Wiecie z jakiej serii jest ta trójca? :> Bo ja osobiście zakochałam się w książkach o nich tak mocno jak w serii o Harrym =).
Cały obiad siedziałam jak na szpilkach ,coś mi mówiło ,że ma
się stać coś złego. Po obiedzie wszyscy poszli do salonu i zaczęły się rozmowy
,mnie zagadała Lily ale zauważyłam ,że James przysłuchuje się rozmowie swojego
ojca z Ronem.
-On jest do ciebie naprawdę podobny.-stwierdził wuj Jamesa.
-Wszyscy tak mówią.-powiedział Harry.
-No bo to prawda ,popatrz na Ala i przypomnij sobie siebie w
jego wieku ,charaktery też macie podobne.
James lekko ,prawie niezauważalnie się skrzywił.
-Idę się przejść.-mruknął i wyszedł z pokoju.
Coś mi kazało pobiec za przyjacielem ,powiedziałam Lily ,że
muszę pogadać z Jamesem i wybiegłam z pokoju. Nie założyłam kurtki tylko w biegu
wciągnęłam bluzę ,buty też założyłam w pośpiechu i wybiegłam z Nory. Zobaczyłam
Jamesa wchodzącego po niedalekim wzgórzu i jak najszybciej go dogoniłam.
-Hej ,poczekaj!-zawolałam za chłopakiem.
Potter nie odpowiedział ,staną na szczycie pagórka i kopną
małą zaspę.
-James ,co jest?-zapytałam stając naprzeciwko chłopaka.
Popatrzył na mnie smętnym wzrokiem i znowu kopna śnieg.
-Słyszałaś ich?-zapytał cicho-Ciągle mówią jaki Al jest
podobny do taty ,zachwycają się nim ,o mnie nic nie mówią.-mrukną.
-Ale co w tym złego ,że nie jesteś kopią swojego
ojca?-spytałam.
-To ,że ludzie ciągle gadają tylko o Albusie ,nikt nie widzi
jak się staram ,ciągle tylko on ,zaraz zostanie nowym wybrańcem a ja będę tym
który nie robi nic innego tylko wkurza McGonagall.-odpowiedział James.
-I właśnie za to ja i reszta cię lubimy ,jesteś taki jaki
chcesz a nie jakim cię widza ludzie.-uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Ale weź na to popatrz inaczej ,Albus to drugi tata ,a Lily
jest taka jak mama ,a ja jestem no…no nie wiem ,taki inny ,jakbym urwał się z
innego świata.
-Hej ,ja też jestem z zupełnie innej planety ,to właśnie
jest dobre ,możemy być sobą i nikt nam tego nie zabroni ,nikt nie może nam
powiedzieć jacy mamy być bo nikt tego nie wie. James ,ja wiem ,że to jest
trudne ,to bycie niewidzialnym ,nie wiedzieć skąd się znalazło w swojej
rodzinie ,ale to naprawdę nie jest złe ,kiedyś sam się
przekonasz.-powiedziałam.
Może rozmawialibyśmy dłużej ale w tej chwili zobaczyłam ,że
na pagórku obok ,od którego zaczynał rosnąć las ,ktoś jest i może bym to olała
gdyby postać nie przypominała dziewczyny którą widziałam w oknie podczas
obiadu.
Nie myśląc o niczym pobiegłam w tamtą stronę a James ruszył
za mną. Zamiast pobiec prosto do dziewczyny schowaliśmy się między drzewami
,dopiero teraz mogłam się jej przyjrzeć dokładniej. Oczy były w całości
ciemnofioletowe ,na plecach miała skrzydła smoka ,żyłki na nich były z metalu a
błona z jakiegoś czarnego ,błyszczącego materiału ,może jakaś odmiana inna metalu ,z głowy wyrastały jej uszy jakiegoś
kota ,ręce miała pokryte łuskami a palce zakończone szponami ale najdziwniejszą
rzeczą było to ,że miała gadzi ogon. Mózg mi mówił ,że to demonica. Słyszeliśmy
,że z kimś się kłóci ,z kimś kogo tu nie było nie miała niczego przez co
mogłaby rozmawiać ,mówiła do powietrza ale po chwili usłyszałam ,że powietrze
odpowiedziało ,w języku którego nie znałam ale odpowiedziało.
-Jak sobie chcesz!-wrzasnęła wyrzucając ręce w górę i
zaczęła iść w naszą stronę.
-Co robimy?-szepną James.
Pokręciłam głową próbując zasygnalizować ,że nie wiem.
Demonica zatrzymała się przed drzewami za którymi się
chowaliśmy i sięgnęła jedną ręką do czegoś co miała na plecach ,później
wyciągnęła drugą rękę a kiedy już mogłam zobaczyć co tam trzyma zachciało mi
się uciekać. W rękach miała dwa miecze z czarnego metalu ,powietrze dookoła
nich drgało i roztaczał się przy nich czarno-zielony dym ,raz jedno z ostrzy dotknęło
niższej gałęzi jednego z drzew a ona od razu wyschła ,poczerniała i upadła na
ziemię po chwili zmieniając się w kupkę czarnego prochu. Demonica podeszła
jeszcze bliżej i kiedy chciała nas trafić swoja bronią uciekliśmy.
-Jednak mój brat miał rację.-mruknęła do siebie a później
spojrzała na nas fioletowymi oczami-Uciekliście Thiagowi ale mi nie.-warknęła
patrząc prosto na mnie.
Cofnęłam się o następne parę kroków i poślizgnęłam się na śniegu
co skończyło się twardym upadkiem. Demonica rzuciła się w moją stronę
,zasłoniłam się rękami jakby to miało mnie ochronić przed śmiercionośnym
ostrzem i wtedy stało się. Płatki śniegu uniosły się z zmieni i zawirowały dookoła
mnie tworząc tarczę przed napastniczką ,był tylko jeden minus ,teraz to James
był zagrożony. Chłopak stał jak wryty kiedy demonica się do niego zbliżała ale
kiedy miała w niego uderzyć on wyskoczył w górę i…i zaczął latać ,tak po prostu
,jakby to było całkiem naturalne. Potter zawisł w powietrzu ale dziewczyna
zrobiła użytek ze swoich skrzydeł i po chwili była już prawie na wysokości Jamesa.
-Nie!-wrzasnęłam i zrobiłam jakiś dziwny ruch rękami ,sama
nie wiedziałam czemu ale zrobiłam i skrzydła demonicy zajęły się ogniem.
Upadła na śnieg i ugasiła skrzydła ale na pewno już dzisiaj
nigdzie nie poleci. Warknęła podnosząc się z ziemi i znowu ruszyła w moja
stronę ale zamiast zaatakować stanęła w miejscu bo usłyszeliśmy czyjeś głosy ,nie
należały do nikogo z rodziny Jamesa ,tylko ,chociaż sama w to nie wierzyłam ,naszych
nauczycieli eliksirów i obrony przed czarna magią. Z lasu wybiegli profesor
Nyks i profesor Lung.
-Zostaw ich!-krzyknęłam profesor Lung.
Demonica nie posłuchała ,znowu się na mnie rzuciła ale
odskoczyłam na bok.
-Nidafiol!-warknął profesor Nyks.
Nagle całą okolicę rozświetlił piorun który…który wyszedł z
dłoni zaskoczonego Jamesa.
-Co jest na gacie Merlina!-zawołał chłopak.
-Destiny!-zawołała mnie profesor Lung i rzuciła w moją
stronę mały ,podłużny ,błyszczący przedmiot w kształcie walca.
Złapałam przedmiot jednym ruchem ręki dzięki instynktowi
szukającej. W lesie rozległy się inne głosy ,tym razem należące do rodziców
Jamesa.
Na przedmiocie od nauczycielki eliksirów był mały przycisk
,instynktownie go nacisnęłam i pojawiło się długie ,błyszczące ostrze
roztaczające niebieskawą poświatę. Demonica znowu zaatakowała ale tym razem nie
uciekłam tylko zaczęłam walczyć ,czułam ,że w mieczach napastniczki wiruje czyste
zło od którego robiło mi się zimniej za każdym razem kiedy zbliżyło się do mnie
,czułam się tak jakby próbowało wyrwać ze mnie duszę.
Na miejscy pojawili się Harry i Ginny z wyciągniętymi
różdżkami.
-Nie ,to jej walka.-powiedział do nich profesor Nyks kiedy
spróbowali wypowiedzieć zaklęcia.
-Ona ją zabije!-zawołała mama Jamesa-Poza tym ,czemu mój syn
lata?!
-Wszystko wyjaśnimy.-odpowiedziała profesor Lung-A o młodą
nie musicie się martwić ,umie walczyć tylko o tym nie wie.-dodała ale chyba
nikogo nie uspokoiła.
Odbiłam kilka uderzeń mieczy tej całej Nidafiol ,odtoczyłam się
na bok i tym razem ja ją zaatakowałam rozcinając jej ramię z którego zamiast
krwi popłynęła czarna ciecz jednak to jej nie powstrzymało ,znowu mnie
zaatakowała. Odbijałyśmy swoje ciosy i atakowałyśmy się jak w jakimś dzikim
tańcu ,moje ciało samo wiedziało co ma robić ,mózg jakby się odłączył. Kiedy udałobym
się przebić Nidafiol na wylot ona rozpłynęła się w chmurę czarnego dymu i zniknęła
,może to i lepiej ,nie jestem pewna co bym zrobiła po zabiciu kogoś.
Stałam w jednym miejscu przez kilka długich minut i
oddychałam ciężko ,miecz opuściłam ,odnalazłam na rękojeści przycisk i znowu
zmienił się w mały ,metalowy walec.
-Destiny.-James zleciał niżej ale i tak był wysoko-Eee…ktoś
mi powie jak mam wylądować?
-Po prostu zleć na dół.-odpowiedziała profesor Lung.
No tak ,muszę jej oddać broń.
Podeszłam do nauczycielki i chciałam oddać metalowy
przedmiot.
-Oddasz mi go po przerwie świątecznej ,może ci się jeszcze
przydać.-powiedziała.
-Eee…skoro tak pani mówi.-mruknęłam i schowałam przedmiot do
kieszeni w spodniach.
James spróbował wylądować i prawie mu się udało ,tylko ,że
spadł tyłkiem na ziemię.
-Może nam ktoś wyjaśnić co się tu dzieje?-wtrąciła
roztrzęsiona Ginny.
-No ja też chciałabym wiedzieć jaką kosmitka
jestem.-powiedziałam.
-Nie jesteś kosmitką Destiny ,wszystko wyjaśnimy ,tylko
przydałoby się pójść gdzieś ,gdzie będzie cieplej.-odpowiedział profesor Nyks.
Wszyscy wróciliśmy do Nory w której czekała reszta rodziny
Potterów ,okazało się ,że kiedy James wyczarował błyskawicę było to widoczne
nie tylko w lesie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i znowu urywam. Notka jest dopiero teraz bo moja „siostra”
zagadała mnie na gg dzięki czemu wymyśliłam jakąś krótką historię o połączeni
Gwiezdnych Wojen i mojej ukochanej sagi stworzonej przez Panią Rowling ,niedługo wymyślę ostatni odcinek „Mody
na sukces” nie oglądając w ogóle tego serialu. Pozdrawiam wszystkich ,którzy
ciągle wytrzymują z moją rąbniętą wyobraźnią. Rozdział dedykuję mojej nowej
fance ,Lunie ;). Może jeszcze dzisiaj
napisze to info o mnie ;D.