Śmiech ludzi, niebieskie niebo, słońce przyjemnie ogrzewające moją twarz, zielona trawa, błękitna tafla wody na jeziorze, las, nad którym górowało gigantycznych rozmiarów drzewo i zamek. Obraz jak z bajki. W pierwszej chwili myślałam, że jestem w Hogwarcie, większość się zgadzała, ale jednak coś mi nie grało. Na początku naprawdę wszystko wyglądało jak szkolne błonia, ale potem obraz zrobił się jakby wyraźniejszy. Zakazany Las był bardziej mroczny, a ten tu sam zachęcał, żeby do niego wejść. Zamek diametralnie się zmienił, nie był gotycką budowlą, ale...no nie potrafiłam tego nazwać. Wyglądało jak wielka rzymska willa połączona z greckimi świątyniami, była też gdzieś egipska piramida. Cała budowla wykonana była we wszystkich odmianach marmuru i wykańczana złotymi i srebrnymi akcentami. Obraz był po prostu jak z baśni. Przeszłam kawałek po błoniach kiedy w górę wzbił się wielki, fioletowy smok. Wyfrunął chyba z dalszej części pałacu i śmignął nad lasem a potem okrążył jezioro i wylądował kilka metrów przede mną. Skłonił głowę a z jego nozdrzy buchnął dym i kilka iskierek ognia. Stałam jak oczarowana przyglądając się temu niezwykłemu stworzeniu. Było piękne, fioletowe łuski połyskiwały na słońcu, wielkie skrzydła były złożone po bokach ale i tak robiły imponujące wrażenie, w zielonych oczach można było dostrzec inteligentny błysk, wspomnienie tysięcy lat życia, doświadczeń i wspomnień, ale jednak było w nich też coś młodego. Smok wykonał ruch głową jakby zapraszał mnie na swój grzbiet. Nie czułam strachu, wiedziałam, że jest po mojej stronie, biła od niego jakaś moc, której nigdy wcześniej nie spotkałam, chociaż wydawała mi się znana. Podeszłam do niego i lekko pogłaskałam go po szyi. Schylił się umożliwiając mi wejście na grzbiet. Bezproblemowo weszłam na niego i usiadłam w miejscu pomiędzy dwiema wypustkami, które wydawało się stworzone do siedzenia. Wcześniej nie zwracałam uwagi na swój strój, dopiero teraz zwróciło to moją uwagę. Miałam na sobie lekką, białą sukienkę przewiązywaną złotą tasiemką pod piersiami i bose stopy. Skrzydła smoka rozpostarły się, machnął nimi dwa razy i już byliśmy w górze. Poczułam na twarzy przyjemny wiatr, który rozwiał moje rozpuszczone włosy. Smok leciał niewiarygodnie szybko, ale nie bałam się, w pełni ufałam temu stworzeniu. Złapałam się fioletowej wypustki na jego karku, ubranie i włosy powiewały mi na wietrze kiedy lecieliśmy nie wiadomo gdzie. Przytuliłam się do jego szyi i przymknęłam oczy. Byłam szczęśliwa jak nigdy...
***
Nie wiem co mnie obudziło, ale stawiałabym na głód. Było mi wygodnie i praktycznie nie chciało mi się ruszać, ale jednak zmusiłam się do otworzenia oczu.
-Ej, obudziła się!-zawołało na raz kilka osób.
I nagle nade mną pojawiło się na raz kilka twarzy, najpierw Yuri, potem James, Fred, Lily...i nagle nie wiedziałam na kogo patrzeć. Uśmiechnęłam się lekko i usiadłam.
-Przysięgam, jeżeli ktoś mi wymalował coś na twarzy to...-zaczęłam.
-Witamy z powrotem.-zaśmiał się James-Też za tobą tęskniliśmy.
-Aha, no pewnie...-wywróciłam oczami nie ukrywając sarkazmu.
-Ja tęskniłam!-zaprotestowały Yuri i Lily.
-Ja też!-dodał Fred.
-Wam wierzę, ale założę się o sykla, że pan zakochaniec był cały czas w swoim innym świecie.-odpowiedziałam.
-Wcale nie!-zaprotestował James.
-Aha, pewnie, pewnie. Mam do ciebie tylko jedną prośbę, opanuj się przy mnie, nadmiar słodkości szkodzi zębom a wolę je psuć na czekoladowych żabach niż na twoim związku.Tak, jestem cholernie złośliwa, ale widok Pottera całego czerwonego na twarzy był tego warty. Chłopak wymamrotał coś niezrozumiałego i opadł obok mnie na kanapę z lekko naburmuszoną miną. Popatrzyłam na resztę obecnych, którzy ledwie opanowali śmiech. Nagle w mojej głowie coś zadzwoniło i poderwałam się jak oparzona z miejsca.
-Co z Hadesem?-zapytałam rozglądając się po pokoju wspólnym.
-Pfff...na mnie narzeka a sama zdradza mnie z kotem...-mruknął Potter.
Puściłam tę uwagę mimo uszu ponieważ musiałam znaleźć mojego wrednego kota. Chciałam iść do dormitorium kiedy prawie potknęłam się o czarną, futrzaną kulkę. Właśnie zostałam oszukana przez kota!
-Hades!-zawołałam podnosząc zwierzaka z podłogi.
Kot oczywiście otworzył oczy i spojrzał na mnie jakby chciał powiedzieć "Czuj się zaszczycona moim spojrzeniem." i ziewnął. Wywróciłam oczami i usiadłam na kanapie. Hades akurat postanowił się rozbudzić, praktycznie skoczył na "fochniętego" Jamesa i zaczął mu tarmosić włosy. Potter próbował zdjąć kota z głowy, ale coś mu nie wychodziło więc tylko miotał się w miejscu. Wszyscy równocześnie zaczęliśmy się śmiać. Wszystko wyglądało jak dawniej...pomijając Alice...
***
Och, ach...poniedziałek. Ukochany dzień tygodnia wszystkich uczniów, zaczynamy jakże ciekawą, interesującą i lubianą historią magii...Powiedziała niewyspana i zirytowana Des szukając swojego miecza. Nic tylko skakać z radości nie? Od rana wszystko mi się sypało. Suszarka i prostownica do włosów popsuły się tylko od tego, że ich dotknęłam, kredka do oczu mi się połamała i prawie wbiła się w oko, no wolałabym to niż wykład Binssa. No i w chwili obecnej stałam przed lustrem wyglądając jak mokra panda. Nie żebym miała coś do pand, to bardzo sympatyczne i słodkie stworzenia, ale ja nie byłam w żadnym stopniu słodka, szczególnie z chęcią mordu wypisaną na twarzy tak, jak teraz. Udało mi się zmyć nadmiar kredki, włosy wysuszyłam kombinacją mocy hefajstosowych i zeusowych, czyli zapaleniem płomyka na dłoni i wywołanie podmuchu wiatru. Ubrałam szkolny mundurek odkrywając, że nienawidzę spódniczek bardziej niż kilka tygodni temu. W końcu mogłam wyjść z łazienki, złapałam torbę z podręcznikami, telefon i zbiegłam do pokoju wspólnego.
-Co tak długo?-zapytał James.
-Sprzęty elektroniczne mnie nienawidzą.-odpowiedziałam.
-Co?-parsknął Aron.
-Nie śmiej się, one uknuły spisek!-powiedziałam rzucając w niego poduszką.
-No peeeewnie Des, mnie dzisiaj próbowała zjeść opętana ładowarka.-zaśmiał się James.
-Ej Potter, uważaj sobie.-warknęłam.
-No lepiej wszyscy uważajmy bo zaraz nas pozabija spojrzeniem!-wtrącił Aron-Co ty? Okres masz?-dodał.
-Żebyś ty zaraz okresu nie dostał jak wam strzelę upiorgackiem.-wycelowałam w nich różdżką.
-Mnie nie strzelisz bo tylko ja mam notatki z historii magii.-wtrąciła Yuri pokazując mi język.
-Ona chyba idzie w ślady ciotki Hermiony...-westchnął James z wymowną miną.
-Tylko, że my, w przeciwieństwie do twojego ojca i wujka, bez niej przeżyjemy dwa dni.-zaśmiałam się na wspomnienie opoowieści usłyszanych od pana Pottera.
Sam Harry Potter opowiadał mi o swoich przygodach, zaraz zostanę VIPem! No, a tak na poważnie to tyle czasu spędzałam u Potterów, że czułam się u nich praktycznie jak w domu, traktowali mnie jak członka rodziny. Nie żebym się wpraszała, oni sami mnie do siebie zapraszali, a ja bardzo ich lubiłam. Spojrzałam na Jamesa, który się do mnie uśmiechnął jakby rozumiał o czym myślę.
-Możemy iść na śniadanie zanim nam wszystko zjedzą?-odezwał się Aron.
-Zamknij się!-warknęła Yuri i trzepnęła go w głowę.
-Ale jestem głodny...-westchnął chłopak.
-A co mnie twój żołądek...yhh...idiota...-mruknęła dziewczyna ruszając do wyjścia.
-Co ja znowu zrobiłem?!
-Rusz dupę a może ci powiem!-odpowiedziała koreanka wychodząc przez dziurę za portretem Grubej Damy.
-Te baby...-mruknął Aron biegnąc za dziewczyną.
Wymieniłam z Jamesem rozbawione spojrzenia i roześmialiśmy się.
-Oni jeszcze będą razem.-stwierdziłam.
-Upijemy się na ich weselu.-dodał Potter z konspiracyjnym uśmieszkiem.
-No pewnie!-natychmiast się zgodziłam i ruszyliśmy do Wielkiej Sali.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Szubi dubi du! Oto jestem. Ćpam herbatę stąd sen Des. Kooooocham smoki! *.* <3 Dedyk dla Kath. Na dzisiaj kończę, do napisania.
środa, 25 września 2013
53." Mam do ciebie tylko jedną prośbę, opanuj się przy mnie, nadmiar słodkości szkodzi zębom a wolę je psuć na czekoladowych żabach niż na twoim związku. "
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nowy rozdział, oł jee! Tańczę sobie taniec radości, bo Des dodała rozdział o Des!
OdpowiedzUsuńCo ja Ci będę dużo mówiła? Jest, jak zwykle zresztą, cudnie! Weź Ty choć raz napisz coś okropnego, bo się zawstydzam, noo! A ja od początku wiedziałam, że Yuri skończy z Aronem ;P Ja chcę zaproszenie na ich ślub, ok? ;D
Fioletowy Smok *_* Zaciągnęłam się dzisiaj herbatą i teraz takie stworzenie lata mi po pokoju ;O No helloł XD
Sprzęty elektroniczne serio mają jakiś spisek, bo spaliłam dziś rano suszarkę i nie umiem znaleźć drugiej części ładowarki do telefonu! O.o One to uknuły, trzeba je za to zamknąć w Azkabanie! Ot co.
Nie będę Ci tu zanudzać, bo Ty i tak dobrze wiesz, że jestem Twoją wierną fanką i cokolwiek napiszesz w rozdziale, ja i tak będę Cię wielbić.
Tak więc życzę udanego wieczoru i zapasu weny,
Scarlett ^^
P.S - Zapraszam na trzeci dzień balangi w Ravenclawie ;D
NISZCZYSZ MOJE MARZENIA. A DES LATA NA RAVENIE! *O* TO MUSI BYĆ MIŁOŚĆ. LOVE. LOVE. LOVE. LOVE FOEREVER AND EVER, OŁ YEAH.
OdpowiedzUsuńTo Raven i nie pyskuj, niszczycielu moich pięknych marzeń, oni będą razem!
Restiny, Restiny, Restiny, a James niech spada do swojej Alice! Foch.
Rozdział cudowny i rozwalający. *o* Kilkakrotnie jebłam, czekoladowe żaby.
Mrauuu, Hades. <3 Kottttttttttttttttttty. Miau, miau, miau. *o*
Czekam na kolejny.
NMBZT. :*