piątek, 19 października 2012
5.Tunel.
Do końca września przyzwyczaiłam
się do Luke’a który przy każdej okazji starał się mnie przekonać ,że się
zmienił i że chce ze mną chodzić ,rozmowy zawsze kończyły się moimi „może” albo
„zobaczę” ,później unikałam chłopaka jak ognia ale on i tak mnie odnajdywał.
W październiku pogoda się popsuła
,było coraz zimniej ,za oknami najczęściej było szaro i prawie codziennie padał
delikatny deszcz.
-Nienawidzę jesieni.-mruknęłam
patrząc za okno w pokoju wspólnym.
-Nie ty jedna.-stwierdził James
znad wypracowania na historię magii-A tak w ogóle czemu ty nie robisz tej pracy
dla Binnsa?
-Bo za mnie zrobił je
wszechmogący internet ,naprawdę przydają się czarodzieje podłączeni do sieci.-powiedziałam
wyciągając się na kanapie.
-Cwaniara.-Aron przewrócił oczami
znad swojego wypracowania.
-Mój wewnętrzny leń robi wszystko
żebym się nie przepracowała.-uśmiechnęłam się szeroko-Tylko nie rozumiem czemu
robicie to zadanie już w piątek.-dodałam.
-To dzisiaj jest piątek!-zawołał
James robiąc wielkie oczy.
-Co jak co ale dni wolne wyczuwam
na odległość.-rzuciłam patrząc w ogień trzaskający w kominku.
-Tak ,bez ciebie byśmy zginęli.-stwierdził
Aron ze złośliwym uśmieszkiem.
-Oj zamknij się.-rzuciłam w
brązowowłosego poduszką.
Chłopak udał ,że się przewrócił i
wybuchł śmiechem.
-Skoro dzisiaj piątek to ja nie
mam zamiaru siedzieć tutaj nad jakimś wypracowaniem.-stwierdził James-Des
,chcesz znowu złamać parę szkolnych zasad?
-Jeszcze się pytasz ,jasne ,że
chcę.-odpowiedziałam z błyskiem w oku.
Po dziesięciu minutach byliśmy już
na ciemnym korytarzu pod peleryną niewidką którą James dostał od swojego ojca ,chłopak
miał ze sobą też Mapę Huncwotów.
-A w ogóle to co zamierzamy robić?-zapytałam.
-Misja „popsuć Ślizgonom wieczór”
właśnie się rozpoczęła.-odpowiedział mi Potter z wrednym uśmiechem
rozprzestrzeniającym się na jego twarzy.
-A jak zamierzasz to zrobić?
Chłopak wyciągną kilka małych
kuleczek w zgniłozielonych kolorach.
-Prezent gwiazdkowy od wuja Freda
,podobno wystarczy jedna do zadymienia jednego pokoju ,poza tym podobno nieźle
śmierdzą.-wyjaśnił chłopak.
-No to mi się podoba.
***
-Gdzieś tu powinna być ściana
granicząca z ich pokojem wspólnym.-szepną do mnie James,
Już od kilkunastu minut łaziliśmy
po ciemnych lochach a jedynym źródłem światła były nasze różdżki.
-Mówiłeś mi to już kilka minut
temu.-odszepnęłam.
-Po prostu mi zaufaj.
-Nie mówiłam ,że ci nie ufam.
Stanęliśmy przed ścianą która
kończyła naszą drogę ,mogliśmy się jedynie zawrócić.
-To tu.-mrukną Potter znad Mapy
Huncwotów-Trzeba tylko znaleźć przejście.
James zaczął wodzić dłonią po
ścianie aż w końcu trafił na płytkę która pod naciskiem jego dłoni wcisnęła się
głębiej w ścianę.
Podłoga pod naszymi stopami
otworzyła się i zaczęliśmy spadać w dół. Mimowolnie krzyknęłam bezwładnie
spadając w dół. James złapał mnie i wylądował miękko na podłodze w ciemnym
tunelu.
-Gdzie my jesteśmy?-zapytałam.
-Nie wiem ,w ścianie miało się zrobić
przejście do salonu Ślizgonów.-odpowiedział Potter-Lumos Maxima.-mruknął i z
jego różdżki wyleciała kula światła.
Dopiero teraz mogłam cokolwiek
zobaczyć w tunelu. Ściany pokrywały malowidła przedstawiające różne
fantastyczne stworzenia ,minotaury ,pół kobiety pół węże z dwoma ogonami zamiast
nóg ,stworzenia podobne do gargulców o twarzach kobiet i skórzastych skrzydłach
i wiele innych ale jedno stworzenie przykuło moją uwagę ,wielki wąż o czarnych
łuskach i poszarpanych smoczych skrzydłach. Wiedziałam ,że ten stwór ,czym
kolwiek był ,był zły. Podłoga pod naszymi stopami była wykonana z czarnych płyt
o nierównych brzegach.
Spojrzałam w górę z nadzieją ,że
podłoga nadal jest otwarta ale musiało być oczywiście na odwrót.
-Co robimy?-zapytałam cicho.
Zaczynałam się bać ,że na końcu
tunelu coś jest ,coś złego i śpi czekając aż ktoś je obudzi a tym kimś mogłam być
ja.
-Nie mamy wyboru ,musimy iść
przed siebie ,za nami jest ściana.-stwierdził James.
Zrobiliśmy jak powiedział chłopak
chociaż oboje się baliśmy tego co może tu siedzieć.
Na ścianach pojawiały się nowe
malowidła przedstawiające różne walki ,widziałam człowieka rzucającego w
drugiego piorunem a ten drugi trzymał trójząb ,był tam niebieski olbrzym
,mężczyzna w czarnej szacie siedzący na czarnym psie który był wielkości
ciężarówki ,czarny wąż walczący z fioletowym smokiem i był pałac z białego
marmuru.
Patrząc na to wszystko czułam ,że
czegoś nie pamiętam chociaż powinnam ,jakby ktoś zabrał część moich wspomnień.
Po długim czasie dotarliśmy do
rozwidlenia tunelu.
-Miło by było gdybym wiedział
gdzie iść.-mrukną James.
Popatrzyłam na rozwidlenie drogi
i nagle ze strony lewego korytarza usłyszałam śmiech ,nie taki zwyczajny tylko
przepełniony złem. Poczułam na twarzy chłodny wiatr który przyniósł słowa
których najwyraźniej James nie słyszał.
-No chodź czarodziejko ,czekam na
ciebie. Czyżbyś się bała? Chodź do mnie a powiem ci kim naprawdę jesteś. Możesz
mieć wszystko czego zechcesz tylko mi pomórz. Obudź mnie ,uwolnij!-głos był
zimny ,taki jak u tych wszystkich złych mrocznych lordów i panów w filmach.
Moja reakcja była natychmiastowa
,odsunęłam się od lewego tunelu ,czułam ,że w nim mieści się siedziba albo
więzienie jakiegoś zła.
-Na prawo James.-powiedziałam.
-Jesteś pewna?
-Tak ,zaufaj mi ,w tym lewym korytarzu
coś jest i wolę nie wiedzieć co.-odpowiedziałam i poszłam na prawo a chłopak
ruszył za mną.
Przez resztę drogi zastanawiałam
się o czym mówił ten głos z lewego tunelu. Przecież wiedziałam kim jestem
,czarownicą ,dzieckiem dwójki osób tak bardzo zajętych moim bratem i własna
pracą ,że nawet mnie nie zauważają ,jestem tylko jednym z miliardów ludzi na
świecie ,nikim szczególnym.
Wyszliśmy gdzieś w pobliżu
Zakazanego Lasu ,widzieliśmy stąd jezioro w którym odbijał się księżyc.
Szybko wróciliśmy do zamku i pod
peleryną niewidką wróciliśmy do wierzy Gryffindoru. W pokoju wspólnym już
nikogo nie było ,nic dziwnego ,dochodziła północ.
-Des ,co zrobimy?-zapytał
James-Pewnie nikt nie wie o tym tunelu ,może moglibyśmy nim…
-Nie chcę tam wracać.-przerwałam
mu-Nie mów ,że ty nie czułeś jak tam było dziwnie ,mam wrażenie ,że tam coś
jest i nie chcę wiedzieć czym to jest.
-Ja nic nie czułem ,ale wierzę
ci.-powiedział chłopak-Ale musimy komuś powiedzieć ,jeżeli poważnie tam coś się
dzieje nie możemy tego tak zostawić.
-Jutro o tym pomyślimy ,teraz i
tak nic nam nie wyjdzie ,lepiej się wyśpijmy i później to załatwmy.- stwierdziłam.
-Dobra ,ale nie mów Yuri ,powie
,że trzeba iść z tym do nauczycieli a my nawet nie wiemy o co chodzi.-poprosił.
-Jasne.-zgodziłam się.
-To miłych snów.-powiedział
Potter i poszedł do swojego dormitorium.
Ja też poszłam spać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Proszę nie winić autorki za
dziwne pomysły ,to jej mózg jest spaczony xD.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ach, och, ojej!!! Jak ja to kocham . ♥ kocham twoje opowiadanie, kocham to jak piszesz... Kocham Cię! Pisz, pisz, pisz... Ahahah, a jej się to śniło! :P
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;)
Zaczyna robić się mrocznie :D lubię to! Czytam dalej :D
OdpowiedzUsuń