A oto kolejny rozdział ,już trzydziesty. Mam nadzieję ,że się spodoba
,dzisiaj trochę mniej o Destiny ,mogę zdradzić tyle ,że to ,co piszę na końcu
będzie później miało znaczenie. Przy okazji chyba co niektórzy się ucieszą z
początku. Rozdział z dedykacją dla Wiki ,wszystkiego naj sis ,sto lat i tak
jestem starsza ,wybacz ,małe i złośliwe ze mnie stworzenie =P. Miłego czytania.
Nie posiedziałam długo z Jamesem ,po dziesięciu minutach w pokoju
pojawiła się ta sama Erynia ,z którą wcześniej rozmawiał Hades. Przedstawiła
się jako Alekto ,przekazała ,że Hades czeka na mnie w sali tronowej i zniknęła.
Westchnęłam i popatrzyłam na Jamesa.
-Weź tu nic nie rozwal ,postaram się załatwić to tak szybko ,jak się da.-powiedziałam.
Poczułam jak serce bije mi coraz szybciej ,wiedziałam ,że jeżeli teraz
się zgodzę już nie będę mogła się wycofać ,ale wiedziałam też ,że muszę to
zrobić. Bałam się ,tego ,że coś schrzanię ,że to może być podstęp ,że wpakuję
nas w kłopoty ,że zawalę misję… Popatrzyłam Jamesowi prosto w jego brązowe oczy
i westchnęłam. A co jeżeli Hades tylko skłamał ,żeby mnie przekonać? Co jeżeli
to wcale nie jest bezpieczne? Czy jeszcze wrócę do Jamesa?
-Hej ,będzie dobrze.-powiedział cicho James chwytając mnie za rękę-Ja w
ciebie wierzę ,poradzisz sobie.-powiedział i uśmiechną się do mnie.
Byłam trochę zaskoczona tym gestem ale odwzajemniłam uśmiech.
-Nie wiesz czy tak będzie.-stwierdziłam kręcąc głową-Muszę
iść…-westchnęłam wstając.
Potter puścił moją dłoń i pokiwał głową. Odwróciłam się od niego i
wyszłam z pokoju. Szłam ociągając się ,chciałam jak najdłużej odwlekać tą
chwilę ,czułam się jakby na ramiona ktoś położył mi cały świat ,jeżeli nie dam
rady możemy zostać tu na wieczność ,a przynajmniej do czasu ,kiedy wojna bogów
nie dotrze i tutaj a wszystko przez to ,że nie zdążyliśmy wypełnić misji i
oczywiście przeze mnie bo sobie nie poradziłam… Westchnęłam i wepchnęłam dłonie
do kieszeni. To dziwne ale nadal czułam dotyk Jamesa na mojej dłoni. Czemu tak
o tym myślałam? Tylko złapał mnie za rękę ,jak przyjaciel ,wcześniej tego nie
robił ,ale przecież to nie znaczyło tak wiele. No chyba… Przypomniały mi się
słowa Irytka sprzed prawie roku ,kiedy weszliśmy do Hogwartu „Młody Potter broni swojej dziewczyny!” ,tylko
czemu o tym myślałam? Nie byłam dziewczyną Jamesa ,przecież to było
takie…niemożliwe. Potrząsnęłam głową ,przypadkiem włosy związane w wysokiego
kitka uderzyły mnie w policzek. Nie zauważyłam ,że już dotarłam do sali
tronowej. Hades czekał w środku siedząc na swoim kościanym tronie.
-Jestem.-mruknęłam wbijając wzrok w czarną podłogę-Co dalej?
~Nidafiol~
-Jak to nie wiesz gdzie oni są!?-wrzasnęłam.
Zakapturzona dziewczyna pochyliła głowę i zacisnęła dłonie w
pięści.
-Nie wiem! Jakby zapadli się pod ziemię! Nie mogę
wszystkiego!-wrzasnęła.
-Mówiłaś ,że masz sposób ,żeby ich śledzić! Twierdziłaś ,że
wszystko zaplanowałaś!-odparowałam.
Wściekałam się ,ale sama nie wiedziałam czy nie było to
powodowane strachem. Na razie tylko słyszałam opowieści o tych ,którzy zawalili
jakieś zadanie. Nigdy nie musiałam przekazywać najgorszych informacji ,a
podobno jeżeli ktoś to robił to mógł się liczyć z tym ,że nie wróci… Teraz
zaczynałam panikować ,do tej pory wszystko robiłam najlepiej jak potrafiłam ale
to może nie mieć na nic wpływu ,wszystko zawaliło się w najważniejszym
momencie…
-Mówiłam ,też ,że to może nie działać w niektórych
okolicznościach ,nie wszędzie mogę dotrzeć magią…-syknęła.
-Lepiej żeby oni szybko się znaleźli ,inaczej obie możemy
skończyć w nieciekawym położeniu.-warknęłam i odeszłam.
Powinnam trochę przeczekać ,może się jeszcze odnajdą ,może nie
spotka mnie żadna kara…
~Destiny~
Nikomu nie polecam podróży z Hadesem ,nawet najgorszemu
wrogowi! Nadal czułam jak przechodzą mnie ciarki po tym…czymś. Nie wiedziałam
jak się to nazywa ,ale jeżeli wszyscy bogowie tak podróżują to chyba wolę być
śmiertelniczką. Kiedy się otrząsnęłam zobaczyłam gdzie jesteśmy. Nadal
znajdowaliśmy się na Łąkach Asfodelowych ale kilka metrów przede mną znajdowało
się najdziwniejsze zbiorowisko wszystkich istniejących stworzeń magicznych ,potworów
,czy jak to tam nazwać i wszystkie zbierały się pod ogromną ,ciemna wyrwą w
sklepieniu. Niedaleko leżały fragmenty ściany ,na ziemi zauważyłam tabliczkę z
numerem i fragment łańcucha. Akurat jakiś stwór podszedł pod wyrwę ,zmienił się
w szarą mgłę i tak po prostu wyleciał z Podziemia. Kiedy zbliżyliśmy się tam
poczułam przenikliwe zimno i ociężałość ,jakby coś wysysało ze mnie szczęście.
Podobno tak się człowiek czuje w pobliżu Demoentora ,ale przecież ich już nie
było w Azkabanie ,zostali zniszczeni po drugiej wojnie. Może to pozostałość po
ich obecności? Miałam taką nadzieję. Tylko jeżeli zostali zniszczeni to czy tak
jak każde stworzenie nie trafili tutaj? A skoro teraz dało się uciec to czy nie
wrócili na górę? Wolałam o tym nie myśleć.
-A więc…co teraz…?-zapytałam niepewnie.
-Z tej odległości dam radę zamknąć to przejście ,ty tylko
stój i nic nie rób.-odpowiedział spokojnie Hades.
-Chwila! Ściągnąłeś mnie tu ,żebym po prostu stała!?-wściekłam
się.
-Muszę tylko wzmocnić moją moc przez ciebie ,masz nic nie
robić dla twojego dobra ,chyba mówiono ci
,że użycie przez was zbyt dużej mocy może wam zaszkodzić?
Niepewnie pokiwałam głową.
-Kiedy wzmocnię swoją moc przez ciebie będę musiał
wykorzystać większość twoich mocy więc osłabniesz ,dlatego nie masz nic robić
,nie marnuj energii.-wyjaśnił Hades.
-Okey ,okey…-wescthnęłam.
A może ja tylko panikuję? Przecież co może się stać? Poza
tym ,że pewnie te potwory się wściekną…
-Zamknij oczy ,pomyśl o czymś innym.-polecił mi Hades.
Posłuchałam go ,zamknęłam oczy i odpłynęłam myślami starając
się uspokoić. Pierwszą osobą o której pomyślałam był James. Czas jaki z nim
spędziłam ,te prawie pięć lat. A co było wcześniej? Chyba zaczynałam już
zapominać o moim dawnym życiu ,o Megan ,o Ninie. Przecież nie całe moje
wcześniejsze życie było złe ,poza nieznośnością mojej rodziny wszystko było
dobrze. Usłyszałam trzask jakby ziemia pękała na pół ,zignorowałam go.
Przypomniała sobie o ostatnich wakacjach podczas których żyłam jeszcze w
nieświadomości o samej sobie ,czasie przed przyjściem listu z Hogwartu. Ten
jeden normalny miesiąc kiedy razem z Megan i Niną pojechałam nad morze na kilka
dni ,zabrali nas rodzice Megan. Pamiętałam dzień ,który w całości spędziłyśmy
na plaży. Uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie wciągania Niny do morza. Uparłyśmy
się wtedy ,że musimy ją zaciągnąć do wody a ona panicznie się bała ,że nie umie
pływać. Usłyszałam kolejny trzask. Poczułam jak coś unosi mnie w górę.
Otworzyłam oczy i zachłysnęłam się powietrzem. Wisiałam dobre dziesięć metrów
nad ziemią i świeciłam się wszystkimi możliwymi kolorami ,wyglądało to tak
,jakby nagle moja krew zaczęła świecić na wszystkie kolory tęczy ,siatka naczyń
krwionośnych uwidoczniła się na mojej skórze. Poczułam się jakby coś
wstrzyknęło we mnie więcej energii a po chwili zaczęło ją wyciągać. Zakręciło
mi się w głowie ,w oczach pociemniało i poczułam się jakbym zapadała się pod
ziemię.
~Nidafiol~
Pół godziny! Głupie trzydzieści minut! Tylko tyle
wystarczyło ,żebym była pewna ,że już po mnie! Jakim cudem zamknęli to
przejście!? I skąd teraz do cholery mamy brać potwory!? Pewnie ,że będą się
pojawiać ale nie tak szybko! I na kogo wszystko spadnie? Oczywiście na mnie!
Czemu? Bo miałam pilnować tej cholernej córeczki bogów! Tylko ona mogła się do
tego przyczynić ,a ja ją zgubiłam! Już mnie do siebie wezwał ,kiedy tylko
zobaczyłam Thiaga z tym wrednym uśmieszkiem byłam już tego pewna! Już wszyscy
wiedzieli ,że jest po mnie a ten debil się tak cieszył jakby wygrał milion w
totka! Nienawidzę go! Tylko co teraz? Pierwszy raz myślałam o ucieczce. Nie
mogłam tu dłużej zostać ,wszyscy już wiedzieli ,że on nie da mi żyć ,popełniłam
błąd… Szłam ciemnymi tunelami ,pierwszy raz wydawały mi się tak obce
,niebezpieczne. Miałam wygrać razem z innymi ,mieliśmy razem się uwolnić od
klątwy ,od życia w ukryciu ,od strachu ,że ktoś zobaczy jak naprawdę wyglądamy
,miałam razem z innymi się zemścić za zniszczenie nam życia. A teraz co? Zabije
mnie ten ,który miał mi pomóc ,a może każe innym to zrobić? Czy to miało
jakikolwiek sens? Zabijać kogoś za popełnienie błędu? Tak ,zawaliłam wszystko
ale przecież…przecież to nie powód żeby mnie zabijać. Przecież w praktyce to
nie ja byłam odpowiedzialna za zaginięcie tych herosków ,to nie ja na nich
nasłałam Lamię ,to był pomysł Thiaga. I co z tego wyszło? Zaginęli ,a on teraz
prowadzi mnie na śmierć! Czy to wszystko było tak zaplanowane? Czy Elejs miała rację?
Tak naprawdę nic nie znaczę? Ciężko mi było przyznać rację tej jędzy ale taka
była prawda ,gdybym miała jakieś znaczenie nie zabijaliby mnie tak po prostu…
-No nieźle ,kto by pomyślał…nasza mała księżniczka…-zaśmiał
się Thiago kręcąc głową z rozbawieniem-Nie mogłem się doczekać aż powinie ci
się któraś noga ale nigdy nie spodziewałem się ,że to będzie tak efektowne
potknięcie…
Nic nie odpowiedziałam ,gryzłam się w język żeby mu czegoś
nie odpowiedzieć ,nie dam mu tej satysfakcji ,o to mu chodzi ,chce mnie wkurzyć
,chce żebym czuła się jeszcze gorzej. Nie tym razem. Może jeszcze mam szanse
,gdyby sam mnie nie zabijał tylko kazał to innym załatwić ,może wtedy uda mi
się uciec… Wszystko zrobiło się ciemne pojawiła się przed nami para czerwonych
oczu ,po raz pierwszy się ich bałam. Thiago skłonił się i odszedł.
-Zawiodłaś nas…-zasyczał ,nie brzmiał na wściekłego ,miałam
wrażenie ,że wyczuwa mój strach i karmi się nim-Wiesz co cię teraz spotka…-zaczął.
-Nie!-wyrwało mi się-Panie ,proszę ,to nie była moja wina! Przysięgam
,robiłam wszystko co mogłam!-wykrzyczałam jednym tchem ,nie wiedziałam czemu to
zrobiłam ,przecież to i tak mi już nie pomorze.
-A czuja? Miałaś ich pilnować i do czego doprowadziłaś?
Mogłaś osiągnąć więcej ,widocznie myliłem się co do ciebie.-zasyczał.
Czułam się jakby ktoś wbił mi nóż w brzuch i teraz go
przekręcał. Chciałam uciekać ale teraz nawet jakbym spróbowała on by mnie
złapał zanim zdążyłabym zrobić kilka kroków.
-Nie jestem winna!-znowu mi się wyrwało.
Co ja do cholery robię!? Tylko się pogrążam… Nie usłyszałam
odpowiedzi ,czerwone oczy zniknęły ,w korytarzu się rozjaśniło i zostałam
otoczona przez inne hybrydy. Najbardziej zabolało mnie to ,że pośród nich był
Lascorn. Dobra ,uważam go za przygłupa ,wkurza mnie ale do cholery to jest mój
brat ,jesteśmy rodziną a on pomaga mnie zabić! Poczułam się jak zwierzę w
klatce ,pierwsze ostrze świsnęło mi koło ucha ale w ostatniej chwili się
uchyliłam przed ciosem. Muszę uciec ,jeżeli oni mają mnie zabić jeszcze mam
szansę. Hybryda ,która mnie zaatakowała jako pierwsza stała za mną ,szybko
udało mi się ją obezwładnić i odebrać broń. Rozpoznałam ją ,Amoretta jedna z
tych ,które sama szkoliłam. Była gotowa mnie zabić ,wszyscy byli gotowi to
zrobić. Do tej pory wierzyłam ,że robimy dobrze ,ale teraz zaczęło do mnie coś
docierać. To ,co robiliśmy ,to nie było normalne ,czy chodziło tylko o wolność
dla nas? Czy zemsta na czarodziejach
była odpowiednia? Może to ja stałam po złej stronie? Pogubiłam się w tym
wszystkim ale wiedziałam ,że na pewno nie mogę się poddać. Nie zabiją mnie. Kolejni
mnie zaatakowali. Większość z nich była nowa i szybko ich pokonałam ,padali
jeden po drugim. Jeden z nich spróbował zaatakować mnie od tyłu ,zamachnęłam
się próbując się obronić ,dopiero kilka sekund później dotarło do mnie co się
stało. Był ode mnie niższy a ja tego nie zauważyłam ,źle wycelowałam i zamiast
zablokować jego miecz trafiłam w jego szyję odcinając mu głowę. Teraz stałam w
kompletnym szoku patrząc na jego ciało. Zabijałam już wcześniej ,ale nie ludzi
,nie kogoś ,z kim walczyłam po tej samej stronie.
-Nida…-usłyszałam szept.
Czemu nikt mnie nie atakował? Rozejrzałam się ,wszyscy poza
Lascornem leżeli na podłodze ,prawie wszyscy nieprzytomni. Popatrzyłam na
mojego brata czując jak się trzęsę.
-Co ty robisz?-zapytał zbliżając się do mnie.
Wyciągnęłam miecz przed siebie ale dłonie mi się trzęsły.
-Nic ci nie zrobię.-powiedział odrzucając swoją broń-Proszę…
Opuściłam miecz i pozwoliłam mu podejść.
-Nie mogę tu zostać ,zabijecie mnie.-powiedziałam.
-Gdzie pójdziesz?-popatrzył mi prosto w oczy.
Nigdy bym nie powiedziała ,że będziemy ze sobą tak rozmawiać
,jakbyśmy się o siebie martwili ,przecież zawsze skakaliśmy sobie do gardeł.
-Nie wiem…muszę się dowiedzieć o co tu chodzi…
-Pójdę z tobą możemy….-zaproponował.
-Nie możesz ,zostań tu ,udawaj ,że nie wiesz co się stało
,rób wszystko żeby przeżyć ,muszę sobie poradzić sama.-przerwałam mu.
-Wrócisz kiedyś?
-Może.-odpowiedziałam i wbiegłam w boczny tunel zaciskając
palce na rękojeści miecza.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to kto chce mnie zamordować? =D Tak ,tak ,znowu wszystkim
mieszam w głowach ,wybaczcie ,musiałam. Jakoś nie mam dzisiaj już nic do
powiedzenia ,do napisania ^^.
"Pomorze"?! A co tam robi region Polski?! DESTINY! Nie osłabiaj mnie! Znowu gubisz 'ł'! Naprawdę muszę poskarżyć się Smarkowi...
OdpowiedzUsuńMieszasz mi w głowie.. już nie wiem co myśleć.D:
;____; Miłość wszędzie... D:
Pisz szybko kolejny rozdział, bo ten jest fenomenalny^^
Dziękuje za dedykt i życzenia:D
Niech moc będzie z Tobą!
Hurray! Jest nowy rozdział :DD Cóż za miła niespodzianka :D
OdpowiedzUsuńNo, to jedziemy po kolei :D
Ty wiedziałaś, że ja się tak masakrycznie ucieszę tym wstępem nie? :D Siedziałam z 5 minut i wlampiałam się w ten przeuroczy fragment <3 Nie zliczę ile razy już mówiłam ci, że cię kocham, no ale... Kocham Cię :*
Sama słodycz ♥ Chwycenie się za łapkę, gap w paczały... *_* JESTEŚ WIELKA :D
Okej, no to idziemy do Hadesa i przy okazji myślimy o Jamesie, co mnie jak najbardziej pasuje xD
Wspominki, lalalala :D No i jesteśmy w sali tronowej i zmiana tematu...
Nidafiol. Łeheheheheh. Nie lubię jej. Co z tego, że się nawraca? I tak jej nie lubię xD A nawraca się dlatego, że chcą ją zabić, pff xD Wielkie mi halo.
Mądrzy, kochani, maluczcy herosi <3 Umknęli jej... "Zapadli się pod ziemię" nabiera nowego znaczenia xD
Powrót do Des, która pomaga Hadesowi. Byłabym wdzięczna za bardziej obszerny opis podróży, bo mnie to zaciekawiło :33 To niesamowite w jaki sposób opisałaś to "pożyczanie mocy". Jesteś moim mistrzem.
No i prawie rozszarpują Nidafiol na strzępy. Rozmowa z bratem, how sweet *_*, no i zwiewa.
Trutututum!
Byłoby dobrze tylko gdybyś coś jeszcze potem napisała! xD Lubisz urywać w takich momentach nie? :D
Podsumowując :
Jesteś moim guru... Chciałabym, na serio pisać tak jak ty. Potrafisz naprawdę zainteresować czytelnika, co nie jest łatwą sprawą. Gratuluję ci talentu i czekam na twoją książkę w księgarni :*
Pozdrawiam!
Na zawsze oddana, Kath <3
PS. Wybacz za ten nieład w komentarzu, ale targały mną emocje xD
Jeah . <33 Jest już nowy rozdział ! ♥
OdpowiedzUsuńPrzepraszam kochana że ci ostatnio nie komentuje ale nie miałam dostępu do kompa . ;/
Ale już jestem i teraz na bieżąco ci bd komentować <33
Wiem że mówiłam ci to kilka razy ale kocham ten blog ! Zalicza on się do moich 10 ulubionych . :) Mimo że długo nie nudno i to jest twój duży duży plus że nie nudzisz. ;D
Pozdrawiam (Ginny Weasley) RExi . <3
I zapraszam cie do mnie na nn -> www.ginny-and-draco-magic-love.blogspot.com Licze że skomentujesz. ;*
Jest cudowny !! Przepraszam , że dopiero teraz dałam komentarz , ale wcześniej czasu nie miałam ... Z przyjemnością Cię informuję , iż nominuję cię do The Versatile Blogger ;D ! Informache znajdziesz u mnie : http://this-is-a-world.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ;** !
~Ginny~
Ojejjjjjjjjjjjjj...!!! *.*
OdpowiedzUsuńZnowu zakochańce. :D
Mam nadzieję, że rozwiniesz wątek Des & James, pfff, co ja gadam... Ty MUSISZ rozwinąć ten wątek! :D
No a Nidafiol, najpierw stwierdziłam, że to wredna jędza i że jej nie lubię, ale hmm, chyba jednak zmieniłam zdanie...
Ja trochę nie w temacie z tą czarną dziurą w suficie, ale nieźle to wymyśliłaś (jak zawsze). ^^
Zaczęłam się strasznie śmiać przy fragmencie gdzie napisałaś, że Destiny zaczęła się ,,świecić wszystkimi kolorami tęczy", bo ja oczywiście wyobraziłam sobie jak ona się zmienia w motyla! MOTYLA, no kurde! Taka poważna scena, a ja o motylach myślę. Właściwie to później nasunęła mi się ta bajka... A już pamiętam!: Winx, tam zawsze leciała tak muzyczka (enszantiiiiix!), a one się unosiły do góry i rosły im kolorowe skrzydła... xD
No nic, a teraz wracając do Nidafiol (będę o niej pisań NF):
No więc moim słabym punktem jest to, że zawsze łatwo mnie przekonać, że ktoś się zmienił, albo już nie jest Twoim wrogiem, bo się tak jakby 'nawrócił'.
Właśnie teraz mam tak samo z NF, mam nadzieję, że faktycznie ją olśniło, że stoi nie po tej stronie co trzeba i teraz odplącze to co zaczęła, w sensie pomoże tak jakby zakończyć misję Des. :P
*Przepraszam za nadużywanie 'no' i za wszystkie błędy. :)
Twoja wierna i oddana:
-Wiktoria
P.S. Nadal jesteś moją królową wyobraźni. <3
Świetny. Hihi Destiny dziewczyna Pottera. Czekam na następne i życzę weny.
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam do mnie na szczęśliwy trzynasty rozdział. http://fremionelicious.blogspot.com/