Obudziłam się w moim łóżku obok kilku nowszych rysunków
,ciągle byłam ubrana we fioletową tunikę i czarne legginsy które miałam na
sobie poprzedniego dnia. Na zegarku była godzina jedenasta. No tak ,dzisiaj był
już pierwszy stycznia. Uśmiechnęłam się przypominając sobie wydarzenia z
ostatniego wieczoru.
Luke zabrał mnie na imprezę jednego z jego znajomych a przed
północą wyszliśmy do miasta pospacerować po ulicach. Zaczęliśmy rozmawiać
dopóki nie przerwało nam odliczanie do końca starego roku. Kiedy odliczanie
dobiegło końca a na niebie wybuchły tysiące sztucznych ogni Luke bez ostrzeżenia
mnie pocałował a ja nie ukrywałam ,że spodobało mi się. W końcu wyszło na to
,że drugi raz dałam mu drugą szansę.
Poszłam się umyć ,przebrałam w czarną koszulkę i jeansy a
później poszłam poszukać czegoś na śniadanie.
Jutro wszyscy wracali do Hogwartu ,pewnie Yuri mnie zabije
jak się dowie o Luke’u ale co mi tam. Jedyne co mi psuło nastrój to ,to ,że
dzisiaj Gremlin wracał do domu więc będę musiała znosić go przez jakiś czas ,no
i jeszcze rodzice. No ale co zrobię ,takie życie.
Niestety cała rodzinka wróciła szybciej niż się spodziewałam
,byli w domu już o trzynastej.
-No to ja idę.-mruknęłam kiedy brat wbiegł do pokoju a za
nim weszli moi rodzice.
-Dziwoląg!-zawołał Gremlin i spróbował rzucić we mnie
poduszką.
Uchyliłam się szybciej niż dzieciak wypuścił przedmiot z rąk
,nigdy wcześniej nie miałam takiego refleksu ale to mi się podobało. Zanim ktoś
zdążył coś więcej na mnie powiedzieć byłam już na schodach a po chwili
znalazłam się w swoim pokoju.
Tak ,miałam głupią nadzieję ,że chociaż będę miała spokój
,pfff…oczywiście Gremlin musiał przyjść mnie wkurzać.
-A patrz co babcia mi dała!-wołał pokazując jakieś zabawki
które guzik mnie obchodziły.
-Może chodź raz odpuścisz sobie udowadnianie swojej głupoty
i pójdziesz udawać aniołka przed rodzicami?-mruknęłam znad kartki na której coś
rysowałam.
-Bo co mi zrobisz?-dzieciak pokazał mi język.
-Naprawdę chcesz wiedzieć?
-Nic mi nie zrobisz ,nie pozwolą ci bo wywalą cię ze szkoły!
Taaa ,jasne ,już się boję. Wyciągnęłam rękę przed siebie i
wysłałam na dzieciaka strumień powietrza. Uśmiechnęłam się z satysfakcją kiedy
Gremlin wylądował kilka metrów dalej z głośnym hukiem.
-Na przyszłość ,z boskimi dziećmi się nie zaczyna.-mruknęłam
i wróciłam do rysowania.
***
Udało mi się przeżyć ten niecały dzień z moją rodziną i
nikogo nie udusić. Następnego dnia zabrałam moje rzeczy i poszłam do Jamesa
,byliśmy już wcześniej umówieni ,że rano do niego przychodzę i razem idziemy na
pociąg.
Na dworcu spotkaliśmy Arona a po chwili ,praktycznie z nikąd
,wyskoczyła Yuri.
-Rany ,znowu przyzwyczajać się do zimna.-poskarżyła się.
-Oj biedna jesteś.-Aron przewrócił oczami a Yuri trzepnęła
go w ramię.
-Wy macie problemy.-westchnęłam.
-No to lepiej powiedzcie co u was słychać?-odpowiedział
Aron.
Wymieniłam z Jamesem spojrzenia ,już wcześniej
zastanawialiśmy się czy powinniśmy im mówić o tym ,kim jesteśmy.
-W pociągu.-powiedziałam.
Aron i Yuri poszli zająć nam przedział.
-Co chcesz im powiedzieć?-spytał James.
-Zobaczysz.-odpowiedziałam i też wsiedliśmy do pociągu.
***
-ŻE CO?!-wrzasnęła na mnie Yuri.
-O rany…uspokój się.-jęknęłam.
-Nie ,nie uspokoję się ,w ogóle cię nie rozumiem!-zawołała
Koreanka.
Taa…chyba mówienie jej o Luke’u było błędem.
-Nie musisz się tak martwić ,jak znowu coś odwali skopię go
tak ,że przez miesiąc się nie pozbiera.-powiedziałam.
-Yhm…-mruknęła z powątpieniem dziewczyna.
-Zmieńmy temat.-poprosił James.
-Dobra ,jak tam święta?-spytał Aron.
-Jak zawsze.-powiedziałam równo z Jamesem.
Yuri i Aron popatrzyli na nas pytająco.
-Już wierzę.-mruknęła Koreanka.
-No to fajnie ,cieszę się.-James się wyszczerzył.
-Wy dwoje coś ukrywacie.-stwierdził Aron przenosząc wzrok z
Jamesa na mnie.
-Po co mielibyśmy coś przed wami ukrywać?-skłamałam.
Nie chcieliśmy mówić Aronowi i Yuri i tych wszystkich bogach
,mitach i potworach ,nie chcieliśmy ich w to wciągać.
-Des ,wiem kiedy czegoś nie chcesz mówić.-westchnęła Yuri.
Nieświadomie powiedziałam cos w innym języku a na twarzach
Yuri i Arona pojawił się pusty wyraz który po chwili zniknął.
-To o czym gadaliśmy?-zapytała Yuri jakby nagle zapomniała o
czym mówiliśmy.
-Co robiliśmy w święta.-odpowiedziałam.
-No a teraz jest wasza kolej.-dodał James.
***
W Hogwarcie byliśmy wieczorem. Na kolacji McGonagall
wygłosiła jakieś krótkie przemówienie ,dotarły do mnie tylko pierwsze słowa :
„Cieszę się widząc was wszystkich…” ,no i mózg mi się wyłączył.
Po kolacji poszliśmy do naszych dormitoriów. Zdziwiłam się
widząc na moim łóżku małą paczkę ,szybko ja schowałam żeby nikt nie zadawał
zbędnych pytań. Kiedy wszystkie dziewczyny zasnęły zeszłam do pokoju wspólnego
żeby zobaczyć co było w małym pakunku.
Usiadłam na kanapie i zajrzałam do pudełka. W środku były
dwie srebrne wsuwki do włosów ,jedna dłuższa ,druga krótsza. Wzięłam je do rąk
ale kiedy tylko to zrobiłam wsuwki zmieniły się w dwie szpilki do włosów ,były
dość grube ,jedna była ostro zakończona z dwóch strona a druga tylko z jednej.
Metal nie był na nich do końca płaski ,na tej dłuższej ,o dwóch ostrych końcach
były trzy małe przyciski ,na drugiej tylko jeden. Z ciekawości wcisnęłam jeden
z tych trzech na dłuższej szpilce która po chwili zmieniła się w dwa połączone
rękojeściami miecze. Broń idealnie dopasowywała się do moich dłoni ,jakby była
stworzona specjalnie dla mnie ,co mogło być prawdą.
***
Następnego dnia były już normalne lekcje ,na obronie przed
czarna magią profesor Nyks poprosił mnie i Jamesa o zostanie w klasie na
przerwie.
-Powodzenia.-powiedziała do nas Yuri i wyszła z klasy.
-No więc…?-zapytałam kiedy już wszyscy inni uczniowie
wyszli.
-Przyjdźcie tu dzisiaj o szesnastej ,musicie jak najszybciej
zacząć się uczyć.-powiedział Perseusz.
-I to tak będzie codziennie?-spytał James.
-Tylko w poniedziałki i czasem w piątki ,pasuje
wam?-odpowiedział Percy.
-No raczej tak.-powiedziałam.
-To dobrze ,a teraz lećcie na przerwę.-odpowiedział
nauczyciel.
Poszliśmy do Wielkiej Sali na obiad po którym „porwał” mnie
Luke. Wyszłam z chłopakiem na błonia i usiadłam z nim pod drzewem.
-Spotkamy się popołudniu?-zapytał niebieskooki.
-Dzisiaj nie mogę ,będę miała zajęty każdy poniedziałek ,ale
później jestem wolna.-odpowiedziałam.
-A co robisz?
Wiesz ,uczę się jak używać mocy półboga. Tak ,pewnie ,bo on
mi uwierzy.
-Nic takiego.-skłamałam.
Nie znoszę okłamywać ludzi na których mi zależy ,ale co miałam powiedzieć?
-To nie może być nic bo jednak jest ,a jak coś jest to musi
być czymś.-stwierdził Krukon.
-Luke…nie mogę powiedzieć.-westchnęłam.
-Czemu?
-No bo…ja po prostu nie mogę.
-Nie ufasz mi?
-Ufam ,jakbym mogła to bym ci powiedziała ale to nie zależy
ode mnie.
Tylko od tego ,że jak się dowiesz możesz mieć przejebane
,dokończyłam w myślach.
-Nie gniewasz się?-spytałam.
-Skoro to od ciebie nie zależy to nie mogę być zły.
Blondyn pocałował mnie w czoło. Całą chwilę popsuł dzwonek
na lekcje.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem ,że długo nie pisałam ,że notka jest krótka ale mój
cudowny ojciec wywala mnie o 22 od komputera i traktuje jak jakieś dziecko
,chce mi mówić kiedy mam iść spać -.-. Postaram się jeszcze jutro coś napisać
ale nie wiem co z tego wyjdzie. Przy okazji do pewnej „mądrej” osoby która
postanowiła mi napisać w komentarzu ,że mam iść umrzeć ,sama idź umrzyj ,skoro
masz tak nudne życie ,że starasz się niszczyć moje to widać ,że nie masz
pojęcia co ze sobą zrobić ,nie mam zamiaru się przejmować takimi wpisami ,nie
jestem na tak niskim poziomie.
o.O jak ktoś może pisać takie żałosne komentarze? ;/ jestem w szoku.
OdpowiedzUsuńo jak dobrze było przeczytać kolejny rozdział Twojego opowiadania ;) <3 oczywiście mi się podoba :D
Dzień dobry wieczór ;P
OdpowiedzUsuńZapraszam na Rozdział VIII
http://lunalevin.blog.pl/
<3<3<3
Witam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://lunalevin.blog.pl/ <--- Rozdział IX :D
Zapraszam <3<3<3