sobota, 30 marca 2013

34.

Tak więc byłam dzisiaj tak znudzona sprzątaniem i tą świąteczną sztucznością ,że postanowiłam napisać nowy rozdział. Kit ,że chyba mam szlaban ,kradnę net od sąsiada ,którego nigdy na oczy nie widziałam i piszę z telefonu xD. Nie mam pojęcia co z tego wyjdzie ale co mi tam szkodzi ,dedyk w całości dla Kath ,gadaj sobie wszystko ,ja i tak uważam ,że Ty lepiej piszesz :P.

Przez chwilę byłam tak oszołomiona ,że zapomniałam o wszystkim. Stałam wpatrzona w przestrzeń ,deszcz przemoczył mi ubrania i włosy ,wiatr owiewał moją twarz a ziemia co jakiś czas lekko się trzęsła ale mnie to nie obchodziło. Nie rozumiałam tego ,jak można tak po prostu kogoś zdradzić? I z kim ona współpracowała? Sama nie dałaby rady przeprowadzić tego planu ,jaki kolwiek by on był. Poza tym po głowie chodziło mi też co innego. Udało mi się uratować świat ,razem z chłopakami i Nidafiol ,teraz wystarczyło wrócić na Olimp i jakoś ogarnąć Zeusa i Posejdona... Spojrzałam na Jamesa ,który posłał mi zmęczony uśmiech. W prawej dłoni trzymał Piorun ,on z jedną z najniebezpieczniejszych broni świata nie wydawał najlepszym połączeniem ale w tej chwili było to dla mnie całkiem normalne.
-Chodźcie ,trzeba jeszcze ogarnąć rodziców.-mruknęłam ruszając przed siebie.
Wszyscy poszli za mną bez gadania ,Ian pilnował Githany ,James szedł za nimi na wszelki wypadek ,Nidafiol trzymała się z boku a do mnie podszedł Avan.
-Eee...hej...-zaczął niepewnie.
-Hmm...?-mruknęłam lekko nieprzytomnie.
-Dziękuję...nie wiem ile bym tam jeszcze siedział gdybyś się nie pojawiła.-powiedział.
-Nie masz za co dziękować.-uśmiechnęłam się niepewnie.
-Zawsze jesteś taka cicha?-zmienił temat i delikatnie szturchnął mnie w bok.
-Nie ,normalnie jestem zupełnie inna ,po prostu jestem już zmęczona i chyba za mocno oberwałam w głowę.-odpowiedziałaam tłumiąc ziewnięcie-Przekonasz się jaka jestem nieznośna ,mieszkamy w tym samym domku.-dodałam.
-Już nie mogę się doczekać.-siedemnastolatek puścił do mnie oczko.
Dziesięć minut później dotarliśmy do wejścia na Olimp. Chciałam załatwić to jak najszybciej ,móc olać wszystko i przespać najbliższe dwa dni. Kątem oka zauważyłam ,że Nidafiol wycofała się do tyłu ,powiedziałam Avanowi ,żeby chwilę poczekali i podeszłam do niej.
-Nie mogę z wami iść.-powiedziała jakby czytała mi w myślach.
-Proszę ,możesz ,tylko ty umiesz powiedzieć o co tu mniej więcej chodziło.-odpowiedziałam.
-I tak mi nie uwierzą.-stwierdziła.
-Będą musieli ,proszę ,pomoż nam ostatni raz.
Nida zmierzyła mnie wzrokiem ale po chwili westchnęła i pokiwała głową.
-Niech ci będzie ,nie mam już nic do stracenia.-zgodziła się.
Wszyscy weszliśmy do windy ,która wystrzeliła w górę zabierając nas do siedziby bogów. Na Olimpie nie padało więc dopiero teraz poczułam jak zmarznięta byłam. Później będzie  czas na marudzenie ,teraz powinnam zająć się dokończeniem misji. Szybko dotarliśmy do sali tronowej ,w której nadal było kilku bogów i bogiń. Rozpoznałam Atenę ,Afrodytę i Herę ,facet w skrzydlatych trampkach to na pewno Hermes ,a ten w fioletowej szacie z gepardem przy tronie to chyba Dionizos ,nie byłam do końca pewna ale dziewczyna w brązowej sukience przy ognisku to chyba Hestia. Nasze pojawienie wywołało lekkie poruszenie. Nikt nie zdążył nic powiedzieć bo zagrzmiało i pojawił się Zeus a po chwili Posejdon. Przynajmniej sprowadzenie ich tu mamy z głowy.
-Widzę ,że odzyskaliście moją broń.-zaczął Zeus.
James chciał podejść do niego ale zatrzymałam go.
-Chwila ,najpierw obiecajcie ,że przestaniecie walczyć i wysłuchacie Nidafiol.-powiedziałam.
Zeus przeniół wzrok na mnie.
-Czy ty nam stawiasz warunek dziecko?-zapytał zaskoczony.
-Tak.-odpowiedziałam.
Udawałam ,że jestem spokojna ,naprawdę czułam się jakbym miała nogi z waty. Stawianie się bogom nie było najmądrzejszym posunięciem ale nie miałam wyboru  ,musiałam mieć pewność ,że nie zaczną znowu walczyć.
-Skąd mogę mieć pewność ,że mój brat mnie nie okradł?
-Nie zrobiłem tego.-warknął zirytowany Posejdon-Ale równie dobrze ty mogłeś porwać mojego syna!
-Nie porwałem go!
-Uspokójcie się obaj!-wrzasnęła na nich Hera-Czasami nie chce mi się wierzyć ,że mamy jedną matkę.-westchnęła.
-Piorun ukradła Githany...-wskazałam na dziewczynę-A Avana nie porwał Zeus.-wtrąciłam się.
-Więc kto?-Posejdon skierował to pytanie do Avana.
-Nie zaczyna się zdania od więc.-mruknęła Atena.
-Ja...nie wiem.-westchnął chłopak-Nie pamiętam co się stało...
-To też Githany.-odezwała się Nidafiol.
Wszyscy obecni skierowali wzrok na nią ,Zeus chyba chciał coś powiedzieć ale widocznie wolał nie irytować już Hery.
-Zainicjowała wszystko ,wymyśliła misję dla Avana ,wszystkich zmyliła i poszła z nim ,później go zaatakowała i zabrała do nas ,na koniec zmieniając wygląd poinformowała was i kożystając z zamieszania ukradła Piorun.-wyjaśniła.
-Nadal nie rozumiem po co to było.-odezwał się Dionizos-Niepotrzebne zamieszanie z tą całą wojną ,żyć w spokoju już nie dacie ,tylko wiecznie tworzycie problemy...-zaczął narzekać.
Czy tylko ja mam ochotę zakleić mu usta na jakiś super trwały klej? Patrząc po innych obecnych w sali nie tylko ja miałam takie myśli.
-Sama do końca nie wiem po co to ,mówiono nam jak najmniej ,znałam tylko niektóre plany ,powiedziałam już wszystko.-przerwała mu Nidafiol i dzięki jej za to.
-Potrzebujemy tyle ,szczegółów ,ile tylko się da ,jeżeli nie masz nic przeciwko uwarzam ,że powinnaś się tu zatrzymać.-stwierdziła Atena.
-Zgodzę się jeżeli przysięgniecie ,że nie jest to podstęp.-odpowiedziała Nida.
-Przysięgam za wszystkich nas ,że nie mamy wobec ciebie złych zamiarów.-odpowiedziała bogini.
Nidafiol skinęła głową na znak zgody.
-Czyli już po wszystkim?-zapytałam z nadzieją.
-Tylko zwróćcie mi Piorun a Hermes zabierze was do obozu.-odpowiedział Zeus siadając na swoim tronie.
James podszedł do niego ,oddał broń i wrócił do nas. Do sali weszło kilku cyklopów i zabrało Githany.
-Hermesie ,dopilnuj żeby trafili do obozu.-mruknął Posejdon.
Facet o elfiej twarzy ,blond włosach i w skrzydlatych trampkach podszedł do nas i gestem nakazał iść za sobą. Wyszliśmy przed pałac i zatrzymaliśmy się.
-Zamknijcie oczy.-powiedział Hermes.
Chętnie wykonałam polecenie ,poczułam się jakby otaczała mnie przyjemnie ciepła mgiełka ,która uniosła mnie w powietrze. Po chwili znowu poczułam pod stopami podłogę. Otworzyłam oczy w obozowej stołówce. Przez okna wpadały pierwsze ,pomarańczowe promienie słońca ,dochodziła chyba czwarta rano. Usłyszałam kroki na schodach. Do pomieszczenia weszła zaspana Katherina a za nią jakiś cenatur.
-Dzieciaki...-westchnęła i uśmiechnęła się ze zmęczeniem.
-Przepraszam ,że tak was budzimy...-zaczął Ian.
-Nie budzicie ,odkąd bogowie zaczęli walczyć nie dało się spać.-uspokoiła go.
-Widzę ,że sobie poradziliście.-odezwał się centaur.
-Taa...a z kim rozmawiam?-zapytałam lekko zdezorientowana-Albo dobra ,może jak się wyśpię bo teraz i tak zapomnę...-ziewnęłam.
-Yhymm...to może wrócimy do domków...?-zaproponował James przeciągając się.
-Nawet o tym nie myśl ,wyglądacie jak siedem nieszczęść ,zostajecie tutaj.-stwierdziła Katherina.
Było mi obojęne gdzie miałam spać ,chciałam tylko odpocząć więc nic nie mówiąc dałam się zaprowadzić do łóżka. Praktycznie padłam na materac i natychmiast zasnęłam wtulając się w miękką poduszkę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I to uczucie ,kiedy już chyba z samego znudzenia stwierdza się ,że nie potrafisz pisać... Nie wiem jak jest z długością bo piszę z telefonu ,jeżeli jest krótki to wybaczcie.
PS. Nie mam pomysłu na tytuł rozdziału :x.

3 komentarze:

  1. Baaaardzo ciekawe powody i motywacja do pisania rozdziału :D To trzeba ci przyznać :P I - NIE TY LEPIEJ PISZESZ :P :* Dziękujęza dedykację - jestem zaszczycona! *o* ^^
    Teraz to mi namotałaś w głowie... Jednym zdaniem natchnęłaś mnie do rozmyśleń, że przecież ktoś za tą całą awanturą z piorunem i porwaniem musiał stać oprócz Githany! Ona nie mogła pracować sama dla siebie! o.O Będę główkować :P
    Hahha James z niebezpieczną bronią ♥ Kocham tą wizję <33 xd
    Ogarniają rodziców, muahahahahh :D
    Yey, Nidafiol wyrusza z nimi ;D Bardzo się cieszę, bo ją polubiłam :) Umiesz wpływać na myśli czytelników perfekcyjnie! Najpierw jej nienawidziłam xD
    Avan nie zarywaj do Des!! xD
    Stawianie się bogom i narażanie się na sfajczenie przez Zeusa zawsze spoko :D
    I znowu to powtórzę - GŁUPIA GITHANY!!!!!!!!
    Lądowanie w stołówce, lądowanie w stołówce, lądowanie w stołówce... :D Czyli będą spać w stołówce? :D Nie dziwię się xD Ja już bym w tej windzie jak jechali na Olimp zasnęła :p

    Ej, rozdział za krótki! Ale muszę ci wybaczyć z racji tego, że sama czasem nie piszę lepszych :P I KURDE UWIERZ, ŻE UMIESZ PISAĆ! Jesteś jedną z najlepszych bloggerek jaką spotkałam *_* To dla mnie zaszczyt móc wgl pisać tutaj komentarze <3 Jesteś greckim bogiem pisarstwa! Ale w odwrotnym znaczeniu niż Apollo <3 Ty masz wielki dar i wspaniale wyzwalasz go tu, w tym opowiadaniu! Pisz szybko nn :D Już się doczekać nie mogę :)
    Jeszcze nie dostałam komentarza u siebie, a baaaardzo mi na nim zależy :P Kocham cię i życzę ci maaaaasy weny na kolejne rozdziały! Pozdrów szatana ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O boziu boziu boziu ..... Jaram się TERAZ .. C'nie . ? :D No kurde no za krótko nooo ;/ ale i tak bosko więc jakoś mnie to nie przejeło xD Zgadzam się z Kath . Masz wielki wielki Dar <3
    Oddaj troszkę wyobraźni spoko? ♥
    Podsumowanie : Kocham kocham to co piszesz jestes moim mieszczem. *-* U ciebie tylko słodzić się da ....zal nie moge napisać hejta xD ♥
    Pozdrawiam i Zapraszam do mnie na prolog -> http://two-magicians.blogspot.com/ ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. *-* I am your father. xD :D
    Fenomenalny rozdział, siostro. ♥ Poza błędem ortograficznym jest cudownie. Kocham ten rozdział. ♥ Teksty Des są powalające. Przespać dwa dni? A z kim? xD :D Oj, Des, Des, jestem ciekawa co ty jeszcze namieszasz, siostro. *-* Czekam na kolejny rozdział i Niech moc będzie z Tobą. :D
    PS1 Następny kom będzie dłuższy._.
    PS2 Kocham cię i przestań jęczeć, że nie! :P

    OdpowiedzUsuń