piątek, 26 października 2012

9."Nic na to nie poradzę ,podobasz mi się"


No to na początek parę słów wyjaśnienia co do tej notki ,po pierwsze w tej historii dzieci Potterów rodzą się kilka lat wcześniej niż jest to podane w książce ,James i Destiny urodzili się w 2001 roku ,po drugie nie wiem skąd wzięła mi się końcówka notki ,po prostu jestem fanką 1D i chyba nie mogłam się powstrzymać ,no i to by było na tyle ;).


Październik miną tak jak zawsze ,nauka ,głupie wypracowania ,wkurzający Luke i kilka szlabanów za dręczenie Ślizgonów ,tylko ,że od dnia w którym obudziłam się  w skrzydle szpitalnym miałam wrażenie ,że mam jakieś dziury w  pamięci ,jakby to ,że dostałam tłuczkiem na meczu nie było prawdą a do szpitala trafiłam z innego powodu. Miałam różne sny ,raz ,że z kimś walczyłam ,później chłopak o metalowych skrzydłach ale najdziwniejszy z tych wszystkich snów był ten ,w którym z własnej nieprzymuszonej woli pocałowałam Luke’a i mało tego ,podobało mi się to.
W jedną z listopadowych niedziel Yuri ,James i Aron byli zawaleni pracą domową a ja już nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić ,na którym boku leżeć ,jak siedzieć ,nie mogłam wytrzymać w jednym miejscu dłużej niż dwie minuty.
-Idę się przejść.-mruknęłam do przyjaciół i wyszłam z wierzy Gryffindoru.
Wyszłam na błonia na których dzieciaki z pierwszych i drugich klas bawiły się wśród stert liści. Uśmiechnęłam się pod nosem widząc jak jakaś dziewczynka wskakuje w kupkę pomarańczowo-czerwonych liści i wybucha śmiechem przewracając się. Brakowało mi takiej niewinności ,ja nigdy taka nie byłam ,wcześnie musiałam nauczyć się sama sobie radzić ale nie przez to ,że byłam z biednej rodziny czy coś podobnego ,moi rodzice mieli mnóstwo pieniędzy ,tylko ,że dla nich nigdy nie istniałam ,zawsze było coś ważniejszego ,młodszy brat uważany przez nich za ósmy cud świata ,praca ,znajomi i wszystko ale nie ja. Niby dostawałam to o co prosiłam ale zawsze musiałam najpierw zwrócić na siebie uwagę i zawsze to musiało być coś dużego ,nawet raz zafarbowałam sobie włosy na wszystkie kolory tęczy eliksirem ale to i tak nie wystarczyło ,a mój brat…phi ,wystarczyło ,że raz o czymś powiedział i już to miał ,teraz już nie prosiłam ,sama to sobie załatwiałam ,wystarczyło pogadać ze znajomymi żeby mi pomogli.
-No hej złotowłosa.-nagle wpadłam na Luke’a.
-Dobra ,przepraszam ,zamyśliłam się ,a teraz na razie.-powiedziałam i chciałam odejść ale chłopak mnie zatrzymał-No co?-jęknełam.
-Czemu jesteś sama?
-Bo reszta robi lekcje.
-A o czym myślałaś?
-A co ,to przesłuchanie?
-Nie ,po prostu się martwię.
-Taaa jasne ,przykro mi ale nie wierzę.
-Mówię poważnie Destiny.
Nie wiem jak to się stało ale opowiedziałam mu o wszystkich moich problemach ,o dziurach w pamięci ,o rodzinie mającej mnie głęboko gdzieś ,mówiłam to co mi ślina na język przyniosła a Luke słuchał.
-Wiesz ,raczej ci to nie pomoże ale ja też mam wrażenie ,że coś się stało a coś nie ,gadałem z innymi i niektórym też się tak wydaje ,a co do twojej rodziny to są po prostu ślepi skoro nie widzą jaką cudowną osobą jesteś.-powiedział blondyn i szczerze się uśmiechną.
-Ja czasami mam wrażenie ,że do nich nie pasuję ,i nie tylko przez to ,że oni są mugolami a ja nie ,nie przez wygląd ,tylko wydaje mi się ,że tak naprawdę nie jestem ich córką ,jakbym była z jakiegoś innego świata.
-No raczej nie jesteś z tego ,anioły pochodzą z nieba.
Kurde ,czemu on nagle zaczął wydawać mi się taki słodki?!
-Daj sobie już z tym spokój.-westchnęłam.
-Nic na to nie poradzę ,podobasz mi się.
-Nie rozumiem cię ,nie jestem ładna ani nic podobnego ,tylko taka przeciętna.
-Właśnie nie jesteś przeciętna ,poza tym nigdy nie spotkałem dziewczyny o takim charakterze jak twój.
-A ile dziewczyn już to słyszało?
-Dobra ,rozumiem ,byłem okropny ,i może nie jesteś pierwszą dziewczyną która to słyszy ale jesteś jedyną która to słyszy i to jest całkowicie szczere i nie mówię ci tego ostatni raz tak jak innym ,lubię cię taką ,jaka jesteś.-przyznał Krukon.
-Sama już nie wiem co o tobie myślę.-westchnęłam-Uparty jesteś.
-Ty też taka jesteś i za to ,miedzy innymi ,mi się podobasz.
-Wiesz ,muszę już iść ,reszta pewnie już skończyła zadania i będą mnie szukać.-stwierdziłam-Dzięki.-dodałam ,przytuliłam go krótko i uciekłam do zamku.
Listopad miną też całkiem normalnie z tą różnicą ,że teraz już nie uciekałam od Luke’a ,może nawet trochę zaczęliśmy się do siebie zbliżać ale to na pewno nie było tak jak w zeszłym roku ,gadałam z nim i na tym się kończyło.
Od grudnia pogoda się zmieniła ,śnieg padał praktycznie codziennie ,z opieki nad magicznymi stworzeniami wracaliśmy mokrzy od wojny na śnieżki. Poza tym trzeba było zdecydować czy chce się zostać w szkole na święta a ja sama nie wiedziałam czy zostawać.
-Des ,wiesz ,że możesz przyjechać do mnie ,moi rodzice cię lubią ,dziadkowie też ,wszyscy się ucieszą jak cię zobaczą.-powiedział do mnie James kiedy siedzieliśmy przy kremowym piwie w Trzech Miotłach.
-Wiem ,ale nie chcę się ciągle wpraszać ,mam swój dom a ciągle siedzę u ciebie.-westchnęłam.
-Nikomu to nie przeszkadza.-stwierdził chłopak-Poza tym chcesz zostać sama na święta?
-Nie chcę ,ale jak pojadę do domu nic się nie stanie ,oleję rodzinę przez ten czas ,może pojadę do znajomych z dawnego miasta i będzie dobrze.-wzruszyłam ramionami.
-Jak chcesz ,ja cię nie zmuszam ale jakbyś chciała zawsze możesz przyjść do nas.-powiedział Potter.
-Wiem ,na pewno wpadnę z życzeniami.
Rozmowę przerwał nam mój telefon ,na wyświetlaczu pokazało mi się ,że to rodzice dzwonią.
-Tutaj rzeźnia pana Di-Men-Cheng ,czy chcą państwo zamówić zestaw podręcznych tasaków do mięsa?-odebrałam zmienionym głosem a James prawie spadł z krzesła próbując powstrzymać wybuch śmiechu.
-Nie dzięki ,ale przemyśl czy nie chcesz robić w marketingu Destiny.-odpowiedział mi mój ojciec.
-Wolę wybrać coś ciekawszego ,a teraz gadaj czego chcecie?
-Słuchaj ,jak chcesz to przyjedź na święta.
-Łał ,dzięki za tą łaskę.-mruknęłam.
-Tak ,tylko ,że ja i mama mamy trochę roboty i musimy wyjechać ,twój brat jedzie do dziadków ,chcesz jechać z nim?
-Nie dzięki ,przyjemniejszą perspektywą jest oberwać Cruciatusem.-stwierdziłam-Przyjadę i posiedzę sama w spokoju.
-Jak chcesz.
Rozmowa się skończyła a ja zrobiłam wymowna minę.
-Czyli plan olewania rodziny nie wejdzie w życie ,jak myślisz ,gdzie będzie najlepsza impreza  na nowy rok ,i tak będę sama w domu?-powiedziałam.
-Nie wiem ,na pewno coś znajdziesz.-powiedział chłopak.
Drzwi do baru otworzyły się i do środka weszli profesor Nyks i profesor Lung ,oboje przywitali się z nami i usiedli całkowicie sami pod samą ścianą więc nie byłam w stanie nic podsłuchać.
-Myślisz ,że chcą coś ukryć?-zapytał mnie Potter.
-Tak mi się wydaje.
-Może powinniśmy powiedzieć o tym tunelu?
-No coś ty ,chyba zwariowałeś.
Szybko wypiliśmy nasze napoje i poszliśmy do Miodowego Królestwa.
***
Ze szkoły wyjechaliśmy dwudziestego trzeciego grudnia ,ja wcześniej zaopatrzyłam się w zapas słodyczy z Miodowego Królestwa.
Do Londynu dotarliśmy wieczorem ,na peronie spotkałam rodziców Jamesa ,Arona i Yuri ,z tymi ostatnimi pożegnałam się życząc im wesołych świąt ,musieli od razu iść bo Aron miał daleko do domu a Yuri musiała zdążyć na lot do Korei w której odwiedzała rodzinę.
-No i jak było dzieciaki?-zapytał nas Harry.
-Tak jak zawsze.-z Jamesem wzruszyliśmy ramionami.
-Przynajmniej w tym semestrze McGonagall nie musiała nas wzywać.-stwierdziła Ginny.
-Obiecuję ,że w następnym semestrze się poprawię.-James uśmiechną się szeroko.
-Nie wątpię. Destiny ,podwieźć cię do domu.-zapytał mnie tata Jamesa.
-Nie ,dziękuję ,podobno już ktoś na mnie czeka.-odpowiedziałam.
Wszyscy wyszliśmy na mugolską stację ,Albus opowiadał coś o swoich znajomych a Lily wychwalała mnie i Jamesa ,że jej bronimy przed Ślizgonami i zachwycała się nami.
-Des?-usłyszałam kogoś.
Odwróciłam się i zobaczyłam zielonookiego chłopaka o brązowych ,lokowanych włosach.
-Hazza!-zawołałam.
-Ciiicho ,ludzie mnie jeszcze nie poznali.-odpowiedział mi chłopak.
No tak ,to może wspomnę ,że moja mama pracuje w studiu nagraniowym i dzięki temu znam parę ludzi ,na przykład stojącego teraz przede mną Harrego Stylesa z One Direction.
-Co ty tu robisz?-zapytałam.
-Usłyszałem ,że pewnej blondynce jest potrzebny transport do domu.-powiedział.
-Raz rodzice się przydali.-stwierdziłam.
-To co ,jedziemy?
-Czekaj ,tylko się pożegnam.
Podbiegłam do Potterów ,pożegnałam się ,obiecałam ,że do nich zajrzę i wróciłam do Stylesa.
-No i jak było w szkole?-zapytał mnie Harry kiedy staliśmy w korku na jednej z ulic Londynu.
-A w porządku ,jak to w szkole.-wzruszyłam ramionami i pogłaskałam Hadesa który zasną na moich kolanach.
-Chłopaki ucieszyliby się jakby cię zobaczyli.-stwierdził.
-Ja też nie byłabym marudna ,wiesz jak was lubię.
-No pewnie młoda.
-Hej ,jestem tylko siedem lat młodsza.
-Tak ,tylko.
-A w ogóle nie macie żadnych występów świątecznych albo czegoś podobnego?
-Nie ,dali nam trochę odpocząć ,albo sami nie mogli z nami wytrzymać.
Do mieszkania rodziców weszłam dopiero o dwudziestej drugiej.
-Dzięki za pomoc.-podziękowałam Harremu.
-Nie ma za co.-dopowiedział Styles.
-To co teraz ,znowu coś poodwalamy czy musisz iść?
-Chętnie zostanę.
No tak ,przyda się wspomnieć o mieszkaniu w którym byliśmy. Był to wielki apartament w bogatszej dzielnicy Londynu ,miał dwa piętra ,salon był tak wielki ,że spokojnie zmieściłabym w nim połowę Gryfonów. Mój pokój znajdował się na górnym piętrze ,był zawalony rysunkami ,nad wielkim łóżkiem wisiała gitara ,jedną ze ścian wytapetowałam plakatami ulubionych filmów ,aktorów ,piosenkarzy i zespołów ,w jednej ze ścian była wbudowana wielka szafa a inna ściana była jednym wielkim oknem z którego mogłam patrzeć na miasto.
Nie byłam specjalnie zmęczona ale nie chciało mi się za dużo więc Harry zaproponował żebyśmy obejrzeli jakiś film ,oczywiście okazało się ,że w połowie zasnęłam i Styles ,który traktował mnie jak młodszą siostrę zaniósł mnie do łóżka.

1 komentarz:

  1. zagmatwane to wszystko ale lubię :D <3
    dawaj coś o sobie bo jestem ciekawa kto pisze takie cudeńko :D <3

    OdpowiedzUsuń