są chyba początkiem objawów problemów z psychiką nie? Dopiero kiedy chciałam zaatakować zorientowałam się, że nie mam broni. Pięknie! Nienawidzę magicznych prób i walki z samą sobą w mrocznej wersji! 
-Ojej, malutka, naiwniutka córeczka bogów jest bezbronna, ale szkoda.-zaśmiała się.
Przez chwilę stałam zdezorientowana, nie miałam nic, miecza, łuku, włóczni, różdżki, nawet głupiego kija! Jak mam z nią walczyć skoro nie mam czym?! Wspominałam, że jestem głupia? No właśnie, myślenie u mnie nie działa tak jak powinno i czasami z opóźnieniem dociera do mnie część informacji, na przykład takich jak to, że mogę chociaż spróbować walczyć bez miecza, pewnie za długo to nie potrwa, ale jeżeli już mam umrzeć to nie będę na to spokojnie czekać! Chcą mnie zabrać do piekła, to niech zabiorą, ale drapiącą, gryzącą i kopiącą, wcześniej się nie poddawałam, teraz też będę walczyć, nawet jeżeli mam przegrać.
-Wcale nie jestem bezbronna.-warknęłam cicho i w jednej chwili z moich dłoni wyskoczyły błyskawice trafiając drugą mnie w pierś i odrzucając ją w tył.
Rozległ się dźwięk uderzenia ciała o podłogę i zapadła cisza. Widziałam jak leży kilka metrów ode mnie, przez jej ciało przeskakiwały ostatnie wiązki elektryczności kiedy się poruszyła i podniosła, nawet nie było widać żeby to coś jej zrobiło, podeszła do mnie z wyrazem rozbawienia na twarzy.
-Możesz próbować, ale znam cię lepiej niż wszyscy inni, znam każdy twój ruch, wiem jak myślisz, jesteśmy tą samą osobą, nie pokonasz mnie, jesteśmy takie same...z tym, że ja zdecydowałam się powielić swoja moc i jestem silniejsza.-syknęła i zanim się zorientowałam jej dłonie zacisnęły się na mojej szyi.
Zaczęłam się wierzgać, próbowałam oderwać jej ręce od siebie, ale ona tylko zaciskała swój uścisk, paznokcie wbijały się w moja skórę, z której zaczęła wypływać krew. Zaczynałam się dusić i nie mogłam nic zrobić. Byłyśmy takie same, a skoro tak, ja też mogłam stać się taka jak ona, jeżeli przeżyję, wcześniej czy później mogę zostać nią. Nie chciałam tego, nie chciałam taka być, ale czy mam na to wpływ?
-Jesteśmy takie same, nie zmienisz tego i nie pokonasz mnie.-powiedziała jakby odczytując moje myśli i zacisnęła dłonie jeszcze mocniej.
Spojrzałam na jej twarz, tak podobną do mojej a jednak inną, popatrzyłam jej w oczy i...nagle tysiące wspomnień przeleciało mi przed oczami, większości nawet nie zdążyłam się przyjżeć. Zaczęło się od płonącego zamku, Hogwart stał w płomieniach, walił się, czy właśnie tak mogło się stać już wiele lat temu? Może zamek przetrwał tylko, po to, żeby zniszczył go ktoś inny. Widziałam uczniów, nauczycieli, centaury, skrzaty domowe i inne stworzenia uciekające z Zakazanego Lasu, który też stał w płomieniach, jedynie nad jeziorem stały dwie postacie, które ogień omijał, jedna klęczała na jednym kolanie, druga stała nad nią i wyciągała do niej dłoń. Tą klęczącą byłam ja, w podartych szkolnych szatach, drugiej widziałam tylko ciemny zarys. Chwyciłam jej dłoń, wstałam i uśmiechnęłam się, tylko, że to nie byłam dokładnie ja...bardziej przypominałam tą drugą mnie, tą złą, tylko jeszcze nie w pełni, nie miałam na ramieniu tylu zawiłych symboli, dopiero zaczynały się tworzyć, jakbym dopiero przeszła na stronę zła. Wszystko się rozmyło, przeniosłam się na plażę w obozie, tylko piasek przestał być złoty, woda zrobiła się szara a w powietrze unosiły się słupy dymu. Tym razem nie było gdzie uciekać, cały obóz był otoczony kręgiem płomieni, widziałam jak umierają drzewa a razem z nimi nimfy, słyszałam krzyki obozowiczów i zobaczyłam siebie, to znaczy tamtą mnie, która zabijała innych herosów bez opamiętania. A potem skądś wyskoczył James, nie słyszałam co mówi przez krzyki innych, dochodziły do mnie tylko strzępki słów "Nie chcę z tobą walczyć...to nie jesteś ty...proszę przestań...ty przecież nie jesteś zła...". Może powiedziałby coś jeszcze, gdyby nie przebił go na wylot miecz...I wszystko skończyło się równie szybko jak się pojawiło. Teraz rozumiałam, ona nie była mną, ja nigdy bym tego nie zrobiła. Zacisnęłam dłonie na jej nadgarstkach i zaczęłam ją odpychać.
-Nie jesteśmy takie same, nie jesteś mną, ja nie jestem taka, jak ty, masz mnie tylko nastraszyć, ja nigdy taka nie będę!-coś między nami błysnęło i odepchnęłam ją na przeciwległą ścianę.
Podeszłam do niej, już nie wstawała. Nie mogła być mną, nie zrobiłabym nic z tych rzeczy, które ona zrobiła, może uświadomiła mi to dopiero wizja, w której zabijam Jamesa, może wszystkie te wizje na raz, nie ważne, ale ja nigdy nie dopuszczę, żeby stały się prawdziwe. Druga Destiny już się wcale nie poruszała, teraz była tylko kukłą z pustymi oczami, która po chwili rozbiła się jak szkło uderzone łomem. Nie wierzyłam w to, ale wygrałam, nawet nie wiedziałam jak, ale nie nacieszyłam się tym długo, znowu gdzieś mnie pociągnęło.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tam ta ra ta taaaam *fanfary*. A oto efekty wykorzystania mojej chorej wyobraźni po 1 w nocy. Trochę dziwnie to wyszło, jak dla mnie znowu słabo, ale ocenę już pozostawiam Wam, proszę o komentarze ze szczerą opinią (szczerą, nie hejtami, bo ktoś nie ma nic ciekawszego do roboty niż leczenie swoich kompleksów kosztem innych), anonimy też mogą zostawiać komentarze. Dedyk dla Wiki i Kath <3. Dziękuję, pewnie już nikt tego nie czyta więc już nie przynudzam, do napisania.
                 

6 komentarzy:

  1. Okej... Jesteś mega! Nie potrafię ogarnąć jakim cudem... z resztą, znasz już tą gadkę na pamięć, nie będę tłumaczyć bo i tak za wielu rzeczy nie ogarniam xd
    1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8... And Niall do the shimmy do the shimmy do the shimmy and Zayn piruet and Louie do the smits (?) and Liam you stay exactly what you are, cause you are per-fect.
    Wybacz, taki przerywnik, pedalski choreograf mi się udziela xD
    Kurde! Twoje opisy! Jak je czytam to normalnie szczęka mi opada i zżera mnie zazdrość, że moje nigdy nie będą tak pomysłowe ;c
    I no właśnie!
    Pomysłowość!
    Przyznaj się, komu ją ukradłaś? Sądzę, że to właśnie po nią stałaś w kolejce, bo aż mi ręce latają jak czytam twoje opowiadania.
    Bogini jesteś boginią ;O
    MMmmmm :D Des znowu dostaje ciuszki ;D Tej, a może one znikają w jej magicznej szafie? ;o
    Tej, ja też chcę darmowe ciuszki! :<
    Mrrrrrraśnie! Zła Des robi z dobrej Des Desowe kotlety, ale jednak dobra Desia bije złą Desię, bo zła Desia okłamuje dobrą Desię, że są jednym, ale Desia nie jest Desią, bo Desia nie zabiłaby Jamesa, tak jak zrobiła to Desia i Desia bije Desię i tamta Desia robi się na kaszkę dla dzieci ^^ Uhuhuhuhhu, lajk yt!
    Rozdział za krótki.
    Buntuję się.
    A co u Jamiego?
    :c
    No cóż, muszę z nim pogadać jak znowu wypuszczę go z lampy >.<
    Ach... No nic... Proszę w kolejnym wpisie napisać co u Ravena. No bo Desia przechodzi tę próbę, a on co? Pije herbatkę w pokoju u Anubisa zajadając ciasteczka i śmieją się z powiązania smoków z bogami wyobrażając sobie jak śmieszne są kucyki pony w zombielandzie? xD Nie pytaj, sama nie wiem o czym ja piszę :P
    No więć... Podsumowując:
    Tak się cieszę, że Desia przeszła próbę!!!! *_*
    A ciekawe co dalej... Party hard z zielonookim smokiem? walka na Alasce z minotaurem? Albo coś umysłowego żeby było ciężej :3
    Tyyy zrób jej próbę siły, umysłu i duszy *O*
    Dobra, ale nie przedłużając... Kocham cię.
    Oddaj mi trochę talentu :c
    Eeeech... No cóż, muszę się pogodzić z tym, że nie bd tak dobra jak ty *załamka* idę pogrzebać moją nadzieję. Dobiłaś mnie tym rozdziałem xD Twój geniusz mnie przerósł idę se wybrać trumnę xDDD
    Trzymaj się i dodawaj szybko nn!!!
    ~ Najwierniejsza fanka, która chyba na serio mocno rąbnęła o ziemię jak spadała z Olimpu, Kath.

    PS. Ja zawsze czytam zakończenia >.< + Dziękuję za dedyk ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww! *-* Rozdział jest po prostu niesamowity! ♥.♥
    Jeden z lepszych, cudnie opisany, cud, miód i orzeszki! :D
    Des walczy z Des O_o Psychika ci siada, Destiny, lepiej idź do psychologa, zanim zaczniesz widzieć tańczące, nagie gnomy na jednorożcach w kolorowych sukienkach *___*
    Rubiny, weź mi trochę wykop i kopsnij. :333 Proszę cię, zrobię sobie z nich kolczyki albo sprzedam, a za kasę kupię sobie SW *_______________* Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak!
    Zakochana paraaaaaaaa, ja wciąż wolę Restiny! *tup, tup*
    Raven i Des forever! <333 ♥.♥
    Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak! :D
    Ogólnie rozdział;
    cudny,
    fenomenalny,
    genialny,
    boski,
    wyśmienity,
    wspaniały,
    idealny,
    KOCHAM! <3
    Z niecierpliwością czekam na kolejny! ♥.♥
    NMBZT! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Komentuję, bo obok tego nie da się przejść obojętnie! Ej, weź Ty przestań mnie onieśmielać talentem, bo cię znajdę i pacnę! A Des to super, extra ziom i poradziła sobie z samą sobą! Nie ma to jak walczyć ze sobą i wygrać, szacun! Ciekawe, czy boli jak się samą siebie spoliczkuje... *uderza się w policzek* Au, okej, boli. Nie próbujcie tego w domu xD Rozdział jest, co tu dużo mówić? Fenomenalny. Patrzy mi na usta! F.E.N.O.M.E.N.A.L.N.Y ! James pocałował Alice O.o Wiem, że to nie w tym rozdziale, ale nadrabiam zaległości :D Des, mam prośbę, weź ty rąbnij ode mnie tego Pottera, okej? Bo jak gościa znajdę to nie zostaną z niego nawet okulary. Tak, to jest groźba.
    Raven - w wolnym tłumaczeniu oznacza Tabalugę po solarium. Osobnik ten powstał, aby bronić boski tyłek Des. Ciekawostki o stworzeniu: JEST MEGA ;3
    Sfinksy male dwa, chciały przejść przez rzeczkę. Nie wiedziały jak, zrobiły kładeczkę. Kładka była zła, skąpały się sfinksy dwa. Pa dam, pa dam. Si mou, si mou, para ra ra ra, simou! *wyje, jak wilkołak po spotkaniu z kosiarką*
    Jesteś moim Bogiem. Właśnie, powinni Cię uczynić nieśmiertelną, żebyś mogła pisać to opowiadanie przez wieczność i jeszcze jeden dzień dłużej ;) jesteście genialna.
    A za dziewczynę drzewo, masz u mnie plusa na dzielni, ziom! *żółwik* Powiem moim ludziom, że jakbyś szła ulicą, to mają ci się kłaniać, ziooom. Ma się swoje kontakty, ziooom.
    Życzę niewyczerpanego zasobu weny i żeby Hades, Des nie uciekł ;o A wgl. to kto go karmi? O.o
    Taki tam krejzol, Scar ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Baltimore International College to miejsce, do którego z pewnością się wraca. College ten to placówka z wieloletnimi tradycjami, gdzie młodzi ludzie mogą rozwijać swoje pasję i kształcić się w wybranym przez siebie kierunku. To tutaj pomagamy w zdobywaniu odpowiedniej wiedzy i doświadczenia, a także prowadzimy ku drogom przyszłości niezwykłe talenty. W BIC ludzie odkrywają prawdziwych siebie, nawiązują się wieloletnie przyjaźnie, powstaje wiele ciekawych projektów badawczych i wypraw, które z pewnością długo pozostają we wspomnieniach. Jeśli więc pragniesz znaleźć się wśród ciekawych ludzi i przeżyć niesamowite przygody, to nie czekaj! Dołącz do nas.

    htttp://bi-college.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Błyskawice mocy!!!!! :DDDD
    Zajebiasty rozdział. [<333]
    Raven i Destiny!!!!
    Forever love....!!!!
    Raven-Revan <333
    Suuuper!!!! siwtny rozdział!!!
    Ja cem NASTEPNY!!!!!*Mina rozpieszczonej trzylatki*
    Czytam wszystko od początku :DDD
    Czekam na następny z wytęsknieniem....!!!!

    NMBZT


    Idka

    OdpowiedzUsuń