niedziela, 28 października 2012

11.Czy ja jestem kosmitką?


Wiecie z jakiej serii jest ta trójca? :> Bo ja osobiście zakochałam się w książkach o nich tak mocno jak w serii o Harrym =).


Cały obiad siedziałam jak na szpilkach ,coś mi mówiło ,że ma się stać coś złego. Po obiedzie wszyscy poszli do salonu i zaczęły się rozmowy ,mnie zagadała Lily ale zauważyłam ,że James przysłuchuje się rozmowie swojego ojca z Ronem.
-On jest do ciebie naprawdę podobny.-stwierdził wuj Jamesa.
-Wszyscy tak mówią.-powiedział Harry.
-No bo to prawda ,popatrz na Ala i przypomnij sobie siebie w jego wieku ,charaktery też macie podobne.
James lekko ,prawie niezauważalnie się skrzywił.
-Idę się przejść.-mruknął i wyszedł z pokoju.
Coś mi kazało pobiec za przyjacielem ,powiedziałam Lily ,że muszę pogadać z Jamesem i wybiegłam z pokoju. Nie założyłam kurtki tylko w biegu wciągnęłam bluzę ,buty też założyłam w pośpiechu i wybiegłam z Nory. Zobaczyłam Jamesa wchodzącego po niedalekim wzgórzu i jak najszybciej go dogoniłam.
-Hej ,poczekaj!-zawolałam za chłopakiem.
Potter nie odpowiedział ,staną na szczycie pagórka i kopną małą zaspę.
-James ,co jest?-zapytałam stając naprzeciwko chłopaka.
Popatrzył na mnie smętnym wzrokiem i znowu kopna śnieg.
-Słyszałaś ich?-zapytał cicho-Ciągle mówią jaki Al jest podobny do taty ,zachwycają się nim ,o mnie nic nie mówią.-mrukną.
-Ale co w tym złego ,że nie jesteś kopią swojego ojca?-spytałam.
-To ,że ludzie ciągle gadają tylko o Albusie ,nikt nie widzi jak się staram ,ciągle tylko on ,zaraz zostanie nowym wybrańcem a ja będę tym który nie robi nic innego tylko wkurza McGonagall.-odpowiedział James.
-I właśnie za to ja i reszta cię lubimy ,jesteś taki jaki chcesz a nie jakim cię widza ludzie.-uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Ale weź na to popatrz inaczej ,Albus to drugi tata ,a Lily jest taka jak mama ,a ja jestem no…no nie wiem ,taki inny ,jakbym urwał się z innego świata.
-Hej ,ja też jestem z zupełnie innej planety ,to właśnie jest dobre ,możemy być sobą i nikt nam tego nie zabroni ,nikt nie może nam powiedzieć jacy mamy być bo nikt tego nie wie. James ,ja wiem ,że to jest trudne ,to bycie niewidzialnym ,nie wiedzieć skąd się znalazło w swojej rodzinie ,ale to naprawdę nie jest złe ,kiedyś sam się przekonasz.-powiedziałam.
Może rozmawialibyśmy dłużej ale w tej chwili zobaczyłam ,że na pagórku obok ,od którego zaczynał rosnąć las ,ktoś jest i może bym to olała gdyby postać nie przypominała dziewczyny którą widziałam w oknie podczas obiadu.
Nie myśląc o niczym pobiegłam w tamtą stronę a James ruszył za mną. Zamiast pobiec prosto do dziewczyny schowaliśmy się między drzewami ,dopiero teraz mogłam się jej przyjrzeć dokładniej. Oczy były w całości ciemnofioletowe ,na plecach miała skrzydła smoka ,żyłki na nich były z metalu a błona z jakiegoś czarnego ,błyszczącego materiału ,może jakaś odmiana  inna metalu ,z głowy wyrastały jej uszy jakiegoś kota ,ręce miała pokryte łuskami a palce zakończone szponami ale najdziwniejszą rzeczą było to ,że miała gadzi ogon. Mózg mi mówił ,że to demonica. Słyszeliśmy ,że z kimś się kłóci ,z kimś kogo tu nie było nie miała niczego przez co mogłaby rozmawiać ,mówiła do powietrza ale po chwili usłyszałam ,że powietrze odpowiedziało ,w języku którego nie znałam ale odpowiedziało.
-Jak sobie chcesz!-wrzasnęła wyrzucając ręce w górę i zaczęła iść w naszą stronę.
-Co robimy?-szepną James.
Pokręciłam głową próbując zasygnalizować ,że nie wiem.
Demonica zatrzymała się przed drzewami za którymi się chowaliśmy i sięgnęła jedną ręką do czegoś co miała na plecach ,później wyciągnęła drugą rękę a kiedy już mogłam zobaczyć co tam trzyma zachciało mi się uciekać. W rękach miała dwa miecze z czarnego metalu ,powietrze dookoła nich drgało i roztaczał się przy nich czarno-zielony dym ,raz jedno z ostrzy dotknęło niższej gałęzi jednego z drzew a ona od razu wyschła ,poczerniała i upadła na ziemię po chwili zmieniając się w kupkę czarnego prochu. Demonica podeszła jeszcze bliżej i kiedy chciała nas trafić swoja bronią uciekliśmy.
-Jednak mój brat miał rację.-mruknęła do siebie a później spojrzała na nas fioletowymi oczami-Uciekliście Thiagowi ale mi nie.-warknęła patrząc prosto na mnie.
Cofnęłam się o następne parę kroków i poślizgnęłam się na śniegu co skończyło się twardym upadkiem. Demonica rzuciła się w moją stronę ,zasłoniłam się rękami jakby to miało mnie ochronić przed śmiercionośnym ostrzem i wtedy stało się. Płatki śniegu uniosły się z zmieni i zawirowały dookoła mnie tworząc tarczę przed napastniczką ,był tylko jeden minus ,teraz to James był zagrożony. Chłopak stał jak wryty kiedy demonica się do niego zbliżała ale kiedy miała w niego uderzyć on wyskoczył w górę i…i zaczął latać ,tak po prostu ,jakby to było całkiem naturalne. Potter zawisł w powietrzu ale dziewczyna zrobiła użytek ze swoich skrzydeł i po chwili była już prawie na wysokości Jamesa.
-Nie!-wrzasnęłam i zrobiłam jakiś dziwny ruch rękami ,sama nie wiedziałam czemu ale zrobiłam i skrzydła demonicy zajęły się ogniem.
Upadła na śnieg i ugasiła skrzydła ale na pewno już dzisiaj nigdzie nie poleci. Warknęła podnosząc się z ziemi i znowu ruszyła w moja stronę ale zamiast zaatakować stanęła w miejscu bo usłyszeliśmy czyjeś głosy ,nie należały do nikogo z rodziny Jamesa ,tylko ,chociaż sama w to nie wierzyłam ,naszych nauczycieli eliksirów i obrony przed czarna magią. Z lasu wybiegli profesor Nyks i profesor Lung.
-Zostaw ich!-krzyknęłam profesor Lung.
Demonica nie posłuchała ,znowu się na mnie rzuciła ale odskoczyłam na bok.
-Nidafiol!-warknął profesor Nyks.
Nagle całą okolicę rozświetlił piorun który…który wyszedł z dłoni zaskoczonego Jamesa.
-Co jest na gacie Merlina!-zawołał chłopak.
-Destiny!-zawołała mnie profesor Lung i rzuciła w moją stronę mały ,podłużny ,błyszczący przedmiot w kształcie walca.
Złapałam przedmiot jednym ruchem ręki dzięki instynktowi szukającej. W lesie rozległy się inne głosy ,tym razem należące do rodziców Jamesa.
Na przedmiocie od nauczycielki eliksirów był mały przycisk ,instynktownie go nacisnęłam i pojawiło się długie ,błyszczące ostrze roztaczające niebieskawą poświatę. Demonica znowu zaatakowała ale tym razem nie uciekłam tylko zaczęłam walczyć ,czułam ,że w mieczach napastniczki wiruje czyste zło od którego robiło mi się zimniej za każdym razem kiedy zbliżyło się do mnie ,czułam się tak jakby próbowało wyrwać ze mnie duszę.
Na miejscy pojawili się Harry i Ginny z wyciągniętymi różdżkami.
-Nie ,to jej walka.-powiedział do nich profesor Nyks kiedy spróbowali wypowiedzieć zaklęcia.
-Ona ją zabije!-zawołała mama Jamesa-Poza tym ,czemu mój syn lata?!
-Wszystko wyjaśnimy.-odpowiedziała profesor Lung-A o młodą nie musicie się martwić ,umie walczyć tylko o tym nie wie.-dodała ale chyba nikogo nie uspokoiła.
Odbiłam kilka uderzeń mieczy tej całej Nidafiol ,odtoczyłam się na bok i tym razem ja ją zaatakowałam rozcinając jej ramię z którego zamiast krwi popłynęła czarna ciecz jednak to jej nie powstrzymało ,znowu mnie zaatakowała. Odbijałyśmy swoje ciosy i atakowałyśmy się jak w jakimś dzikim tańcu ,moje ciało samo wiedziało co ma robić ,mózg jakby się odłączył. Kiedy udałobym się przebić Nidafiol na wylot ona rozpłynęła się w chmurę czarnego dymu i zniknęła ,może to i lepiej ,nie jestem pewna co bym zrobiła po zabiciu kogoś.
Stałam w jednym miejscu przez kilka długich minut i oddychałam ciężko ,miecz opuściłam ,odnalazłam na rękojeści przycisk i znowu zmienił się w mały ,metalowy walec.
-Destiny.-James zleciał niżej ale i tak był wysoko-Eee…ktoś mi powie jak mam wylądować?
-Po prostu zleć na dół.-odpowiedziała profesor Lung.
No tak ,muszę jej oddać broń.
Podeszłam do nauczycielki i chciałam oddać metalowy przedmiot.
-Oddasz mi go po przerwie świątecznej ,może ci się jeszcze przydać.-powiedziała.
-Eee…skoro tak pani mówi.-mruknęłam i schowałam przedmiot do kieszeni w spodniach.
James spróbował wylądować i prawie mu się udało ,tylko ,że spadł tyłkiem na ziemię.
-Może nam ktoś wyjaśnić co się tu dzieje?-wtrąciła roztrzęsiona Ginny.
-No ja też chciałabym wiedzieć jaką kosmitka jestem.-powiedziałam.
-Nie jesteś kosmitką Destiny ,wszystko wyjaśnimy ,tylko przydałoby się pójść gdzieś ,gdzie będzie cieplej.-odpowiedział profesor Nyks.
Wszyscy wróciliśmy do Nory w której czekała reszta rodziny Potterów ,okazało się ,że kiedy James wyczarował błyskawicę było to widoczne nie tylko w lesie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i znowu urywam. Notka jest dopiero teraz bo moja „siostra” zagadała mnie na gg dzięki czemu wymyśliłam jakąś krótką historię o połączeni Gwiezdnych Wojen i mojej ukochanej sagi stworzonej przez Panią  Rowling ,niedługo wymyślę ostatni odcinek „Mody na sukces” nie oglądając w ogóle tego serialu. Pozdrawiam wszystkich ,którzy ciągle wytrzymują z moją rąbniętą wyobraźnią. Rozdział dedykuję mojej nowej fance ,Lunie ;).  Może jeszcze dzisiaj napisze to info o mnie ;D.                     

5 komentarzy:

  1. Dzięki za dedykacje <3
    Rozdział jak zwykle świetny :D już nie mogę się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  2. http://besty.pl/1748874 jak to zobaczyłam, od razu pomyślałam o Destiny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo ,a ja nawet wiem z jakiego teledysku to jest ^^.

      Usuń
  3. Ej komentowałam i sie nie dodało ;cc No w każdym razie : uwielbiam cię :33 Jesteś bezbłędna, cudowna i wspaniała!!! (Ile razy już to pisałam? o.O xD) No bo taka prawda :] Jestem zachwycona! Ale zabiję cię za to urywanie xd Chociaż zbudowałaś takie pozytywne napięcie, że ci wybaczam :> Ej, ja już chcę szybko kolejny! A co do "Złodzieja Pioruna" - Me Gustaaa ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. tez kocham ta serie <3 swietnie piszesz ;>

    OdpowiedzUsuń